logo
logo

Zdjęcie: / Nasz Dziennik

Ogon machający psem

Piątek, 25 marca 2022 (10:19)

Aktualizacja: Poniedziałek, 11 kwietnia 2022 (14:53)

Oglądam fragmenty konferencji prasowej ambasadora Federacji Rosyjskiej przepytywanego z reakcji Rosji na wydalenie 45 pracowników ambasady działających niezgodnie ze statusem dyplomatów. W pewnej chwili pytania dziennikarzy zostały poszerzone o kontekst niezbywalnie istotny dla zrozumienia tego faktu – kontekst wojny Rosji z Ukrainą. Ambasador zręcznym językiem dyplomacji wyjaśniał status wydarzeń wojennych, które wedle Rosji nie są wojną. Interpretował akty rosyjskich nalotów niszczących szpitale, budynki cywilne, zabijających ludność cywilną jako akty reakcji na barbarzyńskie krycie się Ukraińców za plecami ludności cywilnej. Skrzętnie zresztą pomijał sformułowania „Ukraińcy”, „armia ukraińska”, „naród ukraiński”, zastępując je etykietą „naziści”. Wreszcie przedstawiał, że wszystkie obrazy ukazywane w polskiej i zachodniej telewizji czy w mediach to fake newsy. Oczywiście na tle fake newsów jedyną stacją emitującą wieści prawdziwe jest telewizja rosyjska. Choć ambasador przyznawał skromnie, że podobnie uczciwym medium jest telewizja chińska. Dopytywany, czy zaliczyłby do nich także przekaźniki koreańskie, odpowiadał, że tych nie ogląda. Krótko ujmując, według ambasadora Federacji Rosji na Ukrainie nie ma wojny, ludność cywilna ginie tylko dlatego, że jest wykorzystywana zbrodniczo przez nazistów ukraińskich, ludność rosyjska na terenie spornych republik była przez kilka lat bombardowana i ostrzeliwana przez stronę ukraińską. A cały ten obraz wojny zawdzięcza pan ambasador rosyjskiej i chińskiej telewizji.

Słuchając tej konferencji, przypominałem sobie obraz filmowy prezentowany w Polsce pod tytułem „Fakty i akty”, a noszący oryginalny tytuł „Wag the Dog”, co może oznaczać „machanie psem”. To zaś z kolei jest skrótem wyrażenia „ogon machający psem”.

Film ukazuje historię prezydenta Stanów Zjednoczonych ubiegającego się o reelekcję. Krótko przed wyborami polityk ten zostaje przyłapany w dwuznacznej sytuacji obyczajowej na terenie Białego Domu. Incydent przyciąga w sposób oczywisty uwagę i dyskredytuje polityka. Chcąc odwrócić od siebie zainteresowanie, doradca prezydencki wraz z reżyserem filmowym kręcą informacje filmowe o fikcyjnej wojnie w Albanii. Wojna rozrasta się do eposu, wokół wojny zostają stworzone stosowne produkty medialne, napisany song staje się przebojem. Jest w tym filmie bardzo intrygująca scena. Do doradcy prezydenckiego zgłaszają się agenci służb wywiadowczych, wyrażając oburzenie nieistniejącą wojną. Przypominają, że mają tam, w Albanii, swoje satelity, swoich wywiadowców, nie mają natomiast żadnej informacji o wojnie. Doradca odpowiada: „Wojna jest. Widziałem ją w telewizji”.

O tym, że jest wojna na Ukrainie, przekonują oczywiście nie tylko obrazy filmowe, ale też żywe relacje ludzi, masowa migracja, świadectwa świadków. O tym, że Rosja i Rosjanie stali się państwem i narodem, w którym ogon macha psem, nie trzeba przekonywać. Pan ambasador z ogromnym zaangażowaniem dowiódł prawdy tych właśnie słów. One dodatkowo przekonują o potrzebie prawdziwie Boskiej interwencji.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr

NaszDziennik.pl