logo
logo

Komentarz

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Belka w oku

Wtorek, 21 marca 2023 (14:22)

Aktualizacja: Wtorek, 21 marca 2023 (14:22)

Niedługo po emisji filmu „Franciszkańska 3” i zawartym w nim ataku na św. Jana Pawła II głos zabrał Błażej Kmieciak, przewodniczący Państwowej Komisji do spraw przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15.

Odwołując się do „autorytetu” twórców reportażu ze stacji TVN24, 7 marca br. na Twitterze napisał: „Upada świat, który znaliśmy! Jaka była przeszłość? JPII wiedział, jak reagował? Ile jest prawdy w donosach SB? Wiem tyle, że kremówkowy świat pomników i opowiastek minął! Tak, wtedy świadomość była inna, ale Ewangelia taka sama…”

We wspomnianej stacji telewizyjnej skrytykował „obrońców Jana Pawła II”, których działania są – jego zdaniem – „całkowitą karykaturą jego nauczania”. Jeśli jednak, jak zaznaczył w tej samej wypowiedzi, kwintesencją nauczania Papieża z Polski była prawda, to czy o takiej karykaturze nie powinniśmy mówić w odniesieniu do przewodniczącego Państwowej Komisji? Przypomnijmy, że w lipcu 2021 roku kierowana przez Błażeja Kmieciaka Państwowa Komisja opublikowała swój pierwszy raport. Wiele zamieszczonych w tym dokumencie informacji, odnoszących się do Kościoła katolickiego, nie miało potwierdzenia w faktach, nie mówiąc o tych zupełnie wyssanych z palca. Jak dotąd nikt z Komisji nie sprostował tych fałszywych informacji. Po raz drugi Błażej Kmieciak wprowadził opinię publiczną w błąd niewiele ponad miesiąc temu, w rozmowie z redakcją „Więzi”, odnosząc się do sprawy ks. Andrzeja Dymera. Co myśleć o postawie państwowego urzędnika, który biega od telewizji TVN do redakcji „Więzi”, by wychwalać zupełnie niewiarygodnych oskarżycieli duchowieństwa, aby zaraz potem dziennikarzowi, który zdemaskował prawdziwego pedofila w środowisku politycznym, zarzucać naruszenie etyki dziennikarskiej? Skąd taka gorliwość przewodniczącego Państwowej Komisji w stosunku do środowiska, w szeregach którego problem pedofilii jest najmniejszy, przy niemal całkowitym milczeniu wobec tego rodzaju przestępstw w środowiskach, w których problem jest po stokroć większy? Chodzi przede wszystkim o wymuszenie na Konferencji Episkopatu Polski zgody na powołanie kolejnej „niezależnej” komisji, przy jednoczesnym wyposażeniu jej członków w możliwość przeszukiwań kościelnych archiwów. Zresztą postulat powołania tego rodzaju gremium pojawił się w pierwszym raporcie Państwowej Komisji, w którym na stronie 220 czytamy: „W takich krajach jak Australia czy Stany Zjednoczone liderzy kościelni wiele lat temu zrozumieli, że walka z pedofilią i współpraca z władzami państwowymi w tym obszarze to kwestia elementarnej wiarygodności ich instytucji. Dlatego władze kościelne w tych krajach na długo przed zniesieniem tzw. tajemnicy papieskiej w 2019 roku dążyły dobrowolnie do przekazywania własnych dokumentów dotyczących nadużyć seksualnych, aby zatrzymać dramatyczny proces utraty wiarygodności i zaufania społecznego”. Nie do końca to prawda. W przypadku Stanów Zjednoczonych zaczęło się od decyzji sędzi Constance Sweeney, która na wniosek prawników redakcji „Boston Globe” nakazała odtajnienie dokumentów archidiecezji bostońskiej, dotyczących poszczególnych jej kapłanów. Udostępnianie różnym „komisjom” tego rodzaju dokumentacji wewnątrzkościelnej spowodowało lawinę pozwów. Nie dlatego, że w aktach tych znaleziono dowody nadużyć księży, choć były i takie. Zawartymi w aktach informacjami zaczęli posługiwać się oszuści, którzy z pomocą odpowiednio dobranych adwokatów preparowali fałszywe oskarżenia kapłanów. Cały proceder zaczął wychodzić na jaw dopiero po latach, za sprawą choćby Dorothy Rabinowitz z „The Wall Street Journal”, uhonorowanej Nagrodą Pulitzera m.in. za ujawnienie fałszywych zeznań i nieprawidłowości w amerykańskich sądach. Co do Australii, warto przypomnieć, że pierwsze oskarżenia wobec ks. kard. George’a Pella spreparowano na podstawie informacji znalezionych w dokumentach diecezji Ballarat. W efekcie były metropolita Sydney spędził w więzieniu ponad 13 miesięcy, zanim orzeczono, że jest niewinny. Podobnie było w innych krajach, gdzie „niezależne” komisje w wielu przypadkach robiły przestępców seksualnych z zupełnie niewinnych księży. Nie wspominając już o tych, których „pośmiertnie” potępiono jako winnych przestępstw o charakterze pedofilskim. Bez procesu, bez możliwości obrony. Czy to ma być przykład do naśladowania? O konieczności powołania takiej komisji Błażej Kmieciak napisał na Twitterze 25 lutego br. Odwołał się przy tym do Francji, czyli do Niezależnej Komisji ds. Wykorzystywania Seksualnego w Kościele (Commission indépendante sur les abus sexuels dans l’...glise). Przypomnijmy więc, że członkowie Francuskiej Akademii Katolickiej potwierdzili fałszywość informacji zawartych w raporcie opublikowanym przez wspomnianą komisję w październiku 2021 roku. Naukowcy nie mieli wątpliwości, że zawarte w dokumencie dane zostały zawyżone celowo. Motywem tego działania było stworzenie kolejnego narzędzia do dyskredytowania katolików, a podłożem – ideologiczna wrogość wobec Kościoła katolickiego.

Sebastian Karczewski

Nasz Dziennik