logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

To jawna dyskryminacja

Czwartek, 30 marca 2023 (10:39)

Aktualizacja: Czwartek, 30 marca 2023 (11:31)

Konferencja Episkopatu Anglii i Walii potępiła opresyjne prawo brytyjskiego parlamentu.

Katoliccy biskupi alarmują, że 10. klauzula nowej ustawy
o porządku publicznym dyskryminuje osoby wierzące
i godzi w wolność słowa. Chodzi o wprowadzenie tzw. strefy bezpiecznego dostępu do obiektów aborcyjnych
w Anglii i Walii. Brytyjska Izba Gmin uchwaliła, że każdej osobie podejrzanej o modlitwę grozi mandat lub pozew sądowy. Zakaz obowiązuje w promieniu 150 metrów
od placówki.

Biskupi podkreślają, że nowe prawo kryminalizuje działania, które nigdy nie powinny być karane, tzn. modlitwę, nawet tę wypowiadaną w myśli, czy pokojowe przebywanie w pobliżu placówek, w których dokonywana jest aborcja. Kapłani zwracają uwagę, że nowe prawo dyskryminuje osoby wierzące. „Ustawa nieproporcjonalnie dotyka ludzi wierzących. Politycy posunęli się tak daleko, że odrzucili w głosowaniu poprawkę, która chroniłaby cichą modlitwę i dobrowolną komunikację w takich przestrzeniach, a to zainicjowałoby przegląd, czy takie przepisy są potrzebne. Skutki tej ustawy mogą wykraczać poza granice »bezpiecznej strefy dostępu«. Rodzą się poważne pytania o uprawnienia państwa w stosunku do jednostki w wolnym społeczeństwie, zarówno wobec ludzi
z wiarą, jak i niewierzących” – czytamy w wydanym właśnie oświadczeniu Episkopatu Anglii i Walii.  

Ustawę, w której wprowadzono „strefy bezpiecznego dostępu”, zaakceptował brytyjski parlament miesiąc po głośnym wyroku sądu, który uniewinnił dwoje działaczy pro-life od zarzutów działania na szkodę ośrodka aborcyjnego. Obecnie, po zmianach wprowadzonych przez Izbę Gmin, za te same przewinienia obrońcy życia już nie mogą liczyć na uniewinnienie. Przypomnijmy, że ks. Sean Gough z archidiecezji Birmingham oraz Isabel Vaughan-
-Spruce, wicedyrektor organizacji March for Life UK, zostali oskarżeni o naruszenie lokalnego nakazu ochrony przestrzeni publicznej. Ksiądz Gough stał w pobliżu zamkniętego ośrodka z tabliczką, na której napisał „modlitwa o wolność słowa”. Funkcjonariusze policji oskarżyli go o „zastraszanie usługodawców” placówki. Drugi zarzut dotyczył naklejki z napisem „nienarodzone życie ma znaczenie” na jego zaparkowanym w tym miejscu samochodzie. Z kolei Vaughan-Spruce została aresztowana za modlitwę w myślach. Jeszcze miesiąc temu sąd podjął decyzje o uniewinnieniu. Ponieważ obecnie prawo zakazujące tego typu działań jest już w formie uchwały, dlatego obecnie uniewinnienie przez sąd, nie wchodzi
już w grę.

Zdaniem Ewy Kowalewskiej, prezes Human Life International Polska, prawo zakazujące cichej modlitwy, czy nawet modlitwy w myślach, to wyraz skrajnego totalitaryzmu. – To jest kompletny totalitaryzm, a nie demokracja. W demokracji każdy może wyrazić swoje zdanie, chociaż jest przeciwne. A to jest pierwszy krok
w kierunku odebrania wolności słowa. To jest też pierwszy krok do prześladowania chrześcijan. Mówimy o prawie, które nie pozwala realizować wiary, wyrażania własnych poglądów. To jest bardzo groźne, bo na razie wyznaczono strefy. Ale przecież za chwilę będzie to wprowadzone wszędzie. Bo ideolodzy są u władzy – akcentuje
w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Ewa Kowalewska. Zwraca tez uwagę, że ten skandaliczny pomysł nie jest pomysłem angielskim. – Podobne ustawodawstwo jest również z Kanadzie, Australii i Hiszpanii – wylicza.

Jak zauważa, bardzo symptomatyczne jest wprowadzenie restrykcji, które nie są następstwem jakiegoś działania,
ale cichej modlitwy. – Przecież cicha modlitwa nikomu nie przeszkadza. Nie chodzi więc o zakłócanie tych nieludzkich procedur zabijania nienarodzonych dzieci, ale o to,
że modlitwa działa, że modlitwa jest skuteczna – nie ma wątpliwości Ewa Kowalewska. I dodaje, że wbrew temu,
co się nam wmawia, aborcyjnym aktywistom wcale nie zależy na dobru kobiety. – Chodzi o to, żeby kobieta zabiła swoje dziecko. Nikt nie ma prawa jej pomóc, również finansowo. To obnaża prawdziwe intencje ideologów.
Im zależy tylko za zabiciu dzieci – wyjaśnia.

Podobne zdanie ma Jacek Kotula, który zwraca uwagę,
że Anglia, kolebka demokracji, staje się państwem na wskroś totalitarnym. – Oni nas pouczają, jak się należy zachować, co myśleć. A tam nie wolno się pomodlić
za dzieci nienarodzone. To zaprzeczenie demokracji
– podkreśla w rozmowie z nami. Obawia się też, że te antyludzkie działania wkrótce dotrą także do Polski.
– Niczym efekt domina: aborcja czy eutanazja są już forsowane jako rzekome prawo także i w Polsce. Jeśli my nic nie zrobimy, to może się okazać, że ideolodzy nas zdominują. Naród musi się obudzić, odważnie się przeciwstawić, bo inaczej nie zdołamy odeprzeć tego zła, jakie niesie ze sobą cywilizacja śmierci – przestrzega
Jacek Kotula.

Urszula Wróbel

NaszDziennik.pl