Umowa społeczna dotycząca transformacji górnictwa,
którą w maju 2021 roku podpisali przedstawiciele rządu, związków zawodowych, pracodawców i samorządowców, zakłada stopniowe wygaszanie wydobycia i ograniczanie zatrudnienia w kopalniach do 2049 roku.
– Umowa społeczna była podpisywana – przy naszych zastrzeżeniach wobec niej – w warunkach, kiedy Putin
nie wytoczył nowych argumentów w polityce międzynarodowej w postaci napaści na Ukrainę. Wszystko się zmieniło od tego czasu, więc tego rodzaju umowa, która zakładała likwidację górnictwa, naszym zdaniem, straciła aktualność, bo umowy wiążą i są związane
z pewnymi realiami, w których są zawierane, a te realia
się w sposób zasadniczy zmieniły – powiedział Zbigniew Ziobro, pytany dziś o umowę społeczną podczas konferencji prasowej w Katowicach.
Jak zaznaczył, jego ugrupowanie popiera natomiast zapisy umowy społecznej, dające gwarancje górnikom. – Nie możemy też górników zostawiać w niepewności, pod tym względem uważamy to za kierunek słuszny, natomiast
nie zmienia to faktu, że sama umowa w swym zasadniczym kształcie, związana z likwidacją górnictwa,
dla nas jest nieakceptowalna – dodał minister.
Zbigniew Ziobro zaznaczył podczas konferencji, że wraz
z innymi politykami Suwerennej Polski przyjechał na Śląsk, by rozmawiać z górnikami na temat węgla i – jak ocenił
– „zamachu Unii Europejskiej na polskie kopalnie
w związku z dyrektywą metanową, a tym samym
też na kieszenie Polaków, na rozwój naszego kraju”.
Minister przypomniał, że jego ugrupowanie konsekwentnie sprzeciwiało się zaostrzeniu polityki klimatycznej
i zmianom w polityce energetycznej w UE. W jego opinii
są one wynikiem nieracjonalnych i ideologicznych założeń forsowanych głównie przez Niemcy, które chcą oparcia energetyki na wiatrakach i fotowoltaice.
– Problem polega na tym, że to są niestabilne źródła energii, one nie dają cały czas prądu – przekonywał, dodając, że jest to też droższa energia od konwencjonalnej – węglowej, dostarczanej stale. W sytuacji przerw
w produkcji energii, trzeba szukać innych źródeł i są to zwykle elektrownie gazowe, tymczasem gaz jest drogi
i Polska go nie ma zbyt wiele.
– Nie możemy realizować niemieckich interesów, a przy okazji rosyjskich interesów. My musimy realizować nasze, polskie interesy, dbać o tani, pewny prąd w polskich domach i polskich przedsiębiorstwach, aby polski przemysł był konkurencyjny i Polacy nie przepłacali za energię,
jak to miało miejsce ostatnio – stwierdził lider Suwerennej Polski. Jak opisywał, minionej zimy polskie państwo musiało wydać 24 mld zł na zakup węgla mimo posiadania własnych zasobów. – Przepłacaliśmy po wielokroć dlatego, że realizujemy politykę UE, a tak naprawdę politykę Niemiec. Nie ma na to naszej zgody, zgody Ministerstwa Sprawiedliwości i Suwerennej Polski – oświadczył Zbigniew Ziobro.
Minister zarzucił premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, że wbrew ustaleniom w obozie Zjednoczonej Prawicy zgodził się na zaostrzenie pakietu klimatyczno-energetycznego, jak mówił, „forsowanego przez Donalda Tuska i jego niemiecką partię w Parlamencie Europejskim, przy sprzeciwie Solidarnej Polski”. – Co więcej, ta decyzja zapadła bez konsultacji z nami – akcentował Zbigniew Ziobro.
Szef Suwerennej Polski dodał, że Polska ma olbrzymie zasoby węgla, które powinna racjonalnie wykorzystywać. W elektrownie węglowe inwestują m.in. Japonia i Chiny – zwrócił uwagę. – My powinniśmy działać w ramach rachunku ekonomicznego, pewnej racjonalności, a poza tym: co to za walka z klimatem, jeżeli tutaj likwidujemy elektrownie i kopalnie, a one powstają jak grzyby po deszczu kawałek dalej? – pytał. Jak ocenił, planowane przez UE wprowadzenie zakazu produkcji samochodów spalinowych oznacza, że znacznej części Polaków nie będzie stać na auta elektryczne. – Oni będą musieli przenieść się na rowery, wracamy do XIX wieku, chyba że koniki będą teraz dotowane przez UE – ironizował Zbigniew Ziobro.