Jak to jest, że Parlament Europejski
do debaty w sprawie afery Katargate,
w którą zamieszani są czołowi politycy europarlamentu, zbiera się w dwa miesiące, a po uchwaleniu przez polski Sejm
i po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy dotyczącej powołania komisji do zbadania rosyjskich wpływów na polskich polityków wystarczyły dwa dni,
żeby zorganizować taką debatę?
– Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że Komisja Europejska i europarlament nie działają merytorycznie, ale politycznie. Dlatego wystarczy donos dotyczący Polski i natychmiast znajduje się posłuch w Brukseli. Sprawdza się zatem stara zasada opozycji totalnej – ulica i zagranica. Posiedzenie europarlamentu, które odbyło się w środę, obnażyło żenujący poziom jakości debaty, ponieważ ci, którzy się wypowiadali przeciwko Polsce sami się przyznali, jak np. unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders, który stwierdził, że dopiero będzie pisał list do polskiego szefa dyplomacji, w którym poprosi o informacje i wyjaśnienia. Nie przeszkadzało mu to w stwierdzeniu z góry, że w Polsce źle się dzieje, że ustawa jest niedobra i że może zagrażać demokracji. I taka była narracja podczas tej debaty. Ten swoisty park wolności w europarlamencie owocuje tym,
że każdy może powiedzieć, co chce, ale to wszystko jest bardzo dalekie od prawdy. Znając ten model, moje jedyne zdziwienie dotyczy tego, że wszystko, co wiąże się z Rosją
i Władimirem Putinem, powinno zasługiwać na potępienie. Tymczasem na Ukrainie Putin wciąż morduje niewinnych ludzi, trwają bombardowania, a w Parlamencie Europejskim odbywa się debata przeciwko Polsce,
która chce ujawnić wpływy Moskwy na polityków.
To ciekawe, że gdy premier Beata Szydło mówiła, iż kompetencje jeśli chodzi np.
o sądownictwo, są przynależne nie Unii,
a państwom narodowym, to Reynders przecząco kiwał głową. Czy do tych ludzi, którzy mają stanowić prawo i pilnować jego przestrzegania nie docierają rzeczy oczywiste?
– To jest środowisko skupione wyłącznie na sobie, które dba jedynie o własne interesy, dlatego do nich nie dociera, że wkraczają w kompetencje państw narodowych. Dopóki ta ekipa będzie rządzić, dopóty czarne będą nazywać białym i odwrotnie. To są politycy średniej jakości. Wśród polityków, którzy rządzą dzisiaj Unią Europejską nie ma wizjonerów, strategów, ekspertów, a jedynie są wyrobnicy polityczni, którzy mają realizować porządek i dążyć do realizacji projektu pod nazwą państwo europejskie.
I wszyscy, którzy im w tym przeszkadzają, np. Polska, mają być osłabiani, nękani, niszczeni, zwalczani
i ośmieszani. Wychodzi na to, że sami się ośmieszają
i mam nadzieję, że wyborcy, widząc ich miałkość, niekompetencję, wręcz szkodzenie, nie dadzą im możliwości dalszej destrukcji i stworzenia rządu europejskiego. Dlatego tak ważne są świadomość
i mądrość wyborców. Żenada to jedyne słowo, jakie przychodzi mi do głowy, jeśli mam mówić o działaniach tych europejskich elit – także jeśli chodzi o debatę
w Parlamencie Europejskim, gdzie poziom dezinformacji był tak wielki, że zastanawiam się, czy ktokolwiek
z zabierających głos rozumiał, o czym mówi. Zdaje się,
że wciąż obowiązują kalki kopiuj wklej i przygotowanie tzw. wsadu komisarzom, którzy potem z kartki odczytują to,
co im przygotowano często nie rozumiejąc nawet, o co tak naprawdę chodzi, mówią od rzeczy i nie na temat.
Skoro debata się odbywa, skoro prezydent Andrzej Duda apeluje, żeby podobne kroki do tych z Polski w sprawie zbadania rosyjskich wpływów podjęto na arenie europejskiej, unijnej, to czegoś te elity unijne muszą się obawiać?
– Macki Putina sięgają bardzo daleko, głęboko. Stąd
w Brukseli jest bardzo duża obawa. Amerykańska administracja opublikowała informację, że Putin przeznaczył 300 milionów dolarów na korumpowanie,
na finansowanie organizacji pozarządowych, m.in. ekologicznych, które będą blokować rozwój gospodarczy niektórych krajów. Te dane są powszechnie dostępne. Myślę, że wśród skorumpowanych jest bardzo wielu liderów obecnej Unii Europejskiej – ludzi, którzy są na liście płac Putina. Jeśli na tej liście są były premier Francji François Fillon, były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder czy była szefowa austriackiej dyplomacji Karin Kneissl, to trudno się nie domyślać, że są też inni także
w Polsce, którzy mogli korzystać z rosyjskich pieniędzy. Dlatego nie ma się, co dziwić, że jest sprzeciw. Bądźmy przygotowani na kolejne ataki. Politycy unijni bardzo się obawiają, żeby nie powstała europejska komisja ds. zbadania rosyjskich wpływów, bo wyszłoby na jaw,
że ekipa, która rządzi Unią Europejską, na wielu poziomach współpracowała z Moskwą – mam na myśli poziom biznesowy, poziom polityczny, poziomy towarzyskie wręcz koleżeńskie. Nic dziwnego, że jest atak na nas, na Polskę, która chce rozpocząć od siebie badanie rosyjskich zależności, bo to mogłoby się rozszerzyć i obnażyć uwikłania unijnych decydentów.
Co ciekawe, polski projekt spotkał się także z krytyką ze strony departamentu stanu USA. Wszyscy pamiętamy relację Obama
– Putin i de facto odpuszczenie Rosjanom, co rozzuchwaliło Putina…
– Dokładnie, ale pamiętamy też, że prezydent Barack Obama, Rosjanie i Donald Tusk pozbawili nas tarczy antyrakietowej. Jednak obecna administracja amerykańska też jest – rzec można – przyjazna wobec Rosji, choć trzeba podkreślić w sposób wyraźny, że prezydent Joe Biden bardzo jasno stawia sprawę i jego działania wobec Rosji mogą się podobać. Co nie zmienia faktu, że administracja amerykańska jest pod wpływem Rosji, stąd też pytania sekretarza stanu USA, który – mówiąc o polskiej ustawie
i komisji – zastanawiał się, czy to nie wpłynie źle na wyniki wyborów w Polsce, na dostępność kandydatów. I tu była bardzo jasna odpowiedź PKW, co przekazałem, występując podczas debaty w europarlamencie, że każdy może bez przeszkód kandydować i komisja weryfikacyjna nikomu tego nie zabroni. Komisja nikomu nie blokuje możliwości ubiegania się o mandat posła czy senatora, natomiast może zablokować posadę ministra finansów dla osoby, która np. paktowała z Putinem, brała od niego pieniądze czy była pod wpływem rosyjskiej administracji. Myślę,
że rozwiązanie zaproponowane w tej ustawie jest całkiem przyzwoite i mam nadzieję, że panika, którą starają się wywołać w polskim społeczeństwie politycy opozycji czy politycy różnych krajów, także unijni, że ta burza przeminie, a do każdego Polaka dotrze, że meritum sprawy jest to, żebyśmy się pozbyli wpływów rosyjskich w Polsce, bo budujemy Polskę suwerenną, zamożniejszą od tej
z czasów, kiedy byliśmy biedakami i klientami Wschodu bądź Zachodu. Jesteśmy w środku Europy i chcemy być suwerenni, chcemy współpracować ze wszystkimi, ale na zasadach partnerskich i na pewno nie chcemy być podatni na wpływu Putina, który udowadnia dzisiaj po raz kolejny, że dla niego nie ma żadnej wartości, a jego dewizą jest niszczenie, zabijanie. My mówimy, że narody i państwa
w Unii Europejskiej powinny żyć w zgodzie, we współpracy, ale bez podległości.
Patrząc na panikę w szeregach opozycji
w Polsce, ale także na nerwowe ruchy na arenie unijnej, czy nie jest tak, że ustawą
o zbadaniu rosyjskich wpływów wsadziliśmy kij w mrowisko i Europa czy świat nie bardzo wiedzą, jak w tej sytuacji się zachować?
– Dosyć wyraźnie stwierdziliśmy, że polskie społeczeństwo powinno wiedzieć, kto był kim w Polsce, oraz czy i miał jakieś niejawne powiązania z Rosją. Dlaczego zawierano takie czy inne umowy, np. na dostawy gazu z Rosji, dlaczego płaciliśmy takie ceny za energię, gaz, prąd
czy węgiel. Dlaczego przyjmowano takie, a nie inne rozwiązania niekorzystne dla Polski, dlaczego nie doszło
do budowy tarczy antyrakietowej, jakie były mechanizmy podejmowania decyzji i kto je podejmował. I wyborcy
o to pytają, chcą wiedzieć. Oczywiście wsadziliśmy kij
w mrowisko i widać, że niektórzy stają się coraz bardziej nerwowi i zdaje się, że się boją. Nie jest też tajemnicą,
że rosyjskie wpływy są obecne w całym świecie, w Unii Europejskiej, także w Polsce. Ci, którzy się bawili, grillowali z Putinem, którzy byli na rozmaitych imprezach czy spotkaniach, zapewne są świadomi, że ich kroki były skrzętnie notowane, nagrywane i dokumenty, które Putin posiada, znajdują się w archiwach albo są w użyciu współpracowników Putina, który może to wszystko ujawnić przy takiej czy innej okazji. Ten, kto ma coś na sumieniu, niech się boi. Ja się na przykład nie boję.
Nawet gdyby ta komisja torpedowana – jak słyszymy przez opozycję – nie powstała,
to równie dobrze można odtajnić dokumenty znajdujące się w poszczególnych resortach
i niech społeczeństwo samo sobie wyrobi zdanie?
– Oczywiście jest to możliwe. Tylko że każde takie działanie poszczególnych ministrów może być odczytywane, że robią to specjalnie, celowo. Natomiast my chcemy to zrobić systemowo. Komisja powinna zacząć
prace i prowadzić je także przez kolejną kadencję Sejmu. Wiele sobie obiecuję po tym, że w komisji będą nie tylko politycy, ale też eksperci, jak proponuje prezydent Andrzej Duda – i to eksperci z każdej strony. Niech oni zbadają dokumenty i je pokażą, to będzie o wiele bardziej wiarygodne niż wypowiedzi polityczne. Eksperci swoim językiem prawnym będą pokazywać, co się zadziało, co się faktycznie wydarzyło, i że nie ma już odwrotu od pokazania wpływów rosyjskich na Polskę czy na Unię Europejską, bo to wszystko musi być też osadzone
w kontekście europejskim. Fakty są takie, że Putin przez lata korumpował świat, i kto wie, czy nie było też tak, że uzyskał cichą zgodę na to, co robi w tej chwili na Ukrainie. Być może tego również obawiają się politycy europejscy, którzy z nim flirtowali, dzwonili do niego, prosili go
o zmianę decyzji. Putin nic nie zmienił, parł do przodu, realizując swoją politykę, bo kto wie, czy nie ma ich
w kieszeni. Siła Putina polega na tym, że ma nagrania,
ma dokumenty obnażające europejskich liderów, którzy pomagali mu zwiększyć wpływy w Europie i świecie. Ten wzrost był ogromny, był odczytywany przez środowisko biznesowe. Proszę sobie wyobrazić, że dzisiaj funkcjonuje Nord Stream, to cała Europa kupowałaby gaz od Niemców
i to byłyby nieodwracalne skutki rosyjskich wpływów, bo cała energetyka europejska byłaby uzależniona od Berlina, który stale wzmacniałby swoją pozycję. A czym jest, czym było niemieckie przywództwo na świecie – i tu nie zgadzam się z Tuskiem, że błogosławieństwem, bo przywództwo niemieckie to wojny, to obozy koncentracyjne, to mordowanie. Takie było przywództwo niemieckie na świecie i historycy całego świata dobrze o tym wiedzą.