Z Adamem Rogackim, posłem PiS oraz członkiem sejmowej Komisji Gospodarki, rozmawia Marta Milczarska
Premier Donald Tusk spotkał się dzisiaj z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, by zaproponować koncepcję stworzenia unii energetycznej...
– Europejskie tournee Donalda Tuska z jego koncepcją stworzenia unii energetycznej to trochę powtórka z rozrywki. Pamiętamy poprzednie wybory do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku, kiedy to Tusk i jego ekipa próbowali przekonywać nas, że jest doskonała sytuacja w gospodarce, że będzie ciągłość produkcji w polskich stoczniach, gdyż jest inwestor z Kataru... Wtedy też mieliśmy do czynienia z koncertem życzeń Tuska i chyba część polskiego społeczeństwa uwierzyło w tę politykę życzeń. Dzisiaj premier jeździ i przekonuje do swojej koncepcji „Europy bezpiecznej energetycznie”, ale w tym samym czasie zawarto porozumienie gazowe między Niemcami a Rosją, w tym samym czasie omija nas kolejna nitka gazociągu i w tym samym czasie niemiecki koncern RWE sprzedał prawa do poszukiwania i wydobycia gazu łupkowego w Polsce rosyjskim firmom. Dodajmy jeszcze do tego miażdżący raport NIK o zaniedbaniach w poszukiwaniu gazu łupkowego, a także kolosalne opóźnienia w budowie gazoportu. Tusk przez te swoje europejskie spotkania chce przekonać nas, że ma jakąkolwiek moc sprawczą w Europie, a tak naprawdę te wszystkie przykłady pokazują, jakie są realia. Mam nadzieję, że Polacy, oceniając te sześć lat rządów Tuska, spojrzą do własnych portfelów, spojrzą, ile osób nie ma pracy, ile osób musi wyjechać za granicę, by godnie żyć. Mam nadzieję, że Polacy nie dadzą się oszukać ani przez te propagandowe filmy i spoty, ani przez nowe, europejskie koncepcje.
Projekt stworzenia unii energetycznej to populistyczne mrzonki czy realna perspektywa nowej jakości bezpieczeństwa energetycznego dla Europy?
– Zarówno nasza historia, ale też współczesne doświadczenia pokazują, że w sferze gospodarki trzeba liczyć na własne możliwości. My dzisiaj mamy możliwość samodzielności energetycznej, jeżeli tylko rząd faktycznie chciałby, aby tak się stało. Jeśli zaś chodzi o sojusze w sferze wspólnej polityki energetycznej, to zastanowiłbym się, czy nie należy zwrócić się ku sojuszowi euroatlantyckiemu. Zauważmy, że gaz, który płynie dzisiaj do Polski z Rosji, kosztuje ponad 400 USD za tysiąc metrów sześciennych, zaś gaz łupkowy ze Stanów Zjednoczonych kosztuje 100 USD. Jeśli chcemy mówić o bezpieczeństwie energetycznym Polski i Europy, to trzeba rozmawiać z tymi, którzy wydobywają najtańszy gaz, którego dostawca jest najstabilniejszy i najpewniejszy. Nie sądzę, aby dzisiaj koncepcja Donalda Tuska zyskała aprobatę i co więcej - była realizowana w Unii Europejskiej.
Tusk rozmawiał o tym projekcie z prezydentem Francji Francois Hollande'em, który określił go mianem „pięknego projektu”. Angela Merkel także ma dość eufemistyczny stosunek do tego projektu...
– Może podam tu konkretny przykład, jak wyglądają stosunki między Polską a Niemcami. Kiedy dwa tygodnie temu kanclerz Niemiec była w Polsce i podczas wspólnej konferencji z premierem Donaldem Tuskiem mówili o doskonałej współpracy i pozowali do pięknych zdjęć, w tym samym czasie niemiecki koncern sprzedał prawa do wydobycia gazu łupkowego rosyjskim firmom. Tak więc widzimy, że z jednej strony mamy piękne słowa i obrazki, zaś z drugiej strony mamy twarde fakty, że premier Donald Tusk nie ma żadnego wpływu na kształt nie tylko europejskiej polityki energetycznej, ale nie ma też żadnej mocy sprawczej w Europie, aby zabezpieczyć energetycznie Polskę.
Dziękuję za rozmowę.