logo
logo
zdjęcie

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr

Moc truchleje, Bóg się rodzi!

Piątek, 22 grudnia 2017 (22:03)

Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia dostajemy w Polsce specyficzny prezent od Komisji Europejskiej. Coś, co można nazwać pokazaniem rózgi niegrzecznym dzieciom. To może mieć sens dydaktyczny, o ile pokazujący ją jest dorosły, mądry i odpowiedzialny. Niestety, trudno przypisać te cechy unijnym biurokratom. Jeden z nich grzmiał, wydobywając rózgę, która ma jakąś tam unijną nomenklaturę prawną, że przestrzegał Polskę – niesforne dziecko już w lipcu przed tym, co może ją czekać. Oczywiście, powodem tych przestróg były reformy polskiego systemu sądowniczego. Przyjmijmy na moment, że p. Timmermans zna polski system od strony formalnej i realnej, od strony ustaw prawnych i sposobu ich realizacji. Wiem, że to przypuszczenie jest równie zasadne, jak przypuszczenie, że p. Frans zatańczy solówkę w „Jeziorze Łabędzim”. Ale załóżmy… I zróbmy drugie założenie, że reforma systemu jest zła.

Pokazanie rózgi nie jest zatem karą za czyn niedokonany. Jest sposobem zastraszenia, by tego czynu nie dokonać. To właśnie dlatego mam ogromną trudność z akceptacją tego gestu. Zwłaszcza że wkroczyliśmy w 100-lecie odzyskania niepodległości.

Nie ma jednak sensu pisać o takich czy innych agresorach, skoro moc truchleje, bo Bóg się rodzi!

W tym roku rodzi się u schyłku roku kalendarzowego pełnego znaczących zdarzeń – roku Fatimy, roku herezji luterańskiej, roku bolszewizmu i masonerii. A jednak się rodzi! Znów pokazuje, że wydarzenie poczęcia i porodu Małej Dzieciny przez ubogą Dziewicę z Nazaretu wstrząsnęło światem. Co prawda o tym wstrząsie pisali kiedyś ci, co byli zasłuchani w wystrzał Aurory, ale dziś nikt nie wie na pewno, czy i skąd ten wystrzał padł. O rewolucji pisali ci, co w przybiciu tez na drzwiach w Wittenberdze widzieli zwrot w dziejach Kościoła. Dziś nie wiemy, czy tezy były przybijane. Nie wiemy wiele o masonerii i o jej wpływie. Co nie znaczy, że mamy bagatelizować i Lutra, i rewolucję masońską i bolszewicką. Nie, zdecydowanie nie.

Ale trzeba, byśmy właśnie doceniając ich mniej lub bardziej destrukcyjny kształt, widzieli to, co najistotniejsze i dosłownie rewolucyjne – Bóg się rodzi!

Jego narodzenie zmienia świat. Przede wszystkim zmienia człowieka. Bo na odwieczne pytanie: „Po co, dlaczego Bóg człowiekiem?” (Cur Deus homo?) w mądrych czasach średniowiecza powiedziano: po to, by człowiek stał się Bogiem (dzieckiem Boga)!

Święty Leon Wielki w starożytności napisał o konsekwencjach Bożego narodzenia: „Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego. Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo twoją ceną jest Krew Chrystusa”. Poznania tej godności w czasach marnych – tego sobie życzmy.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr

Nasz Dziennik