logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: M.Borawski/ Nasz Dziennik

Biznes czy polityka?

Poniedziałek, 17 marca 2014 (21:37)

Aktualizacja: Poniedziałek, 17 marca 2014 (21:37)

Niemiecka spółka RWE  zamierza sprzedać rosyjskim oligarchom  swoją   „córkę”  wraz z wianem w postaci czterech koncesji w Polsce na poszukiwanie ropy naftowej i gazu. Polski rząd  nie ma narzędzi do blokowania takich transakcji.

Niemiecki koncern RWE  potwierdził zamiar  sprzedaży  Rosjanom spółki RWE DEA odpowiadającej za  poszukiwania i wydobycie  węglowodorów. Spółka działa w brytyjskiej części Morza Północnego oraz  posiada cztery koncesje na poszukiwanie ropy naftowej i gazu w  polskiej części Karpat,  ok. 100 km  na południowy wschód od Krakowa. Działka objęta koncesjami ma ok. 4 km kw. Nabywca  spółki –  fundusz inwestycyjny LetterOne – należy  do holdingu  Alfa Group, kontrolowanego przez rosyjskich oligarchów,  wśród których pierwsze skrzypce gra multimiliarder Michaił Fridman. Rosjanie zapłacą za  spółkę  5,1 mld euro. Środki na zakup RWE DEA  holding zamierza pozyskać przez  sprzedaż swoich akcji na rzecz koncernu – Rosnieft,  który pozostaje w rękach rosyjskiego rządu.

Rząd bez  głosu

– To porozumienie jest ważnym krokiem na drodze do realizacji naszej strategicznej reorganizacji – powiedział dyrektor generalny RWE Peter Terium.

Koncern poinformował  niemiecki rząd o planowanej transakcji.  Berlin nie zgłosił do niej  zastrzeżeń. W Polsce natomiast transakcja prowadząca do przejęcia przez Rosjan koncesji na poszukiwanie węglwodorów w naszej części Karpat  wzbudziła  zaniepokojenie.

    – To skandal. To jest koronny dowód na to, że ponaddwuletnie opóźnienie we wprowadzeniu ustawy, która ma regulować prawo do uzyskiwania koncesji na eksploatację złóż gazu łupkowego w Polsce, spowodowało, że obecni właściciele koncesji mogą sprzedać udziały w tych spółkach, które mają koncesję, komuś, kto w ogóle nie jest sprawdzany przez polskie państwo, przez polskie ministerstwo –  wytknął  Piotr Naimski, wiceminister gospodarki w rządzie PiS.

Na ten aspekt  zwraca też uwagę ekspert Instytutu Sobieskiego Tomasz Chmal.

– Polskie prawo nie przewiduje kontroli Ministerstwa Skarbu Państwa nad obrotem spółkami posiadającymi koncesje w Polsce. Ten problem pozostaje nieuregulowany od początku funkcjonowania ustawy Prawo geologiczne i górnicze. Przenieść koncesję  z jednego podmiotu na drugi jest  bardzo trudno,  natomiast spółkę, która posiada koncesję, można stosunkowo łatwo przejąć,  i państwo nie ma  tu instrumentów kontroli  – twierdzi  Chmal, prawnik, specjalista w sprawach energetyki. – To przykład chronicznej niemocy w  zakresie uporządkowania regulacji w taki sposób, aby państwo miało kontrolę, a  z drugiej strony, aby  nie zablokować możliwości przenoszenia spółek, jeśli jednemu podmiotowi dana działalność się opłaca, a drugiemu nie opłaca – tłumaczy  ekspert.

 Zwykła restrukturyzacja…

Stosowne przepisy mają być uwzględnione w  kolejnej nowelizacji prawa górniczego i geologicznego. Sprzedaż spółki posiadającej w Polsce koncesje ma być poddana kontroli ministra środowiska. Projekt  regulacji tydzień temu przyjęła Rada Ministrów. Do Sejmu trafi on  dopiero pod koniec marca,  procedowanie  potrwa   co najmniej kilka tygodni, więc ustawy szybko nie będzie.

Finansowe powody sprzedaży aktywów przez RWE  wydają się oczywiste. Niemiecki gigant energetyczny jest zadłużony na 30 mld euro. Ubiegły rok po raz pierwszy od 60 lat zamknął stratą w wysokości 2,8 mld euro. Spółka  tnie koszty,   redukuje etaty i ogranicza wypłatę dywidendy. Jednym z powodów  załamania wyników finansowych jest spadek opłacalności produkcji energii opartej na węglu i gazie w związku z  koniecznością  zakupu  pozwoleń na emisję CO2

Efekt politycznych  negocjacji?

Transakcja przejęcia aktywów RWE przez kapitał rosyjski  może natomiast  budzić wątpliwości polityczne w kontekście kryzysu na Ukrainie.  Czy „strategiczna reorganizacja” koncernu RWE ma wyłącznie podłoże  biznesowe, czy  także polityczne, związane  z konfliktem Zachód – Rosja? Czy wycofanie się  RWE DEA ze wschodniej Polski  odczytywać w kategoriach  ustępowania  Rosjanom  wpływów na tym obszarze przez Niemcy? Ciekawych spostrzeżeń dostarcza zwłaszcza rynek kapitałowy.

 – Warto zwrócić uwagę, że konflikt trwający na Ukrainie nie ma adekwatnego przełożenia na to, co dzieje się na rynkach.  Po krótkotrwałym spadku indeksów w ubiegły wtorek rynki  – po przemówieniu Putina – wróciły do normy, a dzisiaj, po wprowadzeniu symbolicznych „sankcji” ,wprost zanotowały wzrosty. Wynika z tego, że nie  obawiają się  wojny.  Wiedzą, że konflikt jest tylko w mediach, a w rzeczywistości toczą się jakieś negocjacje. Jakie? Nie wiadomo.  To, co do nas dociera, to tylko strzępy informacji  – komentuje doniesienia o transakcji RWE finansista dr Cezary Mech, były wiceminister finansów.

Ekspert Instytutu Sobieskiego nie podziela  jednak obaw o związek transakcji niemiecko-rosyjskiej z  tym, co dzieje się na Ukrainie.

– Myślę, że obie sprawy nie mają żadnego związku.  Transakcja RWE jest tylko jednym z elementów układanki, przy czym polskie aktywa są małe dla jednej i drugiej firmy, więc nie traktowałbym tego w  kategoriach politycznych –  ocenia  Chmal.  – Raczej rozpatrywałbym to w kategoriach „wrzucenia kamyka do naszego ogródka”, aby skłócić polityków. Mam wrażenie, że stronie rosyjskiej może być na rękę rozgrywanie tej kwestii, skonfliktowanie koalicji rządzącej z opozycją i podzielenie opinii publicznej w Polsce – ocenia ekspert.

 

 

 

 

 

 

Małgorzata Goss

NaszDziennik.pl