logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Brak kontroli wypacza władzę

Piątek, 20 listopada 2015 (05:18)

Ze Stanisławem Piotrowiczem, posłem PiS, prokuratorem z ponad 30-letnią praktyką, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Jakie są Pana odczucia po zapoznaniu się z raportem otwarcia Kancelarii Prezydenta RP, który opisuje m.in., jak administracja prezydenta Bronisława Komorowskiego wydatkowała publiczne pieniądze?

– Myślę, że jest to dopełnienie tego, co usłyszeliśmy z ujawnionych taśm z restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Ten ujawniony dziś raport doskonale charakteryzuje zarówno tamte nagrania, jak i funkcjonowanie Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego, a także ludzi, którzy przez ostatnie osiem lat sprawowali władzę w Polsce. Ten raport nawet chyba nie wymaga większego komentarza z tego względu, że fakty są porażające i mówią same za siebie. Wręcz nie wypada mi nawet komentować tego, bo przypominałoby to kopanie leżącego.

Rozumiem, że nie chce się Pan pastwić nad byłym prezydentem, ale fakty – jak sam Pan stwierdził – są druzgocące…     

– To prawda, która pokazuje, do czego tym ludziom była potrzebna władza, że za nic mieli kondycję państwa polskiego i jego znaczenie na arenie międzynarodowej. Ludzie władzy żyli sami dla siebie, korzystali z przywilejów i nie interesowali się sytuacją materialną wielu Polaków i poszerzającą się falą ubóstwa. Ich interesowali kolesie, interesowały ich własne fortuny i ich pomnażanie. Korzystały na tym ściśle określone grupy lobbystyczne, grupy interesów. I chyba jedynym celem rządzących Polską było trwanie przy władzy za wszelką cenę, bo za tym szły profity. Ludzie władzy tak okrzepli w siłę, tak byli pewni swego, że w ostentacyjny sposób lekceważyli polskie społeczeństwo. Efektem tego były wyrzucane do kosza inicjatywy obywatelskie, pod którymi podpisały się miliony Polaków. Mogli nie odpowiadać przed parlamentem na stawiane pytania dotyczące sytuacji budżetowej i wiele innych. Mieliśmy do czynienia – jak się okazuje – z niekontrolowaną władzą, a niekontrolowana władza wypacza.

Czy ten raport świadczy tylko o niegospodarności w zarządzaniu Kancelarią Prezydenta Komorowskiego...?

– Tu nie chodzi tylko o niegospodarność, ale w sferze prawa fakty te mogą wskazywać na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. I rzeczywiście, skoro wymaga się przestrzegania prawa od każdego obywatela, kiedy pociąga się do odpowiedzialności za kilkaset złotych, a nawet za mniejsze kwoty, i zapadają wyroki, to tym bardziej w imię elementarnych zasad sprawiedliwości powinno się pociągnąć tych, którzy uczynili dużo więcej zła i to w dodatku będąc u władzy. Treść tego raportu może wskazywać na przestępstwa pospolite polegające na zagarnięciu mienia oraz na przestępstwa urzędnicze typu niedopełnienie obowiązków, względnie przekroczenie uprawnień. W każdym praworządnym państwie wszystko to powinno być przedmiotem kontroli przez powołane do tego instytucje państwowe, w szczególności zaś przez prokuraturę, która jest najbardziej kompetentna do zbadania wszystkich spraw wynikających z prezentowanych dokumentów, ale też z przekazów medialnych. Przypomnę, że prokuratura ma obowiązek reagować nie tylko na zawiadomienia oficjalne o popełnieniu przestępstw, ale jest zobowiązana również reagować na informacje medialne.  

Kiedy się czyta raport, który mówi o zniknięciu m.in. obrazów „Bydło na pastwisku”, obrazu „Gęsiarka” czy rzeźby „Rycerz”, to można odnieść wrażenie, że ekipa Bronisława Komorowskiego odznaczała się szczególnym zamiłowaniem do sztuki…

– No właśnie, gdyby to było tylko zamiłowanie do sztuki, ale podejrzewam, że nie o ten aspekt tu chodziło, ale być może również o praktyczną wiedzę, co do realnej wartości tychże rzeczy.

Były szef Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego Jacek Michałowski w jednej ze stacji telewizyjnych podważał treść raportu i nazwał to szczuciem…

– Fakty mówią same za siebie. Raport wskazuje jednoznacznie na nieprawidłowości. Min. Jacek Michałowski jest osobą jak najbardziej kompetentną, aby odnieść się w sposób rzeczowy do faktów, które wynikają z raportu otwarcia Kancelarii Prezydenta. Jeśli jest inaczej, niż wskazuje raport, to Jacek Michałowski powinien to wykazać. Widać jednak nie znajduje argumentów, skoro ogranicza się do tego typu komentarzy.

Kto teraz powinien zająć się tym raportem?

– Minister Andrzej Dera, który jest świetnym prawnikiem, doskonale wie, co należy do jego obowiązków. Jestem przekonany, że skoro zapowiedział złożenie wniosku do prokuratury w sprawie nieprawidłowości w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego, to tak się stanie. Sprawą tą powinna się zająć prokuratura, a Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy była nie tylko uprawniona, ale wręcz zobowiązana do tego, żeby zawiadomić organy ścigania. Przecież nie chodzi tu o mienie prywatne, ale państwowe, tym bardziej na funkcjonariuszach publicznych ciąży obowiązek zawiadomienia w takich sytuacjach organów ścigania. Pan min. Michałowski określa te działania mianem wendetty, ale gdyby urzędnicy Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy wobec zaistniałych faktów nie zawiadomili odpowiednich organów, to naraziliby się na odpowiedzialność z tytułu niedopełnienia obowiązków.

Prawo i Sprawiedliwość dopiero co objęło rządy, a już mamy miażdżący raport otwarcia Kancelarii Prezydenta RP i zatrzymanie przez CBA barona PSL na Podkarpaciu, byłego posła i szefa Klubu Parlamentarnego PSL Jana Burego. Aż strach pomyśleć, co jeszcze kryją „szafy” po byłej władzy koalicji PO – PSL…

– No cóż, Platforma stale twierdziła, że jesteśmy państwem prawa, i my tego prawa przestrzegamy. Przestrzeganie prawa polega m.in. na zwalczaniu patologii, wyciąganiu konsekwencji prawnych wobec tych, którzy to prawo łamali. I myślę, że jest to najnormalniejsza rzecz i dobrze, że tak się dzieje.   

Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

NaszDziennik.pl