Jaki jest cel odwołania Tomasza Szatkowskiego, ambasadora RP przy NATO, bez wcześniejszego uzgodnienia, bez konsultacji z prezydentem i powołanie
na to stanowisko Jacka Najdera – nominata Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego?
– To jest przykład buty ekipy rządzącej i stawiania wszystkiego do góry nogami, a wszystko po to, żeby pokazać, że w Polsce żadne systemy prawne, zasady nie obowiązują. Widać, że jak się dorwała do władzy „koalicja 13 grudnia”, to wszystko im wolno, mogą robić, co im się żywnie podoba. W tej chwili Tusk chce panować, chce pokazać Polsce i światu, że nie ma u nas instytucji prezydenta, że niepotrzebne są żadne uzgodnienia,
że jemu i jego ludziom wszystko wolno. To pokazuje,
że arogancja tej władzy jest tak duża, iż traci ona jakiekolwiek poczucie przyzwoitości, a pozbawieni zasad czują się po prostu bezkarni i mogą robić wszystko.
Tylko że jest to ze szkodą dla wizerunku i pozycji Polski w świecie. Myślę, że warto też zwrócić uwagę, że ambasador Tomasz Szatkowski, który pochodzi z nominacji rządu Zjednoczonej Prawicy, bardzo dobrze wywiązuje się
z powierzonej mu funkcji, nie było wobec jego osoby,
pracy i kompetencji żadnych uwag – ze strony zarówno kierownictwa Sojuszu Północnoatlantyckiego, jak i innych państw członków NATO. Widać więc, że Donald Tusk chce mieć swojego człowieka, stałego przedstawiciela przy NATO, chce wiedzieć, co dzieje się w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli, tylko że czyni to wbrew prezydentowi
i tym samym uderza w nasze interesy.
Po co takie działania?
– Jak wiemy, w Unii Europejskiej jest wizja stworzenia żelaznej kopuły nad Europą – oczywiście w kontrze do NATO i Stanów Zjednoczonych. I ambasador Szatkowski mógłby prezentować odmienne stanowisko na forum Sojuszu Północnoatlantyckiego, byłby więc niewygodny dla Tuska i Sikorskiego. Dlatego żeby uniknąć tego problemu, chcą mieć tam swojego człowieka, który będzie wyrażał ich poglądy na arenie międzynarodowej.
Skąd ten pośpiech, dlaczego Tusk tak się spieszy z tą zmianą, zwłaszcza że wkrótce odbędzie się szczyt NATO w Waszyngtonie?
– Nowy ambasador mógłby przygotować uczestnictwo Tuska podczas jubileuszowego szczytu NATO, gdzie obecny szef rządu chce odgrywać główną rolę. Tusk chce brylować, a przy ambasadorze Szatkowskim i jego obiektywnym spojrzeniu, ocenie i jasnej prezentacji stanowiska związanego z bezpieczeństwem Polski mogłoby to być utrudnione. Dlatego pospieszne próby odwołania ambasadora Tomasza Szatkowskiego i posadowienie na fotelu ambasadora RP przy NATO swojego człowieka, który będzie wykonywał wszystkie polecenia Tuska i Sikorskiego. Te działania kompromitują ekipę Tuska i jego samego. Myślę, że świat, który wobec sytuacji geopolitycznej,
w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainie, bardzo uważnie śledzi wydarzenia, zauważa tę grę Tuska. Jednak tej ekipie to nie przeszkadza, bo dla niej liczą się tylko interesy partyjne, osobiste, które stawiane są ponad interes bezpieczeństwa państwa polskiego.
Coś w tym chyba jest, bo w komentarzu Andrzej Duda podkreślił, że „Polskę przed NATO reprezentuje przede wszystkim prezydent RP”. Tymczasem dzisiaj
w RMF FM wiceszef MON Paweł Zalewski powiedział, że na szczycie w Waszyngtonie główną postacią ma być Tusk, że prezydent zgodnie z Konstytucją, owszem, reprezentuje RP, ale politykę zagraniczną prowadzi rząd. I jeśli prezydent pojedzie
na szczyt, to będzie miał instrukcje z rządu, co może, a czego nie może powiedzieć…
– To tylko pokazuje, że chodzi o wyautowanie prezydenta Andrzeja Dudy, o marginalizację jego obecności podczas szczytu waszyngtońskiego. Natomiast Donald Tusk ma się tam pokazać jako mąż stanu, który w tej chwili – tak mu się przynajmniej wydaje – dzierży pełnię władzy w Polsce, a prezydent Duda nie ma nic do powiedzenia. Takie jest podejście tej ekipy do spraw państwa polskiego. Z tym że jest to ewidentne złamanie Konstytucji RP, to jest ewidentny przykład prowokacji, buty, arogancji, a także łamanie obyczajów politycznych. Myślę jednak, że prezydent Andrzej Duda będzie obecny na szczycie, bo to on, a nie Tusk, jest zwierzchnikiem polskich sił zbrojnych
i będzie w Waszyngtonie odgrywał istotną rolę. Warto
też przypomnieć bardzo dobre relacje prezydenta Dudy z obecną administracją Białego Domu, ale też z kandydatem na prezydenta Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem, czego nie można powiedzieć o Donaldzie Tusku. W interesie Polski jest to, żeby prezydent Andrzej Duda zgodnie z pozycją i kompetencjami reprezentował Polskę, pilnował naszych interesów i bezpieczeństwa podczas lipcowego szczytu NATO organizowanego w 75. rocznicę powstania Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Tylko że Tusk znany jest z takich zagrywek, z akcji – nazwijmy to – zaczepnych. Pamiętamy, że robił to notorycznie
z prezydentem Lechem Kaczyńskim
i wygląda na to, że także dzisiaj
z premedytacją robi podobnie
w odniesieniu do prezydenta
Andrzeja Dudy.
– To jest standard u Donalda Tuska – odwracanie kota ogonem i swoisty kameleonizm polityczny. W tym swoim działaniu jest konsekwentny, co wcale nie znaczy, że jest to dobre dla Polski – wręcz przeciwnie. Opinia publiczna powinna to zauważyć, że Tusk tak naprawdę gmatwa sytuację Polski, wywołuje chaos dyplomatyczny, generuje konflikty, podburza ludzi, pogłębiając różnice między Polakami, a do tego wszystkiego stawia się jeszcze
ponad prawem. To nie może trwać długo i myślę, że będą tego konsekwencje. Tym bardziej musimy stać po stronie prezydenta Andrzeja Dudy, który w odróżnieniu od „koalicji 13 grudnia” stoi na straży polskich spraw, polskich interesów. Nie możemy się poddawać polityce obecnych władz i odpowiednio komentować, punktować tego, co czyni Donald Tusk, bo to jest niedorzeczne, jest niedobre dla Polski, co więcej – jest niezgodne z literą polskiego prawa i Konstytucji RP. Trzeba więc odpowiednio ocenić te działania Tuska, które mają cechy grubiaństwa, dla którego liczy się tylko on sam, jego zdanie i nikt nie ma prawa się mu sprzeciwić, a wszelkie przejawy nieposłuszeństwa zwalcza. Jeśli pozwolimy Tuskowi realizować tę politykę, to skończy się to źle dla Polski. Mamy doświadczania i wiemy, że jest to człowiek skłonny zawierać rozmaite niezdrowe kompromisy, takie jak np. z Władimirem Putinem. Przecież to Tusk w swoim exposé w listopadzie 2007 roku mówił: „Chcemy współpracować z Rosja taką, jaka ona jest”. To on bodajże w 2011 roku w sprawie Lotosu mówił, że „nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, by mówić kategoryczne „nie” inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji”. Wobec powyższego nad Tuskiem powinna być kontrola, tym bardziej prezydent Duda powinien być obecny
na szczycie NATO w Waszyngtonie i zająć tam godne polskiemu przywódcy miejsce. Jestem pewien, że prezydent Duda spokojnie poradzi sobie z tą zaczepną, konfrontacyjną polityką Tuska, a świat ma już wyrobione zdanie na temat Tuska, a jeśli nie, to wkrótce je sobie wyrobi.
Jak skomentuje Pan słowa Borysa Budki, który nie wyklucza zdelegalizowania Prawa
i Sprawiedliwości?
– To jest całkowity nonsens, to jest brak poszanowania
dla pluralizmu, demokracji. Delegalizacja PiS w ustach byłego ministra aktywów państwowych, który kandyduje do Parlamentu Europejskiego, świadczy o tym, że obecna władza naprawdę obawia się jakiejkolwiek kontroli. Dla nich najlepiej byłoby, gdyby w Polsce nie było żadnej opozycji i wtedy Budka oraz jego polityczni kompani
byliby szczęśliwi. Tyle że tak nie będzie, a zapowiedzi
o delegalizacji naszej formacji są po prostu śmieszne,
na żenująco niskim poziomie politycznym i myślę,
że Polacy też odpowiednio to ocenią.
Nonsens nonsensem, ale koalicja Tuska zmierza w kierunku delegalizacji PiS?
– Jak to mają w zwyczaju, pewnie jakieś armatki wytoczą, jakieś prawo – tak jak oni je rozumieją – być może będą coś przygotowywać, ale to jest wszystko. To jest absurdalne myślenie. Ta ekipa nie działa zgodnie z zasadami demokratycznymi, a takimi wypowiedziami,
jak Borysa Budki, tylko się kompromituje. Tym bardziej
że nie ma żadnych powodów, by delegalizować w Polsce jakąkolwiek formację polityczną, która działa zgodnie
z Konstytucją RP. Uważam, że w trwającej kampanii wyborczej politycy od Tuska próbują się ścigać na rozmaite pomysły. To są igrzyska, które mają odwrócić uwagę Polaków od złego zarządzania państwem, od zwolnień grupowych i likwidacji zakładów pracy, od drożyzny, która staje się faktem. Próbują odwracać uwagę w myśl zasady: złodziej najgłośniej krzyczy „łapać złodzieja”, ale to jest jedna ze sprawdzonych metod działań Tuska, tylko że
z Polakami nie wygrają. Polskie społeczeństwo jest coraz bardziej świadome tego, co się dzieje. Szczególnie że zaledwie po pół roku od objęcia władzy aż 50 procent Polaków jest niezadowolonych z rządzenia „koalicji
13 grudnia”. To mówi samo za siebie. Jeśli w takim tempie będzie to postępować, a przed nami jeszcze podwyżki cen energii, to za chwilę ekipa z Tuskiem przy sterach będzie spadać coraz niżej w sondażach. Wobec tego zadowolony
z siebie będzie tylko sam Tusk.
Tusk zadeklarował, że nie będzie kandydował na prezydenta i że poprze Rafała Trzaskowskiego. Pana to zaskakuje?
– Absolutnie nie jestem tym zaskoczony. Donaldowi Tuskowi nigdy nie można wierzyć. Jego wypowiedzi są
tak wiarygodne, jak zapowiedź cen benzyny po 5,19 zł
z kampanii parlamentarnej. Zatem jest to mało poważne
i kompletnie niewiarygodne. Dzisiaj Tusk mówi jedno,
a jutro robi drugie. Dlatego wszystko może się jeszcze zmienić, bo znając Tuska, nie można mu wierzyć. Pamiętamy jego zaprzeczenia o wyjeździe do Brukseli, kiedy bodaj w 2013 roku publicznie mówił, że funkcja polskiego premiera jest dla niego po stokroć ważniejsza
niż ewentualne stanowiska w Unii Europejskiej, po czym zostawił Polskę, polskie sprawy i przeniósł się na brukselski wikt, obejmując funkcję szefa Rady Europejskiej. Miał też nie kandydować na prezydenta RP, ale jednak kandydował
i przegrał z Lechem Kaczyńskim. Swoją drogą chyba do dzisiaj nie przetrawił tej porażki i gdzieś po cichu jednak marzy o prezydenturze. Wcześniej będzie jednak próbował uśpić i zmarginalizować swoich ewentualnych konkurentów z własnego obozu politycznego, a później powie, że nie ma kto kandydować, wobec tego on jako koło ratunkowe dla Koalicji Obywatelskiej jest gotowy wziąć odpowiedzialność na siebie i stanąć w wyborcze szranki. Sprzyjające
mu media oczywiście ubiorą tę całą jego ideologię w odpowiednie szaty, nagłaśniając jego akt poświęcenia.