Europa Zachodnia zmaga się z ptasią grypą. Wirus dotarł też do Polski i dlatego w powiatach: nowogardzkim, szczecińskim i polickim utworzono specjalne strefy.
W czwartek, 10 listopada, spotkaliśmy się z wojewodą zachodniopomorskim Krzysztofem Kozłowskim. Podczas tego spotkania dostaliśmy potwierdzenie, że pojawiły się martwe ptaki, ale z wyciąganiem jakichkolwiek wniosków trzeba się wstrzymać. Obecnie trwa 9-dniowy okres zagrożenia, który związany jest z przemieszczaniem się ptaków z północy na południe. Według informacji pana wojewody podjęto niezbędne środki ostrożności.
Gdyby jednak sprawy się skomplikowały, wtedy to będziemy musieli podjąć odpowiednie kroki asekuracyjne. Obowiązkowo, trzeba będzie zamknąć ptaki w klatkach, aby tym samym uniknęły kontaktu z dzikimi osobnikami. W tym momencie nie ma innej, lepszej metody.
Wiemy, że Niemcy mają z tą chorobą poważne problemy, ale ja patrzę na naszą sytuację ze spokojem. Nasz system hodowli jest wyjątkowo asekuracyjny. Kiedy tylko minie okres migracji ptaków, wtedy będziemy mogli czuć się bezpiecznie.
Nie chciałbym, żebyśmy stawiali znak równości między ptasią grypą a afrykańskim pomorem świń. Sytuacja rolników w obliczu zagrożenia, które niosą te choroby, jest zupełnie inna.
ASF nie tylko roznoszą dziki. Zarazki mogą pojawiać się na roślinach, słomie, czy ściółce. I tak ludzie, całkowicie nieświadomie, mogą przenosić tę chorobę. (Bo jakoś nie mogę uwierzyć w to, że ktoś celowo zaraża zwierzęta). Dlatego podejmowane są decyzje o obszarach sanitarnych. Jeżeli rząd tego nie dopilnuje, to może być bardzo źle.