Taka jest według gazety stawka przemówienia o stanie UE, jakie ma w środę wygłosić w Parlamencie Europejskim szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, a także stawka nieformalnego, piątkowego szczytu UE w Bratysławie.
Paryski dziennik stwierdza, że obrona i bezpieczeństwo to jedyny temat, w którym uzyskać można zgodę wszystkich państw UE.
Zapowiada, że w Bratysławie powrócą stare, wysuwane od 1999 roku pomysły, które nigdy nie zostały zrealizowane „z powodu dzikiego sprzeciwu Wielkiej Brytanii”.
Nie wierząc w utworzenie „wspólnej europejskiej armii”, autorzy artykułu w „Le Monde” wyrażają przekonanie, że jeśli kraje Grupy Wyszehradzkiej wystąpią z tym projektem, „to tylko po to, by kłaść nacisk na obronę ich terytorium przed Rosją”.
W artykule czytamy, że jeśli chodzi o migrację, „nie ma mowy o propozycjach »prowokacyjnych« wobec krajów Wschodu”. Przypominając propozycję Junckera dotyczącą stałego rozmieszczania uchodźców w krajach UE, określaną jako „odważne zaangażowanie”, autorzy artykułu oceniają, że szef Komisji Europejskiej „płaci za nie niechęcią państw Grupy Wyszehradzkiej”.
Jak pisze „Le Monde”, 9 września w Atenach na spotkaniu siedmiu południowych państw Wspólnoty Unia „znów udowodniła swe rozłamy”. Spotkanie zwołano, by „słyszalny był inny głos niż wyszehradzki” – dodają autorzy.
„Czy bez Brytyjczyków przywódcy Unii będą w stanie nadać jej nowy wzlot?” – zastanawiają się i cytują brukselskiego dyplomatę, który zapowiada: „Bratysława będzie sukcesem, jeśli uda się przekonać kraje Wschodu, by dołączyły do wspólnego projektu. Sprawa nie jest wygrana”.