logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: M.Marek/ Nasz Dziennik

Spełniliśmy obywatelski obowiązek

Środa, 31 lipca 2013 (19:02)

Z Andrzejem Melakiem, prezesem Komitetu Katyńskiego, współtworzącym pierwszy w Polsce Pomnik Katyński, rozmawia Izabela Kozłowska

 

Skąd zrodził się, wydawać by się mogło wówczas, niemożliwy do zrealizowania pomysł wybudowania pomnika upamiętniającego zbrodnię katyńską?

– Dla nas nie było tajemnicą, kto był sprawcą zbrodni katyńskiej. Dość dokładnie znaliśmy tło tego bestialstwa dokonanego na Polakach. Mieliśmy dostęp do wielu różnych materiałów, m.in. do niemieckich filmów propagandowych. Co więcej, mieliśmy okazję do bezpośredniej rozmowy z tymi, którzy w tamtym okresie żyli. Mówię tu o księdzu Wacławie Karłowiczu, żołnierzu Armii Krajowej, kapelanie powstańczego Starego Miasta, czy też o Kazimierzu Rosen-Zawadzkim, który był więźniem Starobielska. On jako jeden z niewielu przeżył, gdy wraz z Zygmuntem Berlingiem zgodzili się na współpracę z Rosją. W czasach PRL był attaché kulturalnym w Berlinie. Następnie był więźniem i przez kilka lat przetrzymywano go w więzieniu na Rakowieckiej. Poprzez nieustanne, całodobowe świecenie mu w oczy żarówkami o mocy 500 W doprowadzono praktycznie do jego całkowitej ślepoty. Kazimierz Rosen-Zawadzki opowiadał nam o tych tragicznych wydarzeniach z 1940 roku. Ponadto szwagier mojej ciotki kapitan Rutkowski, który był polskim oficerem, także został zamordowany w Katyniu. Dlatego też prawda o tej zbrodni nie była dla nas tajemnicą. Nie mogliśmy pozwolić, aby propaganda zwyciężyła. Wmawiano Polakom fałszywy kontekst tej tragedii. Próbowano zrzucić winę na Niemców. Nie do zniesienia było dla nas całe to kłamstwo PRL. Dlatego postanowiliśmy zadziałać. Naradziliśmy się wraz z księdzem Karłowiczem, że wybudujemy ten pomnik. To u tego zacnego kapłana na plebanii, w drugiej połowie lat 70., pojawił się pomysł, żeby ofiary tej zbrodni, które były mordowane po raz drugi przez milczenie na temat ich losów, przywrócić zbiorowej pamięci.

Monument stanął 31 lipca 1981 roku. Jak długo go przygotowywano?

– Pomnik był tworzony w całkowitej konspiracji, a zaangażowani byliśmy w kilku braci. Głównym pomysłodawcą był mój tragicznie zmarły w drodze do Katynia brat Stefan, prezes Komitetu Katyńskiego. Autorami pomnika byli: ks. Wacław Karłowicz, mój brat Arkadiusz oraz Stanisław Soszyński, kiedyś naczelny architekt Warszawy. Oni zadbali o przygotowanie odpowiedniej i niezbędnej dokumentacji. Poszczególne elementy tego pomnika nabywaliśmy u różnych kamieniarzy i odlewników. Wszystko zamawialiśmy zgodnie z przygotowaną wcześniej dokumentacją. Następnie własnym transportem przewoziliśmy poszczególne elementy pomnika i gromadziliśmy je w garażu u mojego brata Arkadiusza przy Olszynce Grochowskiej. Również tam sami przez ponad pół roku wierciliśmy otwory i mocowaliśmy litery. Odbywało się to bez wcześniejszej próby technicznej.

Termin ustawienia pomnika zapewne nie był przypadkowy...

– Postanowiliśmy, że Pomnik Katyński musi stanąć 31 lipca. Było to w przeddzień 37. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Chcieliśmy, aby właśnie w tym czasie Warszawa, Polska i świat dowiedzieli się o prawdziwych sprawcach zbrodni katyńskiej, żeby to kłamstwo zostało w wyrazisty sposób przerwane. Wybraliśmy miejsce w pobliżu pomnika Gloria Victis, poświęconego powstańcom warszawskim.

Jak przebiegało samo montowanie pomnika i jaki był jego dalszy los?

 Pomagali nam Zygmunt Goławski i jego dwaj synowie: Krzysztof i Andrzej. Koledzy i bracia zorganizowali samochody. Były to śmieciarki, na które załadowaliśmy elementy pomnika. Pojechaliśmy na cmentarz Powązkowski, gdzie zostali oni wpuszczeni jako służby porządkowe. W tym samym czasie my już czekaliśmy we wskazanym miejscu. Po godzinie pomnik został zmontowany. Pomagali nam ludzie obecni na cmentarzu. Kiedy dowiedzieli się, jaki pomnik stawiamy, włączyli się w jego ustawienie. Około godz. 13.00 Pomnik Katyński już stał w całej swojej krasie. Był podparty dwoma rusztowaniami. Po zakończeniu prac odśpiewaliśmy hymn narodowy oraz „Boże, coś Polskę”, pomodliliśmy się i rozeszliśmy z przekonaniem, że dobrze zrobiliśmy. Nikt nam nie przeszkadzał w stawianiu pomnika. Mimo że po kilkunastu minutach pojawił się dyrektor cmentarza, byli też funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa.

Nie spodziewaliśmy się jednak, że determinacja władzy będzie tak wielka. W nocy pomnik został ukradziony, a miejsce jego postawienia zbezczeszczono. Przetrzymywano go łącznie przez 14 lat. Po ośmiu latach, w 1989 roku, został on podrzucony pod cmentarz. Opakowany i zabezpieczony. Brakowało tylko kilku liter i spinającego to wszystko grubego łańcucha mosiężnego ważącego 200-300 kilogramów.

Jest pewna ciekawostka. Muzeum Katyńskie zostało zamknięte, ale tworzone jest drugie, które ma powstać na Cytadeli Warszawskiej. Są tam zgromadzone już eksponaty. Podczas tegorocznej „Nocy Muzeów” do kustosza muzeum zgłosił się ktoś, kto miał literkę z pomnika, który został skradziony przez władze PRL. Faktycznie osoba ta przyniosła literkę „K”, która pochodziła z tego prawdziwego, pierwszego Pomnika Katyńskiego. Tak więc po tylu latach odzyskaliśmy jeden element naszego pomnika.

Władze PRL zamontowały swój monument...

– Oczywiście nie mogło się bez tego obyć. Ich pomnik był kontynuacją powtarzanego i wmawianego kłamstwa. Zakłamywano w nim prawdę, przede wszystkim umieszczając napis: „Oficerom polskim pomordowanym w ziemi katyńskiej przez hitlerowców w 1941 r.”.

Co stało się z pierwszym, prawdziwym pomnikiem?

– Po kilku latach zapadła decyzja, że pomnik może stanąć na starym miejscu. Szybko zdemontowaliśmy fałszywkę postawioną przez ludzi Wojciecha Jaruzelskiego. Zaczęliśmy stawiać ten pierwszy, historyczny. Jednak ingerencja ówczesnych władz: premiera Józefa Oleksego i Marszałka Sejmu Marka Borawskiego, była tak skuteczna, że uniemożliwiła nam postawienie w całości naszego pomnika. Dopiero kilka miesięcy później zapadł wyrok, że na cmentarzu będą stały dwa pomniki. Pierwszy – przełamujący kłamstwo katyńskie, oraz drugi – fałszywka Wojciecha Jaruzelskiego ze zmienionym napisem i datą: 1940 rok.

Po tylu latach Katyń wciąż jest niewygodnym tematem dla niektórych środowisk?

– Pięć lat temu, o czym już wspomniałem, zamknięto Muzeum Katyńskie, które znajdowało się w Forcie Czerniakowskim. Było ono odwiedzane przez wiele wycieczek nie tylko szkolnych, ale także ludzi dorosłych. Robi się wszystko, żeby Katyń zniknął z pamięci współczesnego pokolenia Polaków. Polska młodzież nie jest uczona prawdziwej historii. Mało tego, próbuje się ją w nauczaniu całkowicie zminimalizować. Obserwujemy, jak nasi sąsiedzi manipulują prawdą historyczną, zmieniają historię, zakłamują ją. Świadomie mylone są ofiary ze zbrodniarzami. Zastraszające jest to, że polski rząd nie robi nic, by temu zaprzestać, zaś swoim milczeniem przytakuje tym haniebnym działaniom. Gdyby nie społeczny opór, to sprawa Katynia, jak i inne wydarzenia historyczne zniknęłyby z pamięci Polaków.

Dostrzega Pan, że młodzi Polacy interesują się historią Ojczyzny?

– Wielką radością i nadzieją jest zauważalny renesans zainteresowań historycznych wśród młodzieży. Pięknym przykładem są polscy kibice, którzy podczas różnych wydarzeń sportowych dają wyraz oddawania czci i hołdu bohaterskim Polakom, pamiętają o ważnych dla naszej Ojczyzny rocznicach. Widzimy dzięki transmisjom telewizyjnym portrety żołnierzy wyklętych. Różnymi transparentami i napisami przywracają prawdę historyczną. Poza tym odbywają się rekonstrukcje ważnych dla nas wydarzeń. Wszystko to powoduje, iż świadomość historyczna wraca do młodego pokolenia, które jest chłonne takich informacji. Nowoczesny i ciekawy sposób przekazywania faktów z historii Polski przyciąga młodych do pogłębiania wiedzy o naszej przeszłości i ich odpowiednio formuje.

Dużą rolę w przypominaniu młodych Polakom dziejów naszej Ojczyzny ma Krąg Pamięci Narodowej...

– Działalność Kręgu Pamięci Narodowej jest bardzo rozległa. Upamiętniamy miejsca pamięci narodowej. Ponadto przywracamy pamięć o postaciach i wydarzeniach historycznych pomijanych w oficjalnej historiologii. W ramach Kręgu Pamięci Narodowej organizowane są różnego rodzaju spotkania, prelekcje, wystawy oraz wiele innych inicjatyw przybierających różne formy. Wszystko to w ciekawy sposób przypomina młodym historię Polski i daje im możliwość poznania prawdziwych wydarzeń, które z różnych względów są niewygodne, zakłamywane lub przemilczane.

Krąg Pamięci Narodowej to nie jedyna społeczna instytucja powstała z inicjatywy Pana brata Stefana. Instytucje te krzewią pamięć o bolesnej historii naszej Ojczyny.

– Myślę, że o tym, jak ważną dla przechowywania pamięci o zbrodni katyńskiej instytucją jest Komitet Katyński, którego założycielem i prezesem był Stefan, świadczy fakt, że został on odznaczony przez Instytut Pamięci Narodowej nagrodą Kustosza Pamięci Narodowej. To ważne dla nas wyróżnienie. Niestety, odbieraliśmy je już po tragicznej śmierci Stefana. Odznaczenie to było przyznane jemu i Komitetowi Katyńskiemu za całokształt działalności skierowanej na ujawnianie i przekazywanie kolejnym pokoleniom historii naszej Ojczyzny.

Dziękuję za rozmowę.

Izabela Kozłowska

NaszDziennik.pl