logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

PSL na pasku Tuska

Czwartek, 25 lipca 2024 (21:40)

Rozmowa z prof. Mieczysławem Rybą, historykiem, członkiem Kolegium IPN, wykładowcą KUL i AKSiM

Władysław Kosiniak-Kamysz szumnie głosi, że PSL nie będzie niczyim wasalem, ale czy w koalicji z Donaldem Tuskiem właśnie nim nie jest. Z czego więc wynika ta próba zmiany, złagodzenia narracji przez szefa ludowców, a może to przebudzenie?

– Sytuacja, przed którą został postawiony Władysław Kosiniak-Kamysz, jest bardzo trudna. Proszę zwrócić uwagę, że w sondażach Trzecia Droga, w której skład wchodzą PSL i Polska 2050, balansuje na granicy progu wyborczego, który – przypomnę – w przypadku koalicji wynosi 8 proc. Jeśli więc sprawy będą podążać
w takim kierunku jak obecnie, to ta koalicja może w ogóle znaleźć się poza Sejmem. Zwłaszcza że Konfederacja się umocniła i znalazła się na najniższym stopniu podium.
Po odejściu Korwina-Mikkego oraz po wyborze Grzegorza Brauna do Parlamentu Europejskiego trudno się spodziewać, że poparcie dla tej formacji zacznie spadać, szczególnie że będziemy mieć do czynienia z różnymi potęgującymi się napięciami społecznymi z Unią Europejską i wymogami Europejskiego Zielonego Ładu, który jest coraz mocniej forsowany. Zielony Ład wprost
bije w elektorat PSL-u – ten elektorat małomiasteczkowy
i wiejski. Rolnicy i ludzie mniej zamożni mają ciężko,
to oni w pierwszej kolejności zostaną obciążeni kosztami podwyżek cen energii. To po pierwsze, a drugą rzeczą jest to całe szaleństwo, które się obecnie dzieje w polskiej polityce, cała ta wojna na górze spotęgowana do granic wytrzymałości i związane z tym wszelakie kompromitacje. To wszystko bardzo męczy ludzi, zwłaszcza na prowincji.

Nie tego w tych środowiskach oczekiwano od Trzeciej Drogi

– To miała być alternatywa, tymczasem efekt jest taki,
że głosując na PSL czy Polskę 2050, udzielono mandatu
do sprawowania władzy Tuskowi. Do tego dochodzą awantury aborcyjne, postawa tzw. strajku kobiet i ataki
na ludowców. Przypomnę, że kiedy tzw. strajk kobiet
i jego liderka Marta Lempart w sposób wulgarny,
w niecenzuralnych słowach atakowały PiS, to wszystko
było w porządku, była aprobata, bo to uderzało w formację Jarosława Kaczyńskiego. Wychodzono z założenia,
że każdy, kto atakuje PiS, jest dobry. Takie było podejście. Natomiast dzisiaj, kiedy te lewackie środowiska uderzają
w PSL, to Tusk nie reaguje, a przecież mógłby, bo niby zawsze był przeciw „mowie nienawiści”, ale tutaj 
– jak widać – to mu nie przeszkadza. Kosiniak-Kamysz
to widzi i próbuje się jakoś odgryzać.

Czy w tej sytuacji stać go na zerwanie pępowiny z „koalicją 13 grudnia”?

– W sprawie liberalizacji aborcji mniej więcej połowa Trzeciej Drogi na czele z Hołownią – urzędowym katolikiem – głosuje za tym skandalicznym projektem i to musi niepokoić zwykłych działaczy PSL-u. Do tego dochodzą awantury na polsko-białoruskiej granicy i działania prokuratury wobec pseudowesela aktywistek
i skandalicznych ataków na polskich żołnierzy.
Kiedy przesłuchuje się zaatakowanych, opluwanych, lżonych żołnierzy, a osób, które ich zaatakowały,
nie bądź dopiero w drugiej kolejności, to pokazuje,
że Kosiniak-Kamysz jako szef MON – również
w środowiskach wojskowych – jest traktowany coraz
mniej poważnie. Nic więc dziwnego, że to pasmo niepowodzeń powoduje nerwowe reakcje, czego efektem są pewne zgrzyty. Czy lidera ludowców stać na niezależność inną oprócz werbalnej, osobiście w to wątpię.

Z czego może wynikać zależność
czy podległość Kosiniaka-Kamysza względem Tuska?

– Wszystkiego nie wiemy, pewnych spraw nazwijmy
to osobistych nie znamy. Oczywiście pamiętamy, że Kosiniak-Kamysz był wicepremierem za czasów pierwszych rządów Tuska w koalicji PO – PSL, i to on był twarzą najbardziej szkodliwych reform dla Polaków po 1989 roku, czyli podwyższenia wieku emerytalnego i likwidacji OFE. Tymczasem mimo krytyki, jaka się na niego wylewała wtedy i dzisiaj, Kosiniak-Kamysz tkwi w tym nadal.
To może wskazywać, że jest coś, co powoduje jego jakąś słabość wobec Tuska, nie wiadomo czym motywowaną.

Kiedy spojrzeć na ławy rządowe w Sejmie, gdy panowie siedzą obok siebie, to na pierwszy rzut oka widać, która osoba
jest której podległa.

– Nie mówię, że słabość Kosiniaka-Kamysza względem Tuska wynika z sympatii, bo może ona wynikać również ze strachu. Słabość obiektywna, bo motywów oczywiście nie znamy, natomiast jest ona na pewno faktem. Druga rzecz, to jest rzeczywisty strach PSL-u przed PiS-em, bo jest to ten sam elektorat, i ludowcy cały czas mają w pamięci Andrzeja Leppera, Ligę Polskich Rodzin, a więc obawę,
że PiS może pożerać swoich koalicjantów.

Jednak patrząc na to, jak Platforma i Tusk
w tej chwili pożerają PSL, to nic gorszego
im chyba nie grozi
?

– To musi być szokowe doświadczenie dla ludowców,
bo pierwszy związek Platformy z PSL-em, mimo że formacja Kosiniaka-Kamysza miała wtedy mniej ministrów w rządzie, wydaje się, że wówczas ta relacja z Tuskiem była dla ludowców łatwiejsza, oparta na mniejszej podległości. PSL było traktowane bardziej podmiotowo,
a Tusk nie starał się wykończyć koalicjanta w taki sposób, jak to robi dzisiaj. Wydaje mi się, że PSL i sam Kosiniak-
-Kamysz jest zszokowany takim obrotem spraw. Widać to po wypowiedziach polityków tej formacji, chociażby Marka Sawickiego, który jako doświadczony polityk nie szczędzi krytyki – i to nie tylko pod adresem Adama Bodnara i jego działań, ale także wobec tego, co „koalicja 13 grudnia” robi z Orlenem, biogazowniami itd. To pokazuje, że działania Tuska są dla tego środowiska szokowe. Jest to też pokłosie ich decyzji – decyzji ludowców, którzy największe błędy
w tej koalicji popełnili, głosując za różnymi rozwiązaniami lub milcząc w sytuacjach stosowania bezprawia przez Sienkiewicza czy Bodnara. Przykłady można mnożyć. Również ostatnio głosowanie za dwiema skandalicznymi ustawami, które w rozumieniu większości sejmowej mają zreformować Trybunał Konstytucyjny – chodzi o nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym oraz ustawę
z przepisami wprowadzającymi zmiany. Przepisy tam zawarte de facto wprowadzają niesamowity chaos prawny. Jeśli ekipa Tuska chce unieważniać wyroki Trybunału Konstytucyjnego, które są ostateczne, co więcej, przecież nie wszystkie te orzeczenia są polityczne, ale jest tam całe mnóstwo spraw, które dotyczą naszego życia codziennego, naszych relacji gospodarczych, ponadto wyroków zwykłych sądów, może to spowodować niesamowity bajzel. Jeśli PSL i Kosiniak-Kamysz do tego przykładają rękę, to szkodzą Polsce, a ich postawa osłabia tę formację wizerunkowo
i jest nie do obrony. Może nie tak osłabia jak Hołownię, który odbiera w sposób bezprawny immunitety poselskie, ale mimo wszystko nie sprzyja to wizerunkowi ludowców. Jak widać, sytuacja jest trudna, skomplikowana, ale fakty są takie, że Tusk złapał polityków PSL-u na haczyk rozmaitych stanowisk. To powoduje, że nie bardzo mają możliwość wyplątania się z tych zależności, i pewnie brakuje im do tego chęci, bo mają na względzie czas
– 3,5 roku korzystania z fruktów, jakie daje przywilej współrządzenia.

Czy troska i obawa przed elektoratem wiejskim i małomiasteczkowym, o którym Pan Profesor wcześniej wspomniał,
że nie tego ludzie oczekiwali, sprawi,
że w szeregach ludowców nastąpi jakaś refleksja i ewentualny zwrot w kierunku współpracy z PiS-em, czy też PSL dalej będzie współpracowało z Tuskiem,
co grozi kompletnym wykolejeniem?
A może potrzebna jest zmiana prezesa?

– Zmiana prezesa PSL-u na pewno spowodowałaby inne spojrzenie, ale też zmianę podejścia ze strony PiS-u,
co mogłoby zapewnić ludowcom pewne bezpieczeństwo,
bo jednak strach po ich stronie, o którym wspomniałem wcześniej, jest dość duży. Według mnie są dwa momenty, kiedy „koalicja 13 grudnia” mogłaby się rozpaść. Pierwszy będzie już w przyszłym roku – to wybory prezydenckie. Wyraźna przegrana Platformy w tych wyborach może wstrząsnąć koalicją, której oprócz zacietrzewienia, wręcz nienawiści do PiS-u, oraz fruktów z piastowania władzy właściwie nic nie łączy. Drugim czynnikiem, który mógłby wstrząsnąć w powałach koalicją Tuska są protesty społeczne – i to na masową skalę, które mogłyby doprowadzić do przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Natomiast na dzisiaj ze strony PSL-u będą tylko pyskówki, retoryczne figury, ale nic więcej
z tego słownego grożenia opuszczeniem koalicji
nie będzie wynikać.

Czyli oprócz przyspieszonych wyborów spowodowanych buntem społecznym nie widzi Pan Profesor innego sposobu, żeby zmienić konfigurację na polskiej scenie politycznej i odebrać Tuskowi władzę?

– Nie widzę. Przecież nawet gdyby PSL w całości wyszło
z tej skłóconej i podzielonej „koalicji 13 grudnia”, w co
nie wierzę, bo interesy dla ludowców i ewentualne straty spowodowane taką decyzją są zaporowe, ale nawet gdyby taki scenariusz się ziścił, to i tak zabraknie głosów do większości ze Zjednoczoną Prawicą. Dlatego musiałaby
do tego grona przyłączyć się Konfederacja, która owszem mocno krytykuje władzę Tuska, ale nie sądzę, żeby na tym etapie, przy tej niepewnej konfiguracji, zdecydowała się
na koalicję z PiS-em. Dlatego jedyną możliwością odebrania Tuskowi władzy są przyspieszone wybory parlamentarne.

            Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl