logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Niejasna ustawa

Niedziela, 3 grudnia 2023 (13:01)

Rozmowa z dr. Bogdanem Więckiewiczem, socjologiem z Instytutu Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie

Projekt ustawy lex wiatrak wywołuje coraz większe kontrowersje i oburzenie społeczeństwa. Jak określiłby Pan połączenie prokonsumenckiego projektu zamrażającego ceny energii z ustawą wiatrakową, które do Sejmu właściwie na starcie nowej kadencji wnieśli posłowie Polski 2050 i Koalicji Obywatelskiej?

– Tak zwana ustawa wiatrakowa wywołuje niemałe kontrowersje z kilku powodów. Przede wszystkim dla wielu jest niezrozumiałe, dlaczego taka ustawa pojawia się jako jedna z pierwszych w nowej kadencji Sejmu, z wieloma bardzo niejasnymi kwestiami, a przede wszystkim – jak wiele osób twierdzi – szkodliwymi dla polskiego społeczeństwa. Szukając odpowiedzi na to pytanie, nie sposób pominąć wpływów niemieckich, wpływów lobby niemieckiego. Dziwnym bowiem trafem słyszymy o odblokowaniu Polsce środków europejskich na projekty ekologiczne i wiatrakowe. Dodatkowo fundusze europejskie mają się pojawić w momencie, kiedy za naszą zachodnią granicą jeden z największych producentów turbin wiatrowych przeżywa trudną sytuację. Nic więc dziwnego, że mówi się, iż środki dla Polski zostaną przeznaczone na zakup elementów elektrowni wiatrowych i de facto wsparcie niemieckiej firmy. Myślę, że nieprzypadkowo łączone są te dwie kwestie, bo – jak wiemy – pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy mają być w 30 procentach przeznaczone właśnie na zieloną energię. W związku z powyższym możemy wprost czytać, że chodzi tu o ratowanie niemieckiego przemysłu kosztem Polski.

To jest sytuacja niebywała, skandaliczna, ale jednocześnie okazja dla Unii Europejskiej zdominowanej przez Niemcy, aby jeszcze bardziej swobodnie poruszać się po polskim rynku i wyciągać pieniądze czy to z naszego budżetu, czy ze środków unijnych, które mają służyć inwestycjom w Polsce, ale tak naprawdę okrężną drogą będą wracać do Berlina. Rząd koalicji Tuska, który ma powstać, tak bardzo sprzyja Niemcom, że czują się oni tak pewnie, że uważają, iż wszystko będzie można przeforsować na ich korzyść, ale niekoniecznie z pożytkiem dla polskich firm.

Swoją drogą, czy połączenie inwestycji wiatrakowych z zamrożeniem cen prądu dla Polaków w przyszłym roku nie wygląda na próbę szantażu prezydenta Andrzeja Dudy? Jeśli bowiem zawetuje całą ustawę, to na niego spadnie odium, że jest przeciwko ulgom dla Polaków, że podwyżki cen energii to jego wina...

– Oczywiście, że wrzucanie tych wszystkich kwestii do jednej ustawy to jest pewna forma szantażu prezydenta Dudy. Dlatego nie wiem, czy prezydent nie powinien rozdzielić tych dwóch rzeczy, bo nie ma wątpliwości, że nie powinno się ich łączyć i że Tusk ze swoją ekipą robią to celowo, z rozmysłem. Ważne więc, żeby w myśl przysłowia być mądrym przed, a nie po szkodzie. Zwłaszcza że to są działania lobby. Prezydent niewątpliwie jest w trudnej, niewygodnej sytuacji. Miałby zawetować szlachetne intencje zamrożenia cen energii dla Polaków? Warto więc te dwie kwestie rozdzielić i raz jeszcze poddać je analizie.

Tylko że prezydent nie może tego rozdzielać, bo po uchwaleniu przez parlament dostaje gotową ustawę do podpisu, może ją też zawetować lub wysłać do Trybunału Konstytucyjnego do zbadania zgodności jej zapisów z Ustawą Zasadniczą...  

– Zgadza się, dlatego zanim podejmie decyzję, warto, żeby wytłumaczył Polakom, czym kierowali się ustawodawcy – sejmowa większość, że jego intencją nie jest wetowanie zamrożenia cen energii, ale należy nad tą ustawą raz jeszcze się pochylić, rozdzielając zawarte w niej kwestie. Oczywiście prezydent nie będzie w łatwej sytuacji, bo nie będzie to proste, będzie wymagało odłożenia pewnych decyzji w czasie, ale bez wątpienia należy to zrobić. Prezydenccy doradcy, ekonomiści, eksperci powinni to raz jeszcze przeanalizować i przedstawić rzeczową argumentację. Być może potrzebna jest tu kampania, żeby pokazać Polakom, o co w tym wszystkim chodzi, że koalicja Tuska podrzuca prezydentowi kukułcze jajo.

Dlatego prezydent powinien to jasno powiedzieć, dlaczego wetuje – oczywiście cały czas obracamy się w sferze przypuszczeń – i pokazać, co jest korzystne, a co nie, że jest za ulgą dla Polaków w kwestii projektu dotyczącego zamrożenia cen energii, ale powinno to być rozdzielone, a nie łączone z tzw. ustawą wiatrakową. Chodzi o to, żeby nikt nie wykorzystywał tej ustawy dla własnych partykularnych interesów, a co gorsza z korzyścią dla obcego biznesu.

Analitycy, którzy prześwietlili tzw. ustawę wiatrakową, są zdania, że przepisy w niej zawarte, i w ogóle cała ustawa, są bardzo skomplikowane, zawierają takie szczegóły, że posłowie w dodatku w tak krótkim czasie nie byliby w stanie czegoś takiego stworzyć. Dlatego wygląda to na ustawę lobbystyczną na rzecz wielkich, zagranicznych koncernów energetycznych…    

– Wszystko na to wskazuje, że jest to ustawa lobbystyczna, i to budzi niepokój. Możemy mieć do czynienia z rządami lobbystów, gdzie chętnych wpływać na organ ustawodawczy, jakim jest Sejm, będzie dużo. Na razie nie wiemy, na co, na jakie obszary mogą być stawiane naciski, ale takie próby lobbowania posłów przyszłej koalicji rządzącej z całą pewnością będą. Żeby się więc nie okazało, że mamy do czynienia z rządem lobbystów, że politycy, posłowie tylko głosują, że nie podejmują decyzji w sposób merytoryczny, bo te decyzje zapadają gdzie indziej. Mając na uwadze, kto dostał się do Sejmu – zwłaszcza gdy chodzi o na razie jeszcze opozycję, gdzie jest szereg osób, które jeśli chodzi gospodarkę, to zdaje się, że nie mają większego rozeznania – tym łatwiej będzie różnym firmom wpływać na takich polityków, którzy nie mają świadomości i mogą głosować w sposób bierny i naciskać przyciski tak, jak im partia każe.

To, niestety, może być na szkodę dla naszego kraju, dla całego polskiego społeczeństwa. Dlatego jest niezwykle ważne, aby politycy, którzy podejmują decyzje, myśleli i działali w sposób propolski, dla dobra naszego kraju, dla dobra polskich obywateli, dla dobra polskich, a nie niemieckich firm. Polityka z definicji: to roztropna troska o dobro wspólne i ta troska powinna cały czas przyświecać, być w świadomości wszystkich posłów bez względu na barwy polityczne, natomiast nigdy nie działalność na rzecz takiego czy innego lobby i takich czy innych biznesów czy firm – często obcych.

Ciekawe, jaki będzie los tej ustawy, bo z jednej strony posłowie PSL-u nie podpisali się pod projektem, a z drugiej Władysław Kosiniak-Kamysz mówi, że nie ma żadnej afery. Czy PSL i sam jego prezes nie zostali wciągnięci w grę przez Tuska i Polskę 2050, czy Tusk kolejny raz nie próbuje wyłączyć Kosiniaka-Kamysza z gry o prezydenturę?

– Ciekawe, jak do tego podejdzie PSL, bo widać, że jedna część Trzeciej Drogi „pisze” ustawę przeciw elektoratowi drugiej części Trzeciej Drogi, czyli elektoratowi wiejskiemu. Przepisy tzw. ustawy wiatrakowej bardzo poważnie ingerują w prawo własności ziemi. Prezes Kosiniak-Kamysz mówi, że nie ma żadnej afery, twierdzi też, że nie ma zgody na wywłaszczanie pod budowę farm wiatrowych, natomiast nie wiem, czy jego pozycja jest na tyle mocna, żeby się skutecznie postawić. Choć na pewno ta pozycja mogłaby być znacznie mocniejsza, gdyby miał odwagę stanąć w opozycji wobec do Donalda Tuska i to na samym początku koalicyjnej współpracy.

Przecież cały czas jesteśmy jeszcze na etapie czy u progu rozdawania kart, stanowisk i Władysław Kosiniak-Kamysz, który jest przymierzany do funkcji ministra obrony, tak naprawdę może nie zyskać zbyt wiele. Jednak z drugiej strony może to być jego siła przetargowa – akurat teraz, bo w sytuacji, kiedy nie otrzymałby tego, czego chce, to cały czas może stworzyć rząd ze Zjednoczoną Prawicą. A tam, jak słyszymy, ma ofertę nawet, żeby być premierem. Jak widać, wszystko zależy od mądrości i umiejętności podejmowania decyzji przez Władysława Kosiniaka-Kamysza, który może to rozegrać bardzo dobrze, z korzyścią dla siebie. Jak będzie? Czy się odważy? To się wkrótce okaże.

A co z wywłaszczeniami, których według PSL-u ma nie być?

– Wydaje się naiwnością twierdzenie, że nie będzie żadnych wywłaszczeń. W tej ustawie jest tak dużo kruczków prawnych… Można chociażby postawić jeden wiatrak, a następnie w ramach poszerzenia następne. Po za tym nie trzeba byłoby na to jakiejś specjalnej zgody, bo nie będzie wymogu zgodności ich lokalizacji z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Jest również kwestia zmniejszenia odległości wiatraków – nie jak dotychczas w odległości 700 metrów, ale zaledwie 300 metrów. To nie są zmiany, które są dla dobra obywateli – także dla rolników i mieszkańców wsi. Swoją drogą, gdzie wobec takich projektów są tzw. ekolodzy, bo przepisy proponowane w tej ustawie wprowadzają zmiany w zakresie wymogu minimalnej odległości elektrowni wiatrowej także od parku narodowego. A przecież są badania, które wykazują, że elektrownie wiatrowe nie są korzystne dla przyrody, dla siedlisk ptaków i zwierząt, a tu chce się stawiać farmy właściwie bez ograniczeń. Z drugiej strony jest ogromna presja unijnych decydentów. Na przykład prezydent Francji Emmanuel Macron mówi, że konieczne jest całkowite odejście od węgla, co w połączeniu z lobby na rzecz zielonej energii i farm wiatrowych jest korzystne przede wszystkim dla Niemiec.

Jeśli chodzi o Kosiniaka-Kamysza, to można mieć wątpliwości, czy potrafi się wybić na niezależność, suwerenność, patrząc na jego wcześniejsze układy z Tuskiem. W końcu załatwił za niego podwyższenie Polakom wieku emerytalnego…

– To wszystko prawda, dlatego tym bardziej trudno zrozumieć Władysława Kosiniaka-Kamysza. Oczywiście można się zastanawiać, skąd ta zażyłość, co obu polityków łączy. Wcześniej Kosiniak-Kamysz mógł więcej wywalczyć, zwłaszcza że był języczkiem u wagi, bo bez PSL-u Tusk nie mógłby rządzić. Podobnie jest teraz, bo bez Trzeciej Drogi, czyli bez PSL-u, koalicji większościowej nie będzie. Tymczasem widzimy, że bryluje Hołownia, podpuszczany przez Tuska. Tusk układa całą grę, a Kosiniaka-Kamysza nie widać. Jest nieco na uboczu. Wydaje się, że nie wykorzystał on swojej szansy. Dlaczego…? Czy jest to brak umiejętności radzenia sobie w takiej sytuacji? A może nie chce, może rzeczywiście jest w jakimś sensie uzależniony od Tuska, a może jeszcze jakieś inne czynniki o tym zdecydowały? Trudno mi jest powiedzieć.   

Tak na marginesie, słyszymy, że  pełnomocnikiem Tuska ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego ma zostać Maciej Lasek, który zastąpi Marcina Horałę. Ma być pełnomocnikiem do likwidacji CPK?

– Maciej Lasek – jak pamiętamy – był szefem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i szefem zespołu smoleńskiego przy KPRM-ie. Tak naprawdę niewiele wniósł, jeśli chodzi o badanie przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej. Nie wiem, czy jest to osoba kompetentna, jeśli chodzi o kwestię budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego.

A może Tuskowi właśnie o to chodzi?

– To może być pewna zależność, bo jeśli widzimy kandydatów na poszczególne stanowiska, także rządowe, to niewielu tam jest specjalistów. Tak czy inaczej nie znam żadnych kompetencji, które przekonałyby mnie czy utwierdzały, że Maciej Lasek to właściwa osoba nadzorująca inwestycję czy budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. Nie słyszałem też jego opinii, wizji, koncepcji tej inwestycji, czy jest za kontynuacją tego projektu, czy przeciw. Biorąc pod uwagę stanowisko Platformy i samego Donalda Tuska, można mieć co do tego spore wątpliwości, a nawet obawy, czy ta inwestycja nie będzie zaniechana.

Znamy chociażby opinię Rafała Trzaskowskiego, który mówił, że to jest gigantomania, że wkrótce będzie lotnisko w Berlinie, po co więc taka inwestycja w Polsce. Być może chodzi więc o odstąpienie od realizacji tej inwestycji, żeby osoba, która będzie zarządzała tym przedsięwzięciem, wykazała, że to się Polsce nie opłaca, a więc należy zrezygnować z budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Oczywiście byłoby to ze szkodą dla Polski i naszego społeczeństwa, bo chodzi tu o komunikację, o łączność ze światem, co jest jednym z podstawowych elementów świadczących o atrakcyjności danego kraju. Jednak tu nie chodzi tylko o komunikację cywilną, ale też o mobilność wojska, wojsk NATO, a więc jest to cały kompleks działań dla zarówno rozwoju Polski, dla poprawy komunikacji, jak i z punktu widzenia wojskowego, a więc obronności i poprawy bezpieczeństwa naszego kraju.      

                Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl