Prawie pół miliona złotych wyłoży polski podatnik za kolejną transzę „szkoleń równościowych” dla urzędników administracji rządowej.
Do tej pory program pochłonął już prawie 4,2 mln złotych. Zapowiadany przez Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz, pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, przyszłoroczny projekt skierowany jest do pracowników administracji rządowej na szczeblu regionalnym. Szkoleniami „równościowymi” objętych zostanie ok. 200 osób – pełnomocników wojewodów do spraw mniejszości narodowych i etnicznych, kuratorów oświaty, pracowników wydziałów do spraw cudzoziemców.
Budżet projektu, obejmujący także materiały informacyjne i konferencje, to kwota prawie pół miliona złotych (102 tys. euro). Na razie nie wiadomo, kto poprowadzi szkolenia, bo firma zostanie wyłoniona w trybie zamówień publicznych.
– Projekt „Równe traktowanie standardem dobrego rządzenia na szczeblu regionalnym” służy zwiększaniu potencjału urzędników służby cywilnej w zakresie opracowywania i wdrażania krajowej strategii w dziedzinie niedyskryminacji na szczeblu regionalnym, przyczyniając się tym samym do włączania kwestii związanych z niedyskryminacją w główny nurt strategii realizowanych na szczeblu regionalnym. Projekt ma również na celu wspieranie działań w zakresie rozpowszechniania informacji na temat polityki i prawodawstwa unijnego i krajowego w dziedzinie niedyskryminacji – tłumaczy Katarzyna Wernicka-Badzyńska, doradca minister Kozłowskiej-Rajewicz.
Projekt będzie też wspierał „wysiłki na rzecz włączenia społecznego Romów oraz zwalczania przypadków dyskryminowania tej mniejszości”. W ramach szkoleń uczestnicy zapoznają się z podstawami prawa i polityki na rzecz równego traktowania, które „umożliwią im sprawne realizowanie polityki równego traktowania oraz właściwą reakcję w przypadku wystąpienia problemów w tym zakresie w ich codziennej pracy”.
– Szkolenia będą dostosowane do problematyki, którą ich uczestnicy się zajmują, chociaż podane będą też (w różnym zakresie) informacje odnośnie do wszystkich podstaw dyskryminacji – wyjaśnia Wernicka-Badzyńska.
Przyszłoroczny program to kontynuacja unijnego projektu „Równe traktowanie standardem dobrego rządzenia”, realizowanego w latach 2011-2012. Włączono w niego 85 instytucji oraz wszystkie urzędy wojewódzkie, przeszkolono 550 urzędników. W ramach projektu utworzono też sieć (51 osób) koordynatorów ds. równego traktowania. Program kosztował prawie 4,2 mln złotych.
– W Polsce istnieje prawo i każdy, kto czuje się poniżony, obrażony, dyskryminowany, może zgłosić ten problem do sądu. Urzędnicy jako osoby wykształcone, którym prawo nie powinno być obce, winni sprawnie poruszać się w tym zakresie i wiedzieć, co jest dyskryminacją, co prześladowaniem czy obrażaniem innych – ocenia plany resortu dr Bogdan Więckiewicz, socjolog z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Jak zauważa, w takim kontekście wydawanie tych prawie 4,5 mln zł nie ma większego uzasadnienia, a fundusze te można by zapewne lepiej spożytkować w dziedzinie dyskryminacji, chociażby przeznaczyć na przełamywanie barier architektonicznych.
W ramach projektu z lat 2011-2012 przeprowadzono również badania sondażowe dotyczące problemu dyskryminacji ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie i światopogląd, poglądy polityczne, wiek, niepełnosprawność, tzw. orientację seksualną, stan cywilny oraz rodzinny. Partnerem programu była Szkoła Główna Handlowa i Uniwersytet Jagielloński.
Co ciekawe, w raporcie z badań zwrócono uwagę na fakt, że aż 82 proc. Polek i Polaków jest zdania, że rząd powinien podejmować działania na rzecz równego traktowania osób z niepełnosprawnościami.
Nieco mniej osób (ok. 75 proc.) uznało, że większą uwagę należy poświęcić rodzinom wielodzietnym, osobom starszym, samotnym rodzicom oraz kobietom.
Ponadto mimo stwierdzonego występowania w Polsce problemu gorszego traktowania osób nieheteroseksualnych tylko 41 proc. badanych uznało, że rząd powinien podejmować więcej działań na rzecz tej grupy, a co za tym idzie – w rekomendacjach raportu problem osób nieheteroseksualnych nie został podniesiony.
Zauważono też, że nie ma rzetelnych, naukowych opracowań dotyczących dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. A te istniejące pochodzą głównie od instytucji pozarządowych. W raporcie zalecono za to „zwiększenie systemowego wsparcia ze strony państwa umożliwiającego godzenie ról zawodowych i rodzinnych kobiet i mężczyzn” czy zmniejszenie skali „nierównego traktowania kobiet i mężczyzn w dostępie do zatrudnienia”. Wskazywano też na potrzebę edukacji antydyskryminacyjnej (w ogóle) czy zapewnienia dzieciom i młodzieży romskiej nauczania glottodydaktyki w systemie edukacji formalnej.
– Pomoc osobom niepełnosprawnym, rodzinom wielodzietnym to są istotne problemy społeczne. Te grupy wciąż mają problemy, nie są we właściwym stopniu włączane w życie społeczne, a pomoc państwa jest tu niewystarczająca – wskazuje dr Bogdan Więckiewicz. Jak zaznacza, badania Uniwersytetu Jagiellońskiego wskazujące, że dyskryminacja ze względu na tzw. orientację seksualną nie jest w Polsce głównym problemem, znajdują odzwierciedlenie w badaniach przeprowadzonych przez instytucje unijne.
– Polacy w zakresie tolerancji wypadają w nich bardzo dobrze na tle innych krajów europejskich. Oczywiście zawsze można stwierdzić, że w Polsce nie ma możliwości zawierania małżeństw homoseksualnych i Polacy są w tym względzie nietolerancyjni, ale nikt nie prześladuje tych osób, nie używa wobec nich przemocy – ocenia nasz rozmówca.
W opinii socjologa, problemy środowisk homoseksualnych są przejaskrawione, bo choć występują, to są to marginalne wybryki, które usiłuje się przedstawić jako szerszy problem społeczny.
– Jeśli mówimy o dyskryminacji, spójrzmy na kobiety, które po urodzeniu dziecka mają problemy z powrotem do pracy. I tu trzeba uczulać pracodawców, by tym kobietom pomagali – wskazał. To także pole do popisu dla rządu, by stworzył warunki ułatwiające opiekę nad dzieckiem, powrót do pracy po urlopie macierzyńskim. – To także wyjście naprzeciw niepełnosprawnym i łamanie barier architektonicznych. To są realne problemy – dodaje.