logo
logo

Dziś w
„Naszym
Dzienniku”

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Ewangelia i rozważanie

Niedziela, 2 kwietnia 2023 (08:43)

Aktualizacja: Niedziela, 2 kwietnia 2023 (12:57)

NIEDZIELA PALMOWA MĘKI PAŃSKIEJ

Jezusa postawiono przed namiestnikiem. Namiestnik zadał Mu pytanie: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?”. Jezus odpowiedział: „Tak, Ja nim jestem”. A gdy Go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiadał. Wtedy zapytał
Go Piłat: „Nie słyszysz, jak wiele zeznają przeciw Tobie?”. On jednak nie odpowiedział mu na żadne pytanie,
tak że namiestnik bardzo się dziwił.

A na każde święto namiestnik miał zwyczaj uwalniać jednego więźnia, którego chcieli. Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz. Gdy się więc zgromadzili, spytał ich Piłat: „Którego chcecie, żebym
wam uwolnił, Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?”. Wiedział bowiem, że przez zawiść Go wydali. A gdy on odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała
mu ostrzeżenie: „Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się
z Jego powodu”. Tymczasem arcykapłani i starsi namówili tłumy, żeby żądały Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. Pytał ich namiestnik: „Którego z tych dwu chcecie, żebym wam uwolnił?”. Odpowiedzieli: „Barabasza”. Rzekł do nich Piłat: „Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?”. Zawołali wszyscy: „Na krzyż
z Nim!”. Namiestnik powiedział: „Cóż właściwie złego uczynił?”. Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: „Na krzyż
z Nim!”. Piłat, widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej narasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: „Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego.
To wasza rzecz”. A cały lud zawołał: „Krew Jego na nas
i na dzieci nasze”. Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.

Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili
z Niego, mówiąc: „Witaj, Królu żydowski!”. Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.

Wychodząc, spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego. Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejscem Czaszki, dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić.

Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. I siedząc tam, pilnowali Go. A nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy:
„To jest Jezus, Król żydowski”. Wtedy też ukrzyżowano
z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej,
drugiego po lewej stronie.

Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc: „Ty, który burzysz przybytek i w trzy dni go odbudowujesz, wybaw sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!”. Podobnie arcykapłani wraz
z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: „Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy
w Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: Jestem Synem Bożym”. Tak samo lżyli Go i złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani.

Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: „Elí, Elí, lemá sabachtháni?”. To znaczy: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”. Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: „On Eliasza woła”. Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, nasączył ją octem, umocował na trzcinie i dawał Mu pić. Lecz inni mówili: „Zostaw! Popatrzmy, czy nadejdzie Eliasz, aby Go wybawić”. A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem
i oddał ducha.

A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry
na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało.
I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli do Miasta Świętego i ukazali się wielu.

Setnik zaś i jego ludzie, którzy trzymali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo
i mówili: Prawdziwie, Ten był Synem Bożym. (Mt 27,11-54)

***

Rozważanie: Krzyż jak brama

Dni poprzedzające zmartwychwstanie Chrystusa przyjęło się w tradycji Kościoła nazywać wielkimi: Wielki Tydzień, Wielki Czwartek, Piątek, Sobota. I wreszcie – Wielka Noc! Tydzień rozpoczyna Niedziela Męki Pańskiej, nazywana również w naszej tradycji Palmową. Intencja jest oczywista: historia Jezusa, która dopełniła się na Golgocie
i rozświetliła świat nadzieją w Niedzielny Poranek,
to fundament wiary – jej najgłębszy sens. „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy
są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą” – pisał
św. Paweł (1 Kor 1,23-24).

Bóg pobłogosławił świat krzyżem. Norwid pisał:
„Krzyż stał się nam bramą!”. Bez krzyża nie ma zbawienia.

Czasem sprawiamy wrażenie, jakbyśmy – spiesząc razem
z uczniami, kobietami, aby przekonać się, że On żyje
– chcieli jak najszybciej zapomnieć o wydarzeniach Kalwarii. Wspomnienie Golgoty „uwiera” nasze wyobrażenie o Chrystusie. Czy mamy do czynienia
z postępującym procesem „upychania” pasyjności naszej wiary do sfery li tylko konwencji, tradycji, pragnieniem „schowania” krzyża, by nie drażnił, nie prowokował – stał się „głupstwem” dla świata (por. 1 Kor 1,21-25)? Być może. A przecież Jezus jasno powiedział: „Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Nie ma innej drogi. Najbliższe dni stanowią znakomitą okazję, by powyższe treści jeszcze raz sobie przypomnieć.

Ks. Paweł Siedlanowski

Nasz Dziennik