logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

O ile zdrożeje prąd?

Środa, 29 października 2014 (20:49)

Minister gospodarki Janusz Piechociński przyznał, że Polacy mogą się spodziewać wzrostu cen energii.  Ma to być efekt działań wynikających z realizacji pakietu klimatyczno-energetycznego.

Pakiet klimatyczno-energetyczny został przyjęty pod koniec ubiegłego tygodnia przez Radę Europejską. Premier Ewa Kopacz nie kryła zadowolenia z ustaleń szczytu klimatycznego. Nazwała je sukcesem. Zapowiedziała też, że Polacy nie muszą obawiać się wzrostu cen energii.

Słowom prezesa Rady Ministrów zaprzeczył Janusz Piechociński. Według ministra gospodarki, Polskę czeka wzrost cen energii, ale trudno określić, jak wielkiej podwyżki możemy się spodziewać.  

Konieczność modernizacji infrastruktury energetycznej zauważa również Lidia Puka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, ekspert w dziedzinie rozwoju rynków i regulacji energetycznych w Unii Europejskiej.

– Płacąc rachunki za energię, płacimy również za budowę i modernizację elektrowni i sieci. W Polsce to inwestycje odkładane od lat. Rząd szacuje, że do 2020 r. potrzeba 100 mld zł inwestycji. To koszta niezależne od pakietu klimatyczno-energetycznego, które odbiorcy energii i tak muszą ponieść. Ponadto ceny energii są różne dla odbiorców hurtowych, inne dla gospodarstw domowych i nie zawsze, gdy hurtowe tanieją, odbiorcy od razu to odczuwają – zauważa w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl Lidia Puka.

Istotny dla cen energii jest również koszt zakupu surowca, z którego pochodzi energia.

– Może to być węgiel, którego cena za granicą jest niska, choć ten wydobywany w Polsce jest już droższy, czy gaz, który Polska importuje drożej niż np. Niemcy.  Nie sposób zgadnąć, ile węgiel i ropa będą kosztowały za 10 lat. Ale możliwości jest znacznie więcej – paliwa energetyczne to też ropa, uran, biomasa. Czy też odnawialne, jak powietrze czy słońce – powiedziała ekspert PISM.

W walce ze wzrostem cen, w ocenie Lidii Puki, rząd i przeciętna rodzina nie stoją na straconej pozycji. Możliwe jest podjęcie działań umożliwiających obniżenie kosztów energii.

– Aby obniżyć ceny, rząd może zwiększać wydajność sieci i elektrowni, zachęcać do oszczędzania. Takie modele istnieją za granicą – w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Skandynawii wspierani są tzw. prosumenci, czyli jednocześnie producenci i konsumenci energii ze źródeł odnawialnych na potrzeby użytku domowego. Te źródła tanieją z roku na rok. Nawet małe działania mogą wiele zmienić w gospodarstwach domowych, takie jak wymiana żarówek na LED, szczelne okna, ocieplone budynki – stwierdziła Lidia Puka.

Przyjęty przez Radę Europejską pakiet klimatyczny zakłada zmniejszenie do roku 2030 emisji gazów cieplarnianych w Europie o 40 proc. w stosunku do roku 1990. Pakiet ten nie wprowadza jednak zmian w dotychczasowej polityce do roku 2020, której to cele zostały przyjęte pod koniec ubiegłej dekady.

Rafał Stefaniuk

NaszDziennik.pl