Platforma w Sejmie – z małymi wyjątkami – głosowała za uchwałą w sprawie reparacji, tymczasem w Senacie jest już blokada większości odnośnie do procedowania projektu takiej uchwały. Dlaczego?
– Jeśli chodzi o Senat, to projekt uchwały wspierającej działania polskiego rządu w sprawie uzyskania zadośćuczynienia za straty spowodowane przez Niemców
w czasie II wojny światowej ma dość długą historię.
W październiku 2022 roku na wniosek senatora Koalicji Obywatelskiej Marka Borowskiego, głosami większości senackiej Senat przerwał prace nad tą uchwałą. Powoływano się na nieznajomość treści wystosowanej przez rząd RP do rządu Niemiec noty dyplomatycznej, która zgodnie ze zwyczajem dyplomatycznym nie może być upubliczniana.
Ponadto uzasadniając wniosek, senator Borowski twierdził, że nie jest znana kwota szacunku strat oraz stanowisko rządu niemieckiego. Zarówno w jednym, jak i w drugim punkcie senator Borowski mijał się z prawdą. Otóż każdy
z parlamentarzystów, który chciał, mógł się z jej treścią zapoznać. MSZ zamieściło bowiem szczegółowy komunikat zawierający to, co znalazło się w treści noty, oraz zaproszenie do parlamentarzystów umożliwiające zapoznanie się z treścią noty w siedzibie resortu spraw zagranicznych. Z tego zaproszenia skorzystała grupa senatorów PiS, ale nie skorzystali senatorowie Koalicji Obywatelskiej, PSL czy Lewicy, za to wiąż blokują prace nad uchwałą. Również powszechnie znana jest kwota,
na jaką oszacowano straty poniesione przez Polskę
w wyniku agresji i okupacji niemieckiej, czyli
6 bln 220 mld 609 mln zł.
Jeśli zaś chodzi o stanowisko rządu RFN, to wyraziła je chociażby szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock, goszcząca na początku października 2022 roku w Polsce, wskazując, że kwestia reparacji wojennych
– z punktu widzenia rządu federalnego – jest zamknięta. Jak widać, niczym nie da się uzasadnić i inaczej określić stanowiska senackiej większości jak draństwo i próba szkodzenia nie polskiemu rządowi, nie Prawu
i Sprawiedliwości, tylko Polsce.
Jakie konsekwencje ma brak jasnego stanowiska większości senackiej w sprawie reparacji wojennych?
– To tylko ośmiela Niemcy do powielania stanowiska szefowej dyplomacji, która w imieniu nie własnym, ale
– jak wcześniej wspomniałem – w imieniu rządu federalnego stwierdziła, że reparacje są uważane przez Berlin za kwestię zamkniętą, co zresztą było szeroko cytowane przez różne media. Czy zatem mamy słuchać niemieckiego rządu i nie podejmować prac, także
w Senacie, którego uchwała mogłaby być problemem
dla Niemiec? Otóż nie, przecież byłoby to nie do pomyślenia. Mamy też kwestię uchwały przyjętej 9 marca przez Sejm RP w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II i elementem łączącym te dwie sprawy jest niedawno zmieniony regulamin Senatu, który – w mojej ocenie – został celowo niedopracowany.
Otóż dokument wewnętrzny, np. projekt uchwały, musi trafić do rąk marszałka Senatu, i to zostało opisane, natomiast nie doprecyzowano, kiedy marszałek powinien taki projekt uchwały przekazać do prac w komisji, a zatem zależy to od marszałka Senatu. I jeśli chodzi o kwestię reparacji wojennych od Niemiec, to projekt uchwały trafił już do Komisji Ustawodawczej, gdzie przewagę ma większość senacka, dlatego wciąż nie wiadomo, kiedy zostanie zwołane i czym się zakończy posiedzenie komisji.
Dzięki ofensywie dyplomatycznej rządu polskiego w świecie robi się głośno
o sprawie reparacji wojennych od Niemiec, ale w Senacie RP jest cisza…
– To jest bulwersujące zjawisko, tym bardziej że wstrzymywanie prac nad tą ważną uchwałą nie ma żadnego uzasadnienia. Ta sprawa powinna łączyć, być ponad podziałami, dlatego potrzebna jest jedność stanowisk wszystkich organów państwa, w tym również parlamentu – Sejmu i Senatu. W tym ostatnim przypadku tego jednak nie widać.
Jeśli Platforma nie chce reparacji – i w tym kierunku zmierza stanowisko polityczne Donalda Tuska oraz jego formacji – to niech to wyrazi w Senacie.
– Brak stanowiska Platformy i Tuska także jest stanowiskiem. Polski rząd, a także my, parlamentarzyści PiS, stawiamy sprawę jasno, w sposób jednoznaczny.
Sprawa reparacji i tak się już toczy, ma swój bieg także poza granicami Polski, gdzie jest nagłaśniana. W tym momencie uchwała Senatu RP byłaby wzmocnieniem starań rządu, którego działania zostały już poparte uchwałą sejmową. Natomiast przykre jest, że istotna
siła w polskiej polityce blokuje, czy wyciągając – jak
w Sejmie – karty do głosowania, nie wypowiada się,
a de facto jest przeciwna staraniom Polski o wypłatę reparacji od Niemiec.
Podobnie zachowuje się większość senacka zdominowana przez Koalicję Obywatelską, PSL i Lewicę, która próbuje odwlec sprawę zajęcia jasnego stanowiska w tej sprawie. Czyżby stali na stanowisku części polityków niemieckich uważających, że reparacje się Polsce nie należą, bo Niemcy są obciążeni potężną składką na rzecz Unii Europejskiej
i że zadośćuczynienia za straty, jakie w wyniku II wojny światowej poniosły państwa Europy, otrzymują w postaci grantów z różnych unijnych programów. Widać, że niemieccy politycy próbują opierać się wypłacie Polsce należnego nam zadośćuczynienia. Co ciekawe, również
w Polsce niektórzy politycy totalnej opozycji wpisują się
w tę retorykę, co jest skandalem. Nie ma też żadnych dokumentów, które potwierdzałyby, że Polska się zrzekła prawa do odszkodowań wojennych od Niemiec.
Kuriozalny jest też brak stanowiska Senatu w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II. Co stoi na przeszkodzie, żeby Senat – wzorem Sejmu – przyjął projekt uchwały w tej sprawie?
– Odraczanie procedowania projektu uchwały w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II jest kuriozalne. Nawet nie nadano temu projektowi numeru druku,
nie został też przekazany przez marszałka Tomasza Grodzkiego do pracy w komisji ustawodawczej. Co więcej, nie wiadomo też, kiedy i czy w ogóle marszałek raczy nadać bieg tej sprawie. Ale kłania się również w tym przypadku wspomniana przeze mnie niedoskonałość regulaminu Senatu, co pozwala Grodzkiemu na prowadzenie tak nikczemnej, skandalicznej gry. Swoją drogą obserwowałem 9 marca pracę posłów w Komisji Kultury i Środków Przekazu nad projektem uchwały
w obronie dobrego imienia św. Jana Pawła II i to, co słyszałem z ust posłów Platformy oraz Lewicy, było wprost niewiarygodne.
Było mi przykro, z jaką zniewagą niektórzy posłowie na Sejm wypowiadali się o największym z rodu Polaków, ile kalumnii zostało skierowanych pod adresem Kościoła
i kapłanów. Nawet reżim komunistyczny nie brał na poważnie spreparowanych zarzutów pod adresem biskupa Karola Wojtyły.
A może powinno nam być zwyczajnie wstyd?
– W wielu krajach ludzie – nawet ci, którzy deklarują się jako niewierzący – są zbulwersowani atakiem na osobę
św. Jana Pawła II, jaki ma miejsce w jego Ojczyźnie. To jest szczyt draństwa, co robią niektórzy politycy. To nie jest żadna lewica, ale zwykłe lewactwo, które chce zdemolować nasz świat wartości, zniszczyć autorytety i fundamenty,
z których jako Naród wyrastamy. Wyciągnięcie kart podczas głosowania nad uchwałą w sprawie obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II przez posłów Platformy, którzy nie mieli odwagi, żeby zagłosować przeciw, to świadczy, czym tak naprawdę jest ta formacja. Jest jakaś dziwna zbieżność działań Koalicji Obywatelskiej, także
w regionach, które zachowują się jak główny ośrodek decyzyjny tej partii i głosują przeciw podejmowanym uchwałom w sprawie obrony Papieża Polaka, bądź jak wczoraj w Sejmiku Województwa Podkarpackiego radni wyciągają karty do głosowania, udając, że ich nie ma. Używając słów, wszystko, co powiemy, będzie za słabe, żeby skomentować skandal, jaki został wywołany w Polsce przez media polskojęzyczne i polityków tzw. opozycji demokratycznej.
Komu przeszkadzają pomniki, komu przeszkadzają ulice, place nazwane imieniem św. Jana Pawła II?
– Tym, którzy chcą zniszczyć nas jako Naród. Tym bardziej musimy mieć korzenie, filary, bez których nie przetrwamy. Konieczna jest właściwa formacja młodych ludzi, którym
w dziele wzrastania potrzebne są autorytety – przewodnicy, pasterze, którzy potrafią stanąć w obronie wiary, tradycji oraz tej młodzieży, którą próbuje się zdeprawować. Takim autorytetem był, jest i pozostanie dla nas, Polaków, św. Jan Paweł II, którego nauka i słowa, jakie wypowiadał do nas podczas swego pontyfikatu,
o historii, zadaniach, szacunku do drugiego człowieka,
o niebezpieczeństwach i zagrożeniach, oraz wskazywał, jak żyć, żeby nie ulec modom, żeby się ustrzec przed dezercją – to wszystko jest aktualne także dzisiaj. Wszyscy – także instytucje państwa polskiego, Sejm i Senat, w obliczu 18. rocznicy śmierci św. Jana Pawła II mamy obowiązek przypominać, kim był i pozostanie na zawsze dla nas nasz wielki rodak. Może warto, żeby reklamując zdrowy tryb życia, mówić też o kardynale Wojtyle, który kochał góry, kochał ruch, przyrodę, pływał kajakiem, skupiając wokół siebie młodzież. Pamiętamy, że jedną z jego pasji były narty i związane z tym powiedzenia samego kardynała Wojtyły, który mówił, że „w Polsce 50 procent kardynałów jeździ na nartach! Nie jeździ kardynał Wyszyński”. Warto wracać także i do tych słów, do tych pasji kardynała Wojtyły i iść jego szlakami: tymi wytyczonymi w górach oraz tymi duchowymi.