logo
logo

Pod
patronatem „Naszego Dziennika”

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Więcej chętnych niż miejsc

Czwartek, 20 września 2018 (20:36)

ROZMOWA z Dariuszem Bonisławskim, prezesem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”

 

Rozpoczyna się V Światowy Zjazd Polonii i Polaków z Zagranicy.

– Tak, to ważne spotkanie będzie miało miejsce w dniach 20-23 września br. w Warszawie. Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” jest współorganizatorem tego wydarzenia, które będzie kontynuacją wcześniejszych Zjazdów Polonii i Polaków z Zagranicy. Tegoroczne spotkanie będzie wyjątkowe. Ze względu na obchodzony jubileusz odzyskania przez Polskę niepodległości oczekujemy na przybycie nie tylko organizacji zrzeszonych w Radzie Polonii Świata, ale również przedstawicieli nowo powstałych organizacji polonijnych oraz osób ze świata kultury, nauki, oświaty, sportu czy reprezentujących instytucje kościelne z prawie wszystkich kontynentów. Zainteresowanie jest ogromne, zgłosiło się dużo więcej chętnych, aniżeli jest miejsc.

Zjazd jest wydarzeniem cyklicznym, a jego historia sięga dwudziestolecia międzywojennego.

– Pierwszy zjazd odbył się w roku 1929, również w Warszawie, uczestniczyło w nim 98 delegatów z 18 krajów. Kolejne spotkanie, rozpoczęte 5 sierpnia 1934 roku w Warszawie, a zakończone po tygodniu w Gdyni, zgromadziło już 128 delegatów z 20 krajów. Niestety, najpierw wojna, a następnie żelazna kurtyna odgradzająca Polskę od wolnego świata przerwały na długo tę tradycję spotkań. Dopiero po 1989 roku na nowo podjęto prace nad organizowaniem światowych spotkań Polaków z zagranicy w celu podtrzymywania więzi z Ojczyzną przodków. Służyć temu miały m.in. objęcie opieką Polonii przez Senat RP oraz powołanie Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Pierwszy zjazd we współpracy „Wspólnoty Polskiej”, Rady Polonii Świata i Senatu RP odbył się w Krakowie, a poprzedziła go, co należy zawsze podkreślać, Konferencja Kraj – Emigracja w Rzymie w roku 1990, będąc pierwszym skutecznym spotkaniem łączącym symbolicznie Polaków ze Wschodu i Zachodu. Rola Ojca Świętego Jana Pawła II w tym dziele była przeogromna, stąd nie dziwią głosy domagające się uznania go za patrona Polonii i Polaków z zagranicy.

Polacy są rozproszeni po całym świecie. Stąd różny charakter problemów, z którymi się stykają.

– To prawda. Skomplikowana historia naszego kraju sprawiła, że Polacy są jednym z najbardziej rozproszonych narodów europejskich. Szacuje się, że blisko jedna trzecia naszych rodaków żyje poza granicami Ojczyzny. Swoją polskość pielęgnują na różne sposoby, jednak wszędzie stykają się z wieloma wyzwaniami. Polacy zamieszkujący tereny dawnych Kresów Wschodnich, ale także np. Zaolzie, borykają się m.in. z kwestią demografii. Młodzi ludzie mieszkający w uboższych krajach masowo migrują w poszukiwaniu lepszej pracy, zmieniają się też kierunki migracji. Nie można również zapominać o zachodzących procesach asymilacji. To wszystko powoduje, że zarówno pomoc kierowana do środowisk polonijnych i polskich z zagranicy, jak i działania liderów, nauczycieli i animatorów muszą być bardzo dobrze zaplanowane i konsekwentnie realizowane w dłuższych perspektywach czasowych.

Czy uważa Pan, że Polacy na Wschodzie w przyszłości mogą być kołem ratunkowym dla polskiej demografii?

– Tak, to jest taki paradoks: z jednej strony zmniejsza się liczba osób polskiego pochodzenia na Białorusi czy Ukrainie, co jest mało korzystne dla podtrzymania polskiej kultury, języka i tradycji w tych krajach, z drugiej strony jest to dla Polski duże wsparcie demograficzne, no i oczywiście szansa dla tych, którzy mogą tu żyć w normalnych warunkach.

Od lat nabrzmiałe są problemy Polaków w Niemczech. Tam do tej pory nie nadano naszym rodakom statusu mniejszości narodowej.

– Niestety. Polacy mieszkający w Niemczech, którym nadano tamtejsze obywatelstwo, nie mają dotąd statusu mniejszości narodowej. Nasze Stowarzyszenie ma tu jednak bardzo ograniczone możliwości reagowania. Partnerem rozmów bilateralnych w tym zakresie jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych i inne odpowiednie instytucje państwa polskiego. Sama sprawa jest bardzo trudna. Proces dialogu strony polskiej zarówno na szczeblu federalnym, jak i z poszczególnymi landami niemieckimi trwa od wielu lat, ale nie przynosi oczekiwanych efektów. Mają oczywiście miejsce pewne pozytywne, ale nieliczne sytuacje, jak choćby stworzenie polskiego biura w Berlinie mającego wspierać organizacje polonijne w tym kraju czy zgoda na nauczanie języka polskiego w szkołach niemieckich niektórych landów. Ale to są sprawy niezałatwiające całości problemów w sposób przynajmniej analogiczny do tego, jaka jest sytuacja mniejszości niemieckiej w Polsce.

Te i inne kwestie zostaną poruszone na zjeździe podczas dyskusji toczącej się w ramach ośmiu forów tematycznych. Będziemy rozmawiać o nauce, edukacji, kulturze, mediach polonijnych, duszpasterstwie, sporcie i turystyce, a także o przyszłości organizacji polonijnych. Wyniki obrad zostaną zawarte w sesji podsumowującej, która odbędzie się w Sejmie. Jestem przekonany, że spotkanie, w którym będą uczestniczyć przedstawiciele różnych organizacji polonijnych, stanie się okazją do zamanifestowania narodowej wspólnoty, jedności z Ojczyzną.

Społeczność polonijna nie jest jednorodna, są różne poglądy na tę samą sprawę. Przykładem jest Pomnik Katyński w Jersey City.

– Zdaję sobie z tego sprawę i nie mam nic przeciwko różnorodności. Można mieć swoje zdanie, poglądy, ale bardzo bym chciał, żeby zarówno na tym zjeździe, jak i w krajach, skąd przyjadą nasi goście, potrafili patrzeć na siebie z życzliwością. To nieco górnolotne, ale byłoby piękne, gdybyśmy na tym zjeździe stali się jedną rodziną. Może zróżnicowaną, z różnymi zapatrywaniami na kwestie polityczne czy społeczne, ale jedną polską rodziną. Żeby połączyła nas Niepodległa.

Dziękuję za rozmowę.

Anna Ambroziak

Nasz Dziennik