logo
logo
zdjęcie

Janusz Szewczak

Dziadostwo z domieszką nędzy

Piątek, 19 czerwca 2015 (09:56)

Minister finansów Mateusz Szczurek stwierdził, że „w interesie nie tylko krótkoterminowym jest to, by płace były wyższe”. Dodał także, że popiera podwyżkę minimalnego wynagrodzenia, która według propozycji rządu miałaby wynieść 1850 zł brutto.

Warto by z tej okazji zapytać ministra Szczurka, czy się skonsultował z głównym doradcą Ewy Kopacz – Januszem Lewandowskim, który jeszcze niedawno twierdził, że obecne 1200 z groszami zł płacy minimalnej netto to nie jest niska płaca. Warto więc zapytać, czy minister Szczurek dostał olśnienia w związku ze zbliżającymi się wyborami, czy też docenił wagę własnego wynagrodzenia, gdy pracował w zagranicznym banku.

Płaca minimalna zwiększa koszty dla pewnych działań biznesowych. Ale ona jest na poziomie skandalicznie niskim w porównaniu z innymi krajami europejskimi. U nas problemem w ogóle są płace, dlatego że prawie 2 miliony Polaków w rodzinach, gdzie dwoje rodziców pracuje, nie potrafi pokryć wszystkich kosztów utrzymania. Mamy wynagrodzenia niższe niż Grecy, Portugalczycy, Hiszpanie i Irlandczycy, a ich kraje znajdują się w potężnych tarapatach finansowych. A my podobno jesteśmy zieloną wyspą…

Widać zatem, że obecna władza przez osiem lat traktowała Polaków jak tanią siłę roboczą, a bardziej obrazowo jak Chińczyków Unii Europejskiej. Mamy w tej chwili rosnącą skalę biedy w Polsce. Prawie 7 mln osób żyjących w ubóstwie, a 2,8 mln na granicy skrajnego ubóstwa. To są porażające wielkości.

Trzeba by więc przeprowadzenia daleko idących zmian w systemie ZUS, opodatkowania pracy, ale przede wszystkim woli rządzących, żeby nie traktowali obywateli jako niewolników. Nieprzypadkowo te 2 mln osób wyjechało za granicę. Wyjechali, bo chcieli żyć w normalnym kraju i normalnie zarabiać. Póki będzie rządzić koalicja Platformy i PSL, Polacy będą pariasami Europy. Płace, renty, emerytury są na poziomie absolutnego dziadostwa z domieszką nędzy.

Trzeba tak zbudować polską koniunkturę gospodarczą, żeby jedynym filarem konkurencyjności nie były skandalicznie niskie wynagrodzenia. Tym sposobem stracimy wszystkich mądrych i zaradnych obywateli. Oni zagłosują nogami i uciekną z Polski.

Dlatego też uważam, że nagłe olśnienie ministra Szczurka jest spowodowane ostatnim znaczącym spadkiem poparcia dla Platformy. Mam nadzieję, że od jesieni Platforma będzie miała niewiele do powiedzenia i to nie tylko w sferze płac.

Janusz Szewczak

Autor jest głównym ekonomistą SKOK.

NaszDziennik.pl