logo
logo

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Motywy ataku są jasne

Poniedziałek, 27 marca 2023 (10:50)

Aktualizacja: Poniedziałek, 27 marca 2023 (10:52)

Z dr. Janem Marią Jackowskim, wiceprzewodniczącym senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu rozmawia Rafał Stefaniuk

Spodziewał się Pan tak wściekłego ataku na św. Jana Pawła II?

– Znając logikę czasów, w których żyjemy, można było się tego spodziewać. Od kilku lat środowiska nieprzychylne Kościołowi wysyłały sygnały, z których wynikało, że do takiego ataku dojdzie. I doszło. Do tej sprawy – w moim przekonaniu – trzeba jednak podejść w sposób bardzo poważny. Od tego, czy uda się nam obronić dobre imię św. Jana Pawła II oraz Kościół, będzie zależała nasza przyszłość jako Narodu, który ma prawo do własnej tożsamości narodowej, kulturowej i religijnej. W styczniu 2021 r., na zakończenie Roku św. Jana Pawła II, który był ogłoszony przez Sejm i Senat, pojawiały się ataki na jego dobre imię. Byłem inicjatorem uchwały przyjętej w Senacie, w której napisaliśmy między innymi, że św. Jan Paweł II: „Dla katolików stanowił przykład świętości życia, a dla wielu wyznawców innych religii lub niewierzących był inspiracją i ważnym punktem odniesienia. Był zawsze – jako kapłan, później jako biskup i kardynał, a przede wszystkim jako Papież – wrażliwy na ludzkie potrzeby i słabości, głosząc przy tym nieustannie orędzie międzyludzkiej solidarności i Bożego Miłosierdzia”.

Święty Jan Paweł II wpłynął także na Pana życie?

– Ataki na św. Jana Pawła II dla mnie są bardzo bolesne, gdyż znałem go osobiście i wiem, jak był wyjątkowym i świętym człowiekiem. Pierwszy raz metropolitę krakowskiego Karola Wojtyłę zobaczyłem w połowie lat 60., uczestnicząc w odprawianej przez niego Mszy św. noworocznej w kościele Świętej Rodziny w Zakopanem. Później, gdy został Papieżem, miałem zaszczyt wielokrotnie osobiście spotkać się z Ojcem Świętym w Rzymie, w tym odbyłem 40-minutową niezwykłą rozmowę w cztery oczy w czerwcu 1993 r., w której św. Jan Paweł II odniósł się do mojej książki „Bitwa o Polskę”, a to, co mi wtedy powiedział, było zachętą do napisania trzytomowej „Bitwy o Prawdę”. Jest osobą bardzo ważną w naszej rodzinie i dzięki jego modlitewnemu wstawiennictwu staliśmy się rodzicami.

Atak na Papieża jest elementem wojny o duszę naszego Narodu i jego przyszłość?

– Atak ten wpisuje się w prądy ideowe, które obecne są wyjątkowo aktywne – idee dekonstruktywizmu, czyli odrzucenia dorobku nauki i filozofii klasycznej, oraz kwestionowania wartości, poglądów, tożsamości, na których zbudowane jest tradycyjne społeczeństwo i nasza europejska cywilizacja, która przecież powstała na fundamencie chrześcijaństwa. Z tego punktu widzenia motywy ataku na św. Jana Pawła II okazują się jasne. Są one inspirowane filozofią postmodernistyczną, w świetle której ma powstać nowe społeczeństwo, które będzie miało równy dystans do wszelkich tożsamości kulturowych, religijnych czy narodowych. Dzisiaj jest to jedna z najjaskrawiej widocznych tendencji we współczesnym świecie. Jeżeli ktoś uważa, że prądy, które kształtują dzisiaj Europę Zachodnią – szeroko rozumiany świat Zachodu – omijają Polskę, to jest w błędzie. Jesteśmy areną takich samych zmagań ideologicznych, jak ma to miejsce w innych krajach. To, co obserwujemy, jest dodatkowo wzmacniane tzw. polityczną poprawnością i odnoszeniem dzisiejszych kryteriów do przeszłości. Nie jest brany pod uwagę kontekst historyczny, a przecież w czasach komunizmu cały aparat autorytarnego państwa był nastawiony na systemowe zwalczanie Kościoła i religii. Żyłem w tamtych czasach i doskonale to pamiętam.

To duża skaza na wizerunku parlamentu, że uchwały w obronie św. Jana Pawła II nie przyjęto ponad partyjnymi podziałami?

– Należy oddzielić to, co jest rzeczywistą troską o Kościół i chęcią obrony dobrego imienia św. Jana Pawła II, od tego, co jest elementem polityki. Prawdziwą obroną św. Jana Pawła II na forum parlamentu jest wierność jego nauczaniu. Obrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci, która była motywem przewodnim całego jego pontyfikatu, jest papierkiem lakmusowym wskazującym, czy mamy do czynienia z koniunkturalizmem politycznym, czy z autentycznym, świadomym i konsekwentnym przyjęciem nauczania Kościoła choćby w tym zakresie. Bo, niestety, ostatnie głosowanie w Sejmie nad obywatelskim projektem zwiększenia obrony życia pokazało koniunkturalność w podejściu do fundamentalnej kwestii, jaką jest prawo do życia. Patrzmy, kto w ostatnich miesiącach zabiegał o krzewienie wartości, bronił ważnych idei, a kto chce dzisiaj zbijać kapitał na całej sytuacji. Niestety, są osoby, które ignorowały wartości, a dzisiaj stają na pierwszej linii frontu walki o Papieża. To musi budzić refleksję i zmuszać katolików do czujności.

Sami doprowadziliśmy do tej sytuacji? Przez lata ignorowano wyszydzanie wiary i kapłanów. Granica przesuwała się coraz dalej i dalej, aż w końcu doszła do Papieża.

– Zjawisko jest bardziej skomplikowane. Kościół katolicki, ludzie wierzący przespali ostatni czas. Ignorowano sygnały, które były wysyłane przez środowiska niechętne Kościołowi. Uznano, że są pewne świętości – do nich zalicza się również św. Jan Paweł II – których te środowiska nie ważą się tknąć. Gdy tylko pojawiły się pierwsze ataki ważnych osób dla Kościoła w Polsce, było jasne, że wzmożenie działań jest kwestią czasu. I zamiast z własnej inicjatywy przeprowadzić rzetelną analizę i badania, oddano to innym. To wtedy należało uruchomić grupę naukowców, która – badając dokumenty – przygotowywałaby Kościół na odparcie tych zarzutów. Należało także rozmawiać z ekspertami i przygotować odpowiednią reakcję, i z tym przekazem skutecznie docierać do opinii publicznej. Ma pan też rację, że w Polsce dochodzi do miękkich – momentami twardych – działań mających na celu dechrystianizację. Na to zjawisko Kościół również się nie przygotował. Mam nadzieję, że ze sprawy zostaną wyciągnięte wnioski.

W dużej części społeczeństwa zabito umiejętność odróżniania dobra od zła, kłamstwa od prawdy?

– Zauważmy, że w obronie św. Jana Pawła II stanęły osoby, których bym nie podejrzewał o to, że mogą się na to zdecydować. Myślę szczególnie o ludziach młodych. A wśród nich jest wielu niepraktykujących katolików lub też zadeklarowanych ateistów. Dlaczego te osoby, które nie miały styczności z Papieżem, bo były bardzo młode lub nie było ich jeszcze na świecie, gdy on odwiedzał Polskę, dzisiaj z odwagą domagają się oddania mu czci, szacunku dla niego? Młodzież jest inteligentna. Świetnie rozumie, gdzie jest fałsz, a gdzie prawda. Co więcej, dziedzictwo św. Jana Pawła II, jego wkład w historię Polski, Europy i świata jest tak duży, że przebija się do czasów współczesnych. Niewątpliwie mieliśmy do czynienia z człowiekiem wielkim. Z osobą, która ukształtowała naszą teraźniejszość. Przy okazji takich wydarzeń objawiają się szlachetne postawy. Młodzież, która jeszcze kilka dni temu deklarowała, że Kościół jest jej obojętny, dzisiaj broni swojego Papieża. To budujące.

Dziękuję za rozmowę.

Rafał Stefaniuk

Nasz Dziennik