W Turzy na Podkarpaciu oddano wczoraj hołd pomordowanym tam przez NKWD żołnierzom Narodowych Sił Zbrojnych i Armii Krajowej. Lasy Turzańskie otulają drzewami szczątki ponad pięciuset polskich patriotów.
Centralnym punktem uroczystości była Msza św. polowa, którą nad grobami pomordowanych celebrował ks. bp Edward Frankowski z Sandomierza.
W wygłoszonej homilii pasterz, przypominając historię mordów w Turzy, podkreślił okrucieństwo wojny, która zbiera swe śmiertelne żniwo, a za bł. Janem Pawłem II i Papieżem Franciszkiem wołał: „Nigdy więcej wojny!”.
– W tym miejscu straszliwej kaźni, podeptania i unicestwienia ludzi niewinnych, szlachetnych, naszych bohaterów narodowych pytamy razem z bł. Janem Pawłem II, Papieżem: Gdzie leżą granice nienawiści w ludziach, którzy tak łatwo podporządkowują się wymogom systemu, który zionie nienawiścią do człowieka, którzy zdolni są do największych zbrodni i okrucieństw? – pytał kaznodzieja.
Podkreślał, że lekarstwem na to całe zło, które prowadzi człowieka do takich nieludzkich zachowań, jest miłość i nawrócenie w Bogu. Przypominając ofiarę pomordowanych w Lesie Turzańskim, ks. bp Frankowski zaznaczył, że wszyscy oni podjęli walkę z komunizmem w niezwykle trudnych warunkach. – Oddali własne życie, broniąc życia milionów Polaków, których Zachód oddał w niewolę Sowietom – mówił ks. bp Frankowski.
Po Eucharystii odbyły się Apel Pamięci i Salwa Honorowa żołnierzy 21. Brygady Strzelców Podhalańskich.
W uroczystości uczestniczyły rodziny pomordowanych, przedstawiciele organizacji kombatanckich, mieszkańcy Sokołowa, Turzy i okolic oraz młodzież szkolna i harcerze, którzy zaciągnęli wartę honorową.
Obóz NKWD Trzebuska-Turza zwany też „Małym Katyniem” powstał w sierpniu i działał do połowy listopada 1944 r. Został zorganizowany po wkroczeniu wojsk sowieckich do Turzy i miał stanowić poszerzenie aresztu śledczo-wydobywczego dla osób podejrzanych o wrogą działalność wobec ZSRS. Przez obóz, który tworzyło kilka lepianek, w niezwykle ciężkich warunkach przewinęło się, według różnych relacji, kilka tysięcy osób – żołnierzy i dowódców Armii Krajowej z różnych stron Polski, z których zginęło ponad pięciuset.
Więźniowie byli tu krótko. Jednoosobowe sądy prowadzone przez sowieckiego oficera odbywały się w każdy czwartek. Po wyroku skazanych przywożono do lasu obok Turzy. Tam skazani sami kopali sobie groby, następnie wykonywano na nich wyrok – najczęściej był to strzał w tył głowy bądź podcięcie gardła.
Ciała ofiar wrzucano do dołów w trzech warstwach. Często na ich grobach sadzono drzewa, żeby utrudnić ich odnalezienie. W 1981 r. rzeszowska „Solidarność” złożyła doniesienie o ludobójstwie w Lesie Turzańskim do Prokuratury Generalnej w Warszawie. 15 września 1985 r. na miejscu zbrodni postawiono krzyż. Od tego czasu odbywają się tam rokrocznie uroczystości.
Ofiarę pomordowanych przypomina pomnik postawiony w 1995 r. na zbiorowej mogile w lesie obok Turzy.