logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: M.Borawski/ Nasz Dziennik

Na totalitarnym kursie

Sobota, 30 czerwca 2012 (07:40)

Platforma Obywatelska na początku lipca zgłosi projekt zmian w kodeksie karnym dotyczący tzw. mowy nienawiści - poinformował szef Klubu Parlamentarnego PO Rafał Grupiński.


Chodzi m.in. o zmianę art. 256 kk, który dotyczy nawoływania do nienawiści na tle różnic etnicznych czy rasowych. Zarzuty prokuratorskie będzie można stawiać za nazwanie homoseksualizmu zboczeniem, a także za tzw. wypowiedzi seksistowskie. - Sprawa jest na tyle poważna, abyśmy - mając w tej kwestii wyrobiony pogląd - zgłosili całościowy projekt zmiany przepisów, i to w najbliższym czasie, czyli na następnym posiedzeniu Sejmu - uzasadnia Grupiński. Zdaniem polityków opozycji, to sposób na kneblowanie oraz radykalne ograniczenie wolności słowa i swobód obywatelskich. - To, co zostało zaproponowane, to kolejny krok w kierunku ograniczenia swobód obywatelskich - ocenia Mariusz Błaszczak, szef Klubu Parlamentarnego PiS. - To jest zresztą zupełnie niewiarygodne, ponieważ partia, która w swoich szeregach miała i ma ludzi, którzy zachowują się w sposób urągający przyzwoitości, tak jak były członek PO pan Palikot czy pan Niesiołowski, których wynoszono do wysokich funkcji państwowych i partyjnych, jeżeli chce dbać o standardy, powinna zacząć o siebie - dodaje Błaszczak. Także zdaniem Mariana Piłki z Prawicy Rzeczypospolitej, w ten sposób próbuje się radykalnie ograniczyć wolność wypowiedzi i wolność słowa.


Przymus tolerancji
- Tak zadekretowana "tolerancja" nie ma służyć tolerowaniu negatywnych zjawisk, ale ma zamykać ludziom usta, wszystkim, którzy je piętnują i przed nimi ostrzegają. Dlatego uważam, że tolerancja w wydaniu Platformy Obywatelskiej zaczyna nabierać cech quasi-totalitarnych. Za pomocą tolerancji próbuje się zamknąć jakąkolwiek krytykę zjawisk społecznych, np. homoseksualizmu - podkreśla polityk.
W obecnym brzmieniu art. 256 kodeksu karnego mówi, że "kto nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega karze grzywny, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". PO chce poszerzyć ten katalog o "przekonania" oraz "naturalne cechy osobiste". Zdaniem posłów tej partii, "naturalne cechy osobiste" to m.in. płeć, stan zdrowia, orientacja seksualna, niepełnosprawność. - Nawet gdyby ktoś chciał kogoś dyskryminować ze względu na kolor włosów, to jest to też naturalna cecha osobista - zaznacza Mariusz Witczak (PO), który pracował nad projektem.
Platforma chce zapisać w art. 256, że "kto nawołuje do nienawiści wobec grupy osób lub osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, społecznej, naturalnych cech osobistych lub przekonań albo z tego powodu grupę osób lub osobę znieważa, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Co ciekawe, Platforma uważa, że nowy zapis kodeksu karnego nie powinien zawierać nazbyt szczegółowego katalogu, aby nie pominąć możliwych przyczyn prześladowań.

Kodeksy to nie wszystko
- Uważamy, że wymienianie konkretnych przypadków nie rozwiązuje problemu, bo zawsze mogą się pojawić nowe, które trzeba by wpisywać do kodeksu. A nie jest to dokument, który nowelizuje się co dwa miesiące. Dlatego przygotowaliśmy własny projekt zmian - tłumaczył poseł Witczak. Skąd tak szeroki katalog zachowań, które będą mogły zostać zakwalifikowane jako "mowa nienawiści"? Zdaniem szefa Klubu Parlamentarnego PiS, główną intencją rządzących jest po prostu znalezienie kolejnego sposobu na walkę z politycznymi przeciwnikami. Według prawnika i wykładowcy uniwersyteckiego prof. Krystyny Pawłowicz (PiS), wprowadzenie takich zmian do tego przepisu jest nałożeniem kolejnego kagańca na kolejną już wolność konstytucyjną, a więc wolność słowa i krytyki. - Tak zwana mowa nienawiści zależy od tego, kto i jak ją rozumie. Tymczasem jeśli na szokujące i odstające od normy zachowania nie będzie można reagować krytycznie, to jest to kolejny etap narzucania źle pojętej tolerancji poprzez zakaz krytyki takich zachowań - podkreśla posłanka. - Te problemy są importowane do naszego kraju, ale nie wszystko, co na Zachodzie jest popularne i obowiązujące, jest dla nas dobre. Jeśli do tego dodamy ograniczenie swobód obywatelskich w postaci zmiany ustawy o zgromadzeniach, to mamy obraz państwa rządzonego przez partię, która ma w nazwie "obywatelska", a w rzeczywistości dąży do czegoś odwrotnego - dodaje Błaszczak.

Maciej Walaszczyk