Mamy zapowiedź podniesienia świadczenia 500 Plus do kwoty 800 złotych. Rozumiem, że to zostało policzone, bo opozycja ma co do tego wątpliwości.
– To jest oczywiście policzone, dobrze przygotowane, przemyślane, to jest pewne, ale nade wszystko jest to – po ludzku rzecz biorąc – potrzebne i słuszne działanie. Liczę na to, że bez zbędnej zwłoki, bez przeszkód rząd i parlament przyjmą ten projekt do realizacji, a społeczeństwo w sposób odpowiedzialny to zaakceptuje jako propozycję rozsądną, pozytywną, bo w końcu z myślą o Polakach to robimy, aby możliwie jak najbardziej podnieść warunki życia wielu rodzin wychowujących swoje dzieci.
Nie jest przecież tajemnicą, że ponad 70 procent ludzi żyje z pensji, a po covidzie i teraz – w związku z putinflacją – ceny różnych artykułów poszybowały w górę, dlatego podwyższenie i urealnienie świadczenia 500 Plus jest potrzebne, aby pomóc polskim rodzinom. Zdecydowana większość, bo ok. 90 procent beneficjentów tego świadczenia pieniądze wydaje mądrze, dlatego będzie to dla nich niemałe wsparcie i realna finansowa pomoc w wychowywaniu potomstwa.
Skoro jest to potrzebne i społecznie oczekiwane, to dlaczego – jak proponuje Donald Tusk – nie wprowadzić tego projektu w życie już od czerwca br.?
– Po pierwsze, legislacyjnie jest to niemożliwe, bo zmiana w budżecie państwa to jest pewna procedura, proces i należy to wszystko formalnie przygotować. Po drugie, wiemy, że ten projekt jest uzależniony od sytuacji w budżecie i mamy teraz maj, więc nie tak dawno budżet państwa polskiego na rok bieżący został uchwalony. Przyglądamy się temu, jak gospodarczo stoi Polska, jak wygląda sprawa spływu podatków do budżetu i na tę chwilę mamy naprawdę dobrą informację, co nawet Unia Europejska dostrzega – mianowicie w stosunku do okresu covidowego odnotowujemy 11-procentowy wzrost gospodarczy, podczas gdy np. we Francji jest zaledwie 4-procentowy, a w Niemczech 1-procentowy – w stosunku do roku 2019.
Oczywiście te kraje są od nas bogatsze, ale to my mamy w tym momencie dobre wskaźniki gospodarcze i prognozy na przyszłość też są optymistyczne. Owszem, sytuacja jest dynamiczna – mamy wojnę za naszą wschodnią granicą i myślę, że trzeba jeszcze trochę poczekać i zobaczymy, jak sytuacja będzie się rozwijać. Dlatego każdy odpowiedzialny rząd patrzy także na okoliczności zewnętrzne, bo nie wiemy, co się jeszcze może wydarzyć na Ukrainie. Natomiast to, że po wygranych wyborach przez Prawo i Sprawiedliwość, przy nowym budżecie nastąpi podwyższenie świadczenia 500 Plus do kwoty 800 złotych, to jest propozycja jak najbardziej rozsądna. Z kolei Donaldowi Tuskowi, który proponuje, żeby to zrobić szybko, bez zwłoki, natychmiast, przypomnę, że przez osiem lat rządów koalicji PO – PSL nie zrobił nic w tym kierunku, by wspomóc polskie rodziny.
Za to teraz dodatkowo proponuje, żeby podnieść kwotę wolną od podatku, aby wzrosła do 60 tysięcy złotych…
– Donald Tusk teraz chce, aby kwota wolna od podatku wzrosła do 60 tysięcy złotych, ale kiedy rząd Zjednoczonej Prawicy podnosił kwotę do 30 tysięcy, to Platforma i PSL były przeciwko. Dlatego te „dobre” rady niech on lepiej zachowa dla siebie.
Wspomniał Pan, że pieniądze z 500 Plus są mądrze wydawane przez zdecydowaną większość Polaków. Tymczasem Tusk o beneficjentach tego programu mówi pogardliwie, że to królowie życia, którzy chleją, biją swoje dzieci, biją kobiety i pracą się nie zhańbili się od wielu, wielu lat…
– Donald Tusk, którego emerytura jest bardzo wysoka, to hipokryta mocno odklejony od rzeczywistości, od życia zwykłych Polaków. Nie ma pojęcia, jakie są koszty życia polskich rodzin, więc przykleja w sposób nieuprawniony różne łatki Polakom, którzy nie mieli możliwości zaoszczędzenia środków, być może nigdy nie byli na wczasach, nie zwiedzali świata – jak Tusk – którzy borykają się z prozą codzienności i martwią się, jak utrzymać swoje rodziny, wykształcić dzieci. Rzucanie tych kalumnii na ludzi jest haniebne.
Mieszkam w małym miasteczku, często odwiedzam też wioski i widzę pracowitość ludzi, widzę ogromne poświęcenie dla swoich rodzin, dostrzegam też, jak często ledwo wiążą koniec z końcem, ale są polskimi patriotami, chcą żyć w Polsce i pracować dla niej, dla swoich najbliższych. Dlatego oceny Donalda Tuska są odrealnione, niesprawiedliwe, nie uwzględniają warunków, w jakich żyje, mieszka, pracuje ponad 70 procent Polaków. Oceny, jakie wystawia, są mocno krzywdzące i fałszywe. Tak nie zachowuje się odpowiedzialny człowiek. Byłemu premierowi, szefowi Rady Europejskiej, liderowi opozycji nie przystoi wypowiadać pod adresem swoich rodaków takich słów, że Polacy to pijacy. Kiedyś takim językiem mówili do nas Niemcy, którzy uważali Polaków za naród o niższej kulturze, uważali nas za podludzi. Niestety, Tusk mówi ich językiem i to jest bardzo smutne.
Analitycy, prezes Kaczyński, wcześniej także prezes NBP przewidują, że do końca br. inflacja powinna spaść poniżej 10 procent. To oczywiście dobra wiadomość, tylko dlaczego jako konsumenci tego nie odczuwamy, bo w sklepach ceny towarów są wciąż wysokie?
– Tak rzeczywiście jest, że ceny spadają wolniej, niż maleje inflacja. Sądzę, że problem ten, cała ta sytuacja wymaga głębszej refleksji, dlatego że znam przypadki z branży budowlanej, gdzie różne rzeczy powinny tanieć, tymczasem tak się nie dzieje. Co więcej, słyszę, że producenci wykorzystując sytuację i kryzys, produkują mniej i mówią, że zarabiają tyle samo pieniędzy, co wcześniej, bo klient i tak zapłaci. Nie wiem, czy nie jest podobnie także z innymi towarami, gdzie klient jest de facto zmuszany do płacenia takich cen, jakie producenci i handlowcy im podyktują, co nie zawsze jest efektem wzrostu kosztów produktów i produkcji.
Myślę, że trzeba by się uważnie przyjrzeć temu rynkowi, jak funkcjonuje gospodarka, bo kto wie, czy w niektórych przypadkach nie ma zmowy producenckiej, która powoduje, że towary tanieją wolniej niż powinny, a producenci czy handlowcy wykorzystują sytuację, czerpiąc zyski. Nie jest też tajemnicą, że szereg producentów, wytwórców, znaczna część biznesu to są ludzie powiązani z Platformą czy Lewicą. To nie są ludzie PiS-u, bo my mamy poparcie raczej wśród średniozamożnych obywateli, więc kto wie, czy sztuczne utrzymywanie wysokich cen nie ma na celu pomóc Platformie. Nie chciałbym oskarżać nikogo bezpodstawnie, ale kilka przypadków znam, gdzie producenci mówią, że im gorzej, tym lepiej, im ludzie będą bardziej narzekać, tym PiS będzie miało mniejsze poparcie społeczne. I to jest groźne zjawisko, stąd uważam, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów powinien się temu przyjrzeć.
Kolejne rozwiązania, propozycje dla Polski i Polaków PiS ma przedstawić w czerwcu i w kolejnym miesiącach – bliżej wyborów. Czego możemy się jeszcze spodziewać i w jakich obszarach i co warto byłoby zmienić, poprawić?
– Przede wszystkim, jako obozowi rządzącemu, bardzo zależy nam na tym, żeby Polacy mieli w swoich kieszeniach więcej pieniędzy, i to już się dzieje. Mam na myśli zwroty podatkowe, które są odczuwalne przez Polaków. Odczuwają, że kwota wolna od podatku w wysokości 30 tysięcy złotych jednak daje obywatelom pewne nowe możliwości. Chcemy te dobre rzeczy kontynuować, żeby podatki były niższe i one są – dzięki temu ludzie sami decydują, co zrobić z pieniędzmi. Druga rzecz dotyczy kosztów życia, więc przypuszczam, że tarcze dla przedsiębiorców – żeby nie likwidowali miejsc pracy, żeby nie zwalniali pracowników, żeby Polacy mieli pracę i źródło utrzymania, i właśnie w tym obszarze może być jakiś dodatkowy impuls i pojawić się jakaś nowa, nazwijmy to, niespodzianka, jaką zaproponuje rząd premiera Mateusza Morawieckiego.
Bardzo chciałbym, żeby dobre zmiany w tym obszarze były kontynuowane. W tej chwili – według danych Eurostatu – Polska jest na drugim miejscu w Unii Europejskiej z najniższym bezrobociem. Sądzę więc, że to jest ważne, bo choć budżet państwa w związku ze wsparciem dla przedsiębiorców trochę cierpi, to dzięki temu ludzie mają pracę, a ich rodziny utrzymanie. Bezrobocie to jest największy dramat dla rodzin, dla matek, ojców i dzieci. A zatem utrzymanie miejsc pracy to jest ten obszar, gdzie oczekiwałbym dalszych propozycji ze strony rządu. Myślę też, że jeśli będą się utrzymywały wysokie koszty życia, ceny energii, to także tutaj mogą być jakieś dopłaty. Jestem też przekonany, że trzeba pomagać polskim rolnikom, budować ich niezależność i wzmacniać ich, dlatego że produkcja żywności to jest kluczowa kwestia dla kraju. Sądzę więc, że również w tym kierunku rząd będzie chciał działać. Oczekiwałbym też dalszego wsparcia dla polskich nauczycieli, którzy powinni zarabiać więcej, bo bez dobrej kadry nauczycielskiej, bez wychowawców, bez dobrze kształcących szkół nie będzie mocnej Polski. Uważam, że właśnie we wspomnianych kierunkach należałoby pójść i działać.
A co z reformą sądownictwa? Zjednoczona Prawica rządzi już bez mała osiem lat, a wciąż nie udało się naprawić wymiaru sprawiedliwości, co z kolei hamuje nasz rozwój w wielu obszarach.
– To się nam rzeczywiście nie udało. Nie czas i miejsce mówić o przyczynach tego stanu rzeczy, ale sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Myślę, że niepotrzebnie – wokół reform w obszarze sądownictwa czy w ogóle wymiaru sprawiedliwości – zrobiliśmy tyle szumu. Chodzi o to, że ludzie tak naprawdę nie wiedzieli, czym jest Trybunał Konstytucyjny, nie żyli na co dzień tym, kto ma wpływ na sądy. Dlatego niekoniecznie musiał być cały szum wokół reform, a bardziej spokojne i skuteczne działanie. Niestety, do dzisiaj mamy część sędziów zaangażowanych politycznie, a tak być nie powinno. Dlatego uważam, że jest kilka obszarów, w tym wymiar sprawiedliwości i sądownictwo, które – jeśli wygramy jesienne wybory – powinniśmy w najbliższych latach poprawić w większym konsensusie. Ważne, szczególnie jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości i sądy, żeby nie było takiego odbioru podsycanego przez opozycję i sprzyjające jej liberalne media, że ktoś chce te obszary zawłaszczyć.
Zmiany na pewno są potrzebne, one wymagają precyzji, czasu, konsultacji, aby zafunkcjonowały. Dziś niestety Polacy mają przekonanie, że sytuacja w sądownictwie jest po prostu niedobra, że sędziowie są panami nie tylko własnego losu, ale też losu innych ludzi i z tym trzeba skończyć. Nie może być jednak mowy o ręcznym sterowaniu i siłowych rozwiązaniach, ale środowisko sędziowskie musi się powoli, ale konsekwentnie dostosowywać do sytuacji w kraju, bo czasy słusznie minione dawno już minęły.