logo
logo

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Potrzebny jest silny front konserwatywny

Niedziela, 2 kwietnia 2023 (13:16)

Rozmowa z Beatą Kempą, posłem Solidarnej Polski do Parlamentu Europejskiego

W jakich kategoriach należy postrzegać decyzję Rady Unii Europejskiej w sprawie wprowadzenia norm dotyczących ograniczenia, a w zasadzie zaprzestania produkcji samochodów spalinowych?

– To jest kolejny aspekt bardzo ekspansywnej polityki Fransa Timmermansa i jemu podobnych oraz akceptacji tych pomysłów przez Komisję Europejską. Ta polityka polega na wytyczaniu sobie coraz to nowych „ambitnych” celów wynikających z pakietu „Fit for 55” i realizacji różnych projektów w bardzo krótkim czasie. Oczywiście jest to kompletnie oderwane od rzeczywistości i realiów życia. Co więcej, dzieje się to wszystko w momencie, kiedy mamy poważne skutki wojny na Ukrainie związane przede wszystkim z energetyką, mamy zawirowania na rynku surowców, a to wszystko się wiąże z produkcją także samochodów. Takie plany to jest też kwestia wykluczenia komunikacyjnego milionów nie tylko Polaków, ale w ogóle Europejczyków, co więcej, to jest też kwestia bardzo drogich samochodów, nie wspominając już o braku dostępności chociażby do komponentów, dzięki którym można produkować akumulatory – mam na myśli surowce ziem rzadkich, które są sprowadzane spoza Unii Europejskiej.

Jak to się ma do haseł w sposób fasadowy głoszonych przez Unię Europejską, dotyczących chociażby przestrzegania praw człowieka?    

– To kolejny aspekt tej sprawy, bo wspomniane surowce niezbędne do produkcji akumulatorów – metale ziem rzadkich – są wydobywane w dużej części w krajach, gdzie prawa człowieka nie są przestrzegane, a do wydobywania tych surowców wykorzystuje się nawet dzieci. Jest to więc kolejne zagadnienie, ale unijnym decydentom jakoś to nie przeszkadza.

Tempo odejścia od samochodów z silnikami spalinowymi wydaje się mało racjonalne?

– Rok 2035 to bardzo krótki czas i możemy nie zdążyć
z budową odpowiedniej infrastruktury pod kątem samochodów elektrycznych. Chodzi tu nie tylko o silniki, ale także odpowiednią sieć ładowania pojazdów. I ten element spowoduje kolejne wykluczenia i de facto ograniczenie naszej wolności, bo finalnie nie będzie możliwości przemieszczania się zgodnie z naszymi potrzebami i naszą wolą, nie mówiąc już o tym, że ktoś za nas chce decydować, jakimi samochodami – mam na myśli napęd – mamy jeździć. Przeniesienie się na środki transportu – jak samoloty, które – jak wiadomo – pozostawiają duży ślad węglowy, pokazuje, że cała ta strategia stoi na głowie. Jest oczywiście nadzieja, że narody Europy się obudzą, choć osobiście nie jestem co do tego przekonana. Chodzi o to, że już dzisiaj widzimy, jak skomunikowane są miasta, jak dużo przestrzeni przeznacza się dla rowerów, a coraz mniej dla samochodów, co oznacza, że mogą nas zamykać w mniejszych enklawach bez możliwości szybkiego przemieszczania się. I to też jest bardzo groźne. Dodatkowo na samochody elektryczne będzie stać niewiele osób. Ponadto cały ten chory projekt uderzy w jeszcze jeden bardzo ważny sektor gospodarek – mianowicie w przemysł, także w przedsiębiorczość, bo przedsiębiorcy, chcąc dostarczać towary, będą zmuszeni wymienić cały tabor transportowy na samochody elektryczne. Jest pytanie, czy przemysł uda się przestawić na tyle szybko, żeby móc wyprodukować odpowiednią ilość pojazdów dostawczych, które dodatkowo będą bardzo drogie. Osobiście nie sądzę, żeby to się udało.

Jest też pytanie, czy przedsiębiorców będzie stać na wymianę taboru.            

– Tym bardziej może to rodzić zawirowania w całej gospodarce. Ale to nie przeszkadza Timmermansowi, w którego głowie takie pomysły się pojawiają, a unijne elity temu ulegają, co więcej, temu hołdują i uważają, że ten proces jest nieunikniony, nieodwracalny. Mam nadzieję, że uśpione dziś, zahipnotyzowane społeczeństwa obudzą się z letargu – najpierw, kiedy zobaczą, jak potężne koszty, podatki, pociąga za sobą system ETS – system uprawnień do emisji CO2. Z tym przebudzeniem bywa różnie, ale we Francji pojawiają się już protesty. Może jeszcze nie wszyscy rozumieją, dlaczego wzrosły ceny, dlaczego muszą płacić więcej, ale my wiemy, że jest to w dużej mierze haracz ETS, za który płacimy. Myślę jednak, że pobudka nastąpi na pewno wówczas, kiedy ludziom przyjdzie zarejestrować samochód spalinowy i nie będą mogli tego uczynić, z tym, że wtedy będzie już za późno. Jedyna nadzieja jest w tym, że poszczególne elementy decyzji Rady Unii Europejskiej w sprawie wprowadzenia norm dotyczących produkcji samochodów spalinowych, a właściwie zakazu ich produkcji, będzie można zawetować w Radzie Europejskiej. I to dlatego kanclerz Olaf Scholz, który stoi na czele niemieckiego rządu, chce spowodować, aby Niemcy powrócili do roli hegemona w Europie. Stąd z jednej strony forsowana razem z Holendrami cała ta ideologia, a z drugiej chęć skończenia z zasadą jednomyślności w Radzie Europejskiej. W ocenie Berlina zasada jednomyślności spowalnia proces decyzyjny,
a decyzje – zdaniem Niemców – trzeba podejmować szybko. Tyle, że nie pamiętam, żeby jakakolwiek decyzja
w Unii Europejskiej była podjęta szybko. Nie zmienia to faktu, że różnymi sposobami, dokumentami, konferencjami oraz wnioskami z nich płynącymi usiłuje się na siłę zasadę jednomyślności obalić. Zasada jednomyślności jeszcze obowiązuje, więc należy całą tę ofensywę i decyzję Rady Unii Europejskiej w kwestii zakazu samochodów z silnikami spalinowymi po prostu zawetować w Radzie Europejskiej.
I oczywiście odpowiednio zabezpieczać się w prawnych porządkach krajowych.

W Radzie Unii Europejskiej tylko Polska była przeciw, a takie kraje jak Rumunia, Włochy czy Bułgaria wstrzymały się od głosu. Może od tych państw należałby zacząć kampanię, aby obudzić się, zanim będzie za późno?

– Na razie trwa wymiana dokumentów, rozmowy na poziomie instytucji są prowadzone. Jednak najważniejszą kwestią w tym momencie jest to, kto rządzi w danym kraju. Jeżeli rządzą socjaliści i liberałowie, to oni brną w tę ideologię. Dlatego niezwykle ważne jest, aby w Europie budować jako przeciwwagę bardzo silny front konserwatywny.      

Niemcom udało się też przegłosować istotny dla nich zapis – wyjątek dotyczący wykorzystywania w samochodach spalinowych e-paliwa, czyli paliwa syntetycznego…

– Niemcy, jak to Niemcy, blokowali cały ten projekt ograniczenia od 2035 roku rejestracji nowych samochodów z silnikami spalinowymi, chcąc ugrać tylko i wyłącznie swoje. Dla Berlina nie liczy się Europa, nie liczą się inne państwa Unii Europejskiej, liczy się tylko ich interes i uczynią wszystko, żeby swoje cele osiągać. Dlatego i tym razem zrobili manewr dyplomatyczno-biznesowy, że przez chwilę blokowali ten projekt, żeby zaszantażować, a de facto w ostatniej chwili uzyskać zgodę na dopuszczenie do użytku paliw syntetycznych i w ten sposób uzależnić całą Europę od siebie na tym odcinku. W tej chwili w Europie tylko Niemcy produkują e-paliwa, czyli paliwa syntetyczne, co więcej, będą one niesamowicie drogie. I obok kwestii wspomnianych metali ziem rzadkich stosowanych w nowoczesnych technologiach, również paliwo syntetyczne będzie dostępne tylko dla nielicznych, bo będzie drogie. Przy tej okazji Niemcy budują swoją gospodarkę, tworząc nowe uzależnienia, i umacniają swój sektor paliwowy, samochodowy. Berlin zawsze patrzył wyłącznie na własny interes. Swoją drogą to też jest dziwne, bo przecież Niemcy mają swoje koncerny samochodowe, m.in. Mercedes, BMW czy Audi, a tymczasem pchają się w coś nowego. Ale pierwsze symptomy tych zawirowań na rynku motoryzacyjnym są już widoczne, mianowicie Fabryka Volvo Buses we Wrocławiu zostanie zamknięta w pierwszym kwartale 2024 roku. To pokazuje, że cały ten pakiet klimatyczno-energetyczny zaczyna zbierać żniwo
i będzie to widoczne najpierw w takich krajach jak Polska, które wyrównują po czasach komunistycznych swoje szanse czy zapóźnienia, ale z czasem rozejdzie się to po całej Europie, ale wtedy będzie już za późno.

Jak długo jeszcze będziemy znosić  konsekwencje pomysłów wprowadzanych pod dyktando Niemiec, które cały czas budują swoją pozycję jako hegemona?

– Tak długo, jak będziemy się na to godzić. Niemcy będą parli do przodu do czasu, aż nie poczują oporu, sprzeciwu. To liberałowie i socjaliści mają w głowach te marksistowskie wizje i próbują je dyktować całej Europie. Frans Timmermans jest przecież socjalistą – nota bene zdeklarowanym i bardzo zajadłym – i zrobi wszystko, żeby te absurdalne, szkodliwe pomysły wcielać w życie. Niestety pozostali politycy niczym powietrze łykają te pomysły, ładne hasła, jak obniżenie temperatury na Ziemi średnio o półtora stopnia, co jest absurdalne i śmieszne. Najsmutniejsze jest to, że tymi pomysłami ci ekologiczni, klimatyczni wichrzyciele, terroryści wypełniają głowy młodzieży, która emocjonalnie reaguje na samo słowo „klimat”, nie bardzo wiedząc, co się kryje pod tą ideologiczną presją. Nie zdają sobie sprawy, że bezkrytycznie przyjmując te wszystkie rozwiązania, tak naprawdę działają na własną szkodę i na szkodę swoich ojczyzn, swoich krajowych gospodarek. I tak długo, jak będą przy władzy socjaliści i liberałowie, te ideologiczne pomysły będą forsowane.        

Dlaczego np. Włochy, gdzie jest prawicowy rząd Giorgii Meloni, nie zagłosowały tak jak Polska przeciwko odejściu od samochodów spalinowych, tylko wstrzymując się od głosu, zachowały się wysoce asekuracyjnie?

– Bardzo asekuracyjnie. Też jestem zdziwiona tym faktem, być może Włosi mają odpowiednią infrastrukturę dotyczącą samochodów elektrycznych. Nie jechałam ostatnio samochodem przez Włochy, więc nie miałam okazji, żeby to zaobserwować, ale np. jadąc przez Niemcy, widzę, że na stacjach benzynowych jest mało ładowarek do samochodów elektrycznych. Natomiast jeśli chodzi o Włochów, to dziwię się, że tak się zachowali, bo to tylko może rozochocić rozmaitych ideologów do forsowania
i wprowadzania w życie kolejnych pomysłów czy wizji. Mam jednak nadzieję, że prędzej niż później społeczeństwa europejskie zaczną się budzić i dostrzegać, że skutki finansowe, które już dzisiaj odczuwają w swoich kieszeniach, to efekty rządów tych ideologów, i przerwą to dzieło niszczenia świata.   

        Dziękuję za rozmowę.     

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl