logo
logo

Zdjęcie: Arch. / Inne

Łaska i grzech według Marcina Lutra

Sobota, 7 marca 2015 (02:00)

Aktualizacja: Poniedziałek, 9 marca 2015 (11:01)

Nauka Kościoła katolickiego o łasce bazuje na podobieństwie pomiędzy Bogiem w Trójcy Świętej Jedynym jako Stwórcą i zarazem Zbawcą a człowiekiem jako rozumnym i wolnym stworzeniem obdarzonym u początku istnienia w raju łaską uświęcającą. Łaska ta jest „konieczna” do prowadzenia przez niego „życia nadprzyrodzonego”, czyli w przyjaźni z Bogiem. Wprawdzie grzech pierworodny pozbawił człowieka łaski, ale nie potrafił zniszczyć istoty jego natury. Zło zraniło ją, stąd powstało wołanie ducha ludzkiego o powrót łaski, co stało się faktem za sprawą cudu zbawienia dokonanego przez wcielonego Syna Bożego Jezusa Chrystusa jako miłosiernego Mesjasza, z którego „pełności wszyscyśmy otrzymali, łaskę po łasce” (J 1,16).

Chrystus jako „Bóg prawdziwy przez swą Osobę i przez swą Boską naturę” jest „Źródłem łaski” i Jego „Człowieczeństwo” jako „narzędzie Bóstwa” jest przeniknięte całkowicie „łaską uświęcającą” (św. Tomasz z Akwinu). Stąd Jezus jako Syn Człowieczy Niepokalanej Matki Maryi „posiadał wszystkie cnoty”, „dary” i „charyzmaty” Ducha Świętego, a „złych pożądliwości […] w Chrystusie wcale nie było” (św. Tomasz z Akwinu), nie mówiąc o jakimkolwiek grzechu. Zbawiciel „wziął bowiem na siebie wszelki grzech”, sam pozostając absolutnie wolny od jakiegokolwiek zła, wprost przeciwnie, biorąc na siebie skutki grzechu w postaci np. głodu czy śmierci ciała.

Łaska Boża i ludzka wolność

Luter nie wyprowadza łaski uświęcającej z „gratia increata”, czyli z „łaski niestworzonej”, tzn. jak uczy Doctor Angelicu z samej „Osoby Syna” jako „źródła łaski Zjednoczenia” z naturą ludzką, ponieważ zniszczona jest, według Lutra, „analogia tenis”, czyli podobieństwo naszej bytowości jako osób ludzkich do stwórczych Osób Boskich przez przypisanie grzechowi Boskiej wszechmocy. Jak to jest w ogóle możliwe? Dla Lutra ostateczną racją zła nie jest upadły anioł, lecz „niesprawiedliwy Bóg”, który jest, według niego, „wszystkim” – także „szatanem”. A przecież św. Paweł w Liście do Filipian (2,6-7) pisze o Chrystusie jako Synu Bożym: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobny do ludzi”. Przez Lutra Jezus z „causa prima”, czyli z łaski niestworzonej, zredukowany jest do „causa secunda”, czyli de facto do łaski stworzonej, i to w sensie „forma servi”, tzn. człowieka zniewolonego grzechem jako świadomym i wolnym złamaniem porządku Boskiego.

Dlatego Jezus Chrystus nazwany jest przez Lutra „gratia aliena extra nos”, czyli „łaską obcą na zewnątrz nas”, którą my, chrześcijanie, według Lutra, chwytamy w wierze niczym „w punkcie matematycznym”, co uzewnętrznia stosowanie argumentacji neopitagorejskiej w myśli Lutra. „To nie jest moja cnota lub jakość mojego serca, lecz to jest coś zewnętrznego, mianowicie Boskie miłosierdzie”, które sprawia „nowe narodziny” człowieka. Ale ten „nowy byt jest prawdziwie niebytem”. „Grzech” ludzki bowiem przenoszony jest przez tę myśl na Chrystusa, który staje się w gruncie rzeczy „jedynym grzesznikiem”. Człowiek zmienia się tymczasowo z „niebytu” zła „poprzez stawanie się w byt” samego Boga, tzn. „człowiek jest zabrany, ale grzech jego jednak pozostaje”. Czyli Luter ontologizuje grzech i traktuje go jako formę bytu. W akcie zatem odkupienia nie dochodzi, według Lutra, do całkowitego przezwyciężenia zła grzechu, lecz zmienia się nieco miejsce jego bytowania. W kim zatem istnieje grzech, jeżeli zostaje on po prostu w akcie Boskiego przebaczenia zgładzony? Właśnie w samym Jezusie Chrystusie, Odkupicielu, pozostaje grzech jako grzech, co pozbawia w gruncie rzeczy Syna Bożego statusu bycia przyczyną łaski i relatywizuje Go jako Boskiego, tzn. Świętego Zbawiciela.

Wiara i wolna wola

Zastanówmy się przez moment nad łaską wiary. Czym ona jest przy tym protestanckim pojmowaniu Jezusa? Wiara jako w nauce katolickiej doskonała cnota wlana w ludzki rozum jest też, według Lutra, „obca” względem natury ludzkiej, bo istnieje „w nas bez nas”. Łaska Boża nie znajduje w nas żadnej podmiotowości substancjalnej ze względu na brak substancjalnie rozumianej osoby ludzkiej, a tym samym brak zdrowego rozumu zdolnego do przyjęcia prawd naturalnych i nadprzyrodzonych w postaci wiary. Cały duch ludzki jest „zły” i to zło przenika wszystkie jego władze: intelekt, pamięć i wolną wolę. To skutkuje naszą ludzką pasywnością, która ukazuje się, według Marcina Lutra, dzięki „obcej” wierze jako „natura stwórcza”, czyli ta „wiara jest stwórczynią boskości w nas (fides est creatrix divinitatis in nobis)”, co oznacza sprzeczną w sobie myśl o samostwarzaniu się boskości z racji jej pierwotnej niedoskonałości ontycznej w i poprzez człowieka. Łaska, według Lutra, nie jest „jakością”, jak uczy Kościół katolicki, „lecz istnieje na zewnątrz nas”, tj. „w Chrystusie”, który jest „sola fides” „jedynie wiarą”. W tym oto człowieku są tylko „początki wiary” niemające żadnego znaczenia dla dziejów jego zbawienia.

Podobną sprzeczność Luter artykułuje w relacji pomiędzy wolną wolą człowieka a łaską. Sama „wola nie jest żadnym arbitrium, nie ma żadnej wolnej decyzji w sprawach, które dotyczą szczęśliwości lub potępienia”, lecz jest „niczym innym jak koniem, który ujeżdżany jest przez szatana i nie może być uwolniony, jeżeli diabeł nie zostanie wyrzucony zeń palcami Boga”. Zniewolenie zatem w człowieku okazuje się wewnętrznym problemem wolności Bożej, podobnie zresztą jak istnienie szatana jako „części” Boga. Ze względu na grzech Luter odrzuca dogmat nauki katolickiej o istnieniu wolnej woli osoby ludzkiej i istnieniu absolutnie doskonałej przez wieczną Miłość Wolnej Woli Boga Objawionego, a tym samym Luter odrzuca naukę o realnej możliwości współpracy łaski Bożej z ludzką wolnością, która jest ukierunkowana na Boga właśnie z pomocą łaski miłości. Ta łaska, jak każda inna, nie neguje wolności człowieka, lecz mając „pierwszeństwo przed wolną wolą”, doprowadza ją do spełnienia się podmiotu osoby ludzkiej w wiecznej wolności samego Stwórcy poprzez aktywne współdziałanie na gruncie Dekalogu, przykazań miłości Boga i bliźniego oraz pozostałych pryncypiów Boskiego porządku, co jest dla Lutra wykluczone także ze względu na postulowaną przez niego sprzeczność pomiędzy łaską i prawem.

„Fides caritate formata” jest też odrzucona przez Lutra, ponieważ zakłada stabilność intelektu ludzkiego uformowanego wiarą, a wiary uformowanej miłością wolnej woli człowieka. Ani jeden, ani drugi akt nie mają możliwości zaistnienia w zniewolonym i bezosobowym istnieniu ludzkim.

Łaska i grzech

Luter nie akceptuje też faktu, iż wlanie łaski usprawiedliwiającej i przebaczenie grzechów jest jednym aktem Boskim: „Walczyłem ze sobą, ponieważ nie wiedziałem, że przebaczenie jest wprawdzie rzeczywiste, ale że pomimo to usunięcie grzechu istnieje tylko w nadziei”. Z tym nie zgadza się zasadniczo inna myśl Lutra o wiekuistej nieutracalności łaski: „Jeżeli raz chwyciłeś się sprawiedliwości w Chrystusie, to masz ją na wieki”, ponieważ „łaska nie dzieli się” i „życie” człowieka – nawet w stanie grzechu – „pozostaje na wieki w Chrystusie”. Tutaj wyraźnie brakuje rozróżnienia pomiędzy łaską wieczną, którą są Osoby Boskie, a łaskami stworzonymi przez Boga dla istot rozumnych i wolnych i uprzedzającymi, oświecającymi, inspirującymi ducha człowieka do współpracy z Najwyższym Panem.

Luter pisze w swoim wykładzie o Liście do Hebrajczyków o bytowym oraz moralno-religijnym dramacie rozdarcia człowieka: „Sakramenty łaski usprawiedliwiają serce i przynoszą rozdział pomiędzy serce a serce, pomiędzy sumienie a sumienie, pomiędzy wiarę a wiarę, pomiędzy nadzieję a nadzieję, pomiędzy miłość a miłość. Jeżeli te rzeczy (pierwszej połowy) są czyste, czynią przyjemnym przed Bogiem (acceptum faciunt), także jeżeli wszystko pozostałe (druga połowa) jest całkowicie nieczyste”. Ten fragment uwidacznia sprzeczność w samym człowieku w postaci tezy o równoczesności łaski i grzechu, zamiast nawiązać do katolickiej nauki o relacji pomiędzy osobą, naturą i łaską. Ten hiatus „podwójności” w teologii protestanckiej Lutra zdradza dialektyczne sprzężenie Boga i człowieka, wieczności i czasu, prawdy i kłamstwa, dobra i zła, czyli nadprzyrodzoności i doczesności, relatywizując przy tym nadprzyrodzoność i świętość łaski, a także istotową „czystość” natury ludzkiej – nawet po grzechu pierworodnym – jako zasady, poprzez którą działamy. Luter nie pozostawia żadnych wątpliwości, twierdząc, iż „grzech jest (naszym magistrom włosy staną dęba), tak chciałem powiedzieć i teraz tak mówię, jako perseitatis w każdym dobrym dziele”, czyli jako rzeczywistość każdego czynu ludzkiego. Luter twierdzi, że kto tak traktuje „Chrystusa”, to „ma” z Nim „wszelką komunię. Jego grzechy nie są już tylko jego, lecz własnością Chrystusa” (czyż nie jest to najgłębsza racja dla współczesnych zwolenników – także podczas obrad synodu biskupów w Rzymie – udzielania Komunii Świętej osobom rozwiedzionym, a żyjącym w innych związkach, czyli w stanie grzechu?), co oznacza, iż akt zbawienia świata przez wcielonego Syna Bożego jest wewnętrznym procesem samozbawiania się Objawionego Boga.

Taki pogląd Lutra i reformacji jako „herezja” jest istotnie sprzeczny z nauką Magisterium Kościoła katolickiego, który w nauczaniu wychodzi od wiecznej Świętości Boga, a Wcielenie Jezusa Chrystusa wraz z Jego Życiem ziemskim, Męką i Śmiercią na Krzyżu oraz chwalebnym Zmartwychwstaniem i Wniebowstąpieniem przyjmuje jako wielki i święty dar Odkupienia, który z nieskończonego miłosierdzia Bożej Miłości ofiarowany jest człowiekowi i światu z wyjątkiem „księcia tego świata”, tj. diabła i jego piekła. Konkretne skutki tej sprzecznej myśli Marcina Lutra o dialektycznych związkach wzajemnego przenikania się łaski i grzechu uwidocznią się przy kwestii pojmowania małżeństwa w reformacji, która jako pierwsza w dziejach światowego prawodawstwa małżeńskiego i rodzinnego wprowadziła instytucję rozwodu.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL.

Nasz Dziennik