Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że stawianie zarzutów Błaszczakowi jest nie tylko złamaniem prawa,
ale również działaniem antypolskim.
Były szef MON, poseł PiS Mariusz Błaszczak stawił się
w piątek w Wydziale do Spraw Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Ma usłyszeć zarzut w związku
z odtajnieniem i ujawnieniem w 2023 r. fragmentu planu użycia Sił Zbrojnych RP „Warta” i zostać przesłuchany
w charakterze podejrzanego.
Protest zorganizowano pod hasłem „Stop patowładzy”. Zwolennicy PiS mieli ze sobą biało-czerwone flagi oraz transparenty z krytycznymi pod adresem rządu hasłami.
Do zgromadzonych przed prokuraturą przemówili m.in.: Kaczyński, Błaszczak oraz były dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz. Prezes PiS zaznaczył, że stawianie zarzutów Błaszczakowi jest nie tylko złamaniem prawa, ale również działaniem antypolskim. Dodał, że Błaszczak ujawnił fragmenty zarchiwizowanego dokumentu, ponieważ miał do tego pełne prawo i nie złamał żadnych przepisów.
„To dzisiejsze przesłuchanie będzie kolejnym aktem łamania prawa, bo nie ma najmniejszego nawet punktu zaczepienia, najmniejszego pretekstu, do tego, by ministrowi Błaszczakowi stawiać jakiekolwiek zarzuty. Zrobił to, co do niego należało jako do demokratycznego polityka, bo ujawnił społeczeństwu plany tamtej strony (politycznej), które już były zarchiwizowane. I miał
pełne prawo je ujawnić, nie złamał żadnego przepisu”
– podkreślił prezes PiS.
Jarosław Kaczyński krytykował też politykę obecnego
rządu w dziedzinie praworządności, stosunków międzynarodowych i obronności. Mówił w tym kontekście
o poparciu rządu dla idei „jednego scentralizowanego państwa europejskiego”, o „zniszczeniu państwa prawa”.
Zapowiedział, że „ci, którzy dzisiaj pchają Polskę w objęcia Niemiec i w gruncie rzeczy także Rosji, ci, którzy mają
za nic polską niepodległość, poniosą tego konsekwencje”.
Również sam Mariusz Błaszczak powtórzył, że odtajnił fragmenty dokumentu z archiwum, po to, by nie można było wrócić do koncepcji „obrony Polski na linii Wisły”. Według niego odtajnić tego rodzaju dokument mógł albo szef Sztabu Generalnego, albo jego przełożony, czyli on
– jako minister obrony narodowej. Zadeklarował,
że zrobiłby to jeszcze raz.
Zdjęcia z wydarzenia można zobaczyć TUTAJ.