logo
logo

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Arcytrudne 100 dni

Niedziela, 15 listopada 2015 (20:39)

Z dr Hanną Karp, medioznawcą z WSKSiM, rozmawia Paulina Gajkowska

Jak Pani ocenia apel prezydenta Andrzeja Dudy do posłów o życzliwą debatę sejmową i deklarację zainicjowania dyżurów prezydenckich w Sejmie?

Pojawił się nowy element w debacie politycznej. Miejmy nadzieję, że nie pozostanie on jedynie gestem, ale będzie miał wymiar praktyczny. Ten krok świadczy o tym, że prezydent i jego kancelaria zamierzają podjąć dialog ze wszystkimi ugrupowaniami w Sejmie, nie ograniczając się do jednej partii. Czy wszyscy będą umieli korzystać z takiej formy współpracy? To jest pytanie otwarte.

 

W środę mamy wysłuchać exposé premier Beaty Szydło. Czy przyspieszenie tempa w ostatnich dniach przez Prawo i Sprawiedliwość jest równoznaczne z szybkim rozpoczęciem zapowiadanych przez tę partię reform?

Przed nowym rządem i parlamentem bardzo dużo pracy. Zwłaszcza przed rządem, który musi uporządkować szereg kluczowych z punktu widzenia interesu państwa spraw. To, czy desygnowanie na premiera nastąpiłoby kilka dni wcześniej albo później, akurat – według mnie – nie ma większego znaczenia praktycznego. Tych kilka dni niewiele zmieni w ogólnym planie działań zarówno partii rządzącej, jak i całej pracy Sejmu. Prawo i Sprawiedliwość, przyspieszając tempo powoływania rządu, wysyła bardziej sygnał wizerunkowy do wyborców. Płynie informacja, że zwycięskie ugrupowanie jest gotowe do objęcia władzy i rozpoczęcia pracy, że każda chwila jest cenna. Pierwsze sto dni każdego nowego rządu jest ważne zarówno z punktu widzenia konkretnych działań, jak również siły informacyjnej w debacie publicznej. I także dlatego każdy z tych „stu dni” ma znaczenie.

 

Ewa Kopacz nie została przewodniczącą Klubu Parlamentarnego PO. Czy należy ten fakt, według Pani, wiązać z jej wystąpieniem po złożeniu dymisji?

To było wystąpienie utrzymane jeszcze w klimacie kampanii wyborczej. Do Ewy Kopacz nie dotarła – jak widać – jeszcze informacja, że jest już po wyborach, że PO przegrała, że za chwilę będzie powołany nowy rząd i jej rola w tym miejscu już się kończy. Wiele wskazuje na to, że również wewnątrz Platformy wpływy Ewy Kopacz słabną. Jej wystąpienie zawierało błędy, jakie towarzyszyły jej wcześniejszym występom publicznym, zwłaszcza z czasu kampanii wyborczej. Była premier nie wyczuła chwili, jaka powinna towarzyszyć inauguracji Sejmu. Parlamentarzyści PO wskazaniem na Sławomira Neumanna po raz pierwszy tak widocznie wysłali sygnał o potrzebach zmian w swoim ugrupowaniu partyjnym. Pośrednio jest to „nie” wypowiedziane także w stronę Donalda Tuska. Premier była przecież z jego namaszczenia. Przed Ewą Kopacz jest trudny czas – moment walki o przywództwo w partii, który może doprowadzić nawet do rozpadu lub podziału tego ugrupowania. PO przeżywa déjà vu – chwile sprzed roku, gdy Donald Tusk odchodził do Brukseli. Przez ten rok Ewa Kopacz nie zdołała wypracować nowej roli dla siebie – choć bardzo się starała – i nie sądzę, by miało to nastąpić do grudnia.

Dziękuję za rozmowę.

Paulina Gajkowska

NaszDziennik.pl