We wtorek przed ambasadami w Warszawie pojawiły się tęczowe flagi w ramach tzw. dnia przeciw homofobii, bifobii i transfobii.
– Dobrze pamiętamy czasy słusznie minione, gdy komuniści próbowali zmusić nas do uczestnictwa w hucznych obchodach 1 maja. Teraz ci nowocześni proletariusze promują już inne święta. Ale tak jak kiedyś, dzielą ludzi na tych naszych – dobrych i tych obcych – złych. Pomagać ma w tym oskarżenie o różnego rodzaju fobie. A jak wiemy, nikt nie chce być „fobem”. Pamiętam, jak podczas jednej z tzw. parad równości maszerowano pod hasłem „Homofobia – to się leczy!”. I czasami się zastanawiam, czy wkrótce nie będzie więcej porównań do byłego systemu. W Związku Sowieckim opozycjonistów przymusowo zamykano w zakładach psychiatrycznych. Czy to się marzy tęczowym proletariuszom? Szacunek do drugiego człowieka pokazuje się poprzez styl życia – nie trzeba się z tym obnosić. Uważam, że wywieszanie przez ambasadorów innych flag niż ich narodowe lub polskie – bo są oni gośćmi w naszym kraju – jest skandalem. To jest podnoszenie nieracjonalnych happeningów do rangi niezwykłego wydarzenia. Ale to jest tylko preludium do tego, co może się wydarzyć w czerwcu. Bo to w tym miesiącu w wielu miastach Polski i świata będą celebrowane dni tzw. dumy gejowskiej.
Mieliśmy do czynienia z przekroczeniem uprawnień dyplomaty?
– Ambasador, pełniąc swoją misję w danym kraju, musi być apolityczny, a to się przejawia w tym, że nie może ingerować w bieżącą sytuację polityczną ani też nie może opowiadać się po którejś ze stron politycznego sporu. A jak wiemy, za tęczowym symbolem stoi pewna grupa ludzi, stoją korporacje, środowiska. Ambasador, decydując się na wywieszenie tęczowej flagi, wykonuje krok w stronę pewnej ideologii. I gdzie jest ta modna – często głoszona na Zachodzie – neutralność światopoglądowa? Naturalni światopoglądowo w sferze publicznej mają być tylko chrześcijanie? Tym bardziej że tęczowa flaga nie jest symbolem szacunku. Jest to znak typowo lewacki. Ambasador reprezentuje swój kraj – tak samo osoby wierzące i niewierzące. Oni jednak zdecydowali się na opowiedzenie się tylko po jednej stronie. To jest dramat, że oni tak gwałcą podstawowe zasady prawa międzynarodowego. Ambasadorowie przekroczyli swoje kompetencje i dziwię się, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych publicznie ich nie upomniało.
Zwłaszcza że ambasadorowie unikają udziału w marszu dla życia i rodziny…
– Ojciec Święty Benedykt XVI – jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary – zwracał uwagę, że żyjemy w czasach dyktatury relatywizmu. Walka o obronę życia nie znajduje wsparcia. Promowana jest antykultura, która rozbija społeczeństwo i normy, na których osadzona jest rzeczywistość funkcjonowania naszego państwa. Akcja Katolicka organizuje w wielu diecezjach marsze w obronie życia i rodziny. Z tego miejsca pragnę zaprosić akredytowanych w Polsce ambasadorów, aby przyłączyli się do tego wydarzenia. Wkrótce takich marszy będą tysiące. Z pewnością znajdą czas, aby wziąć w którymś z nim udział. To będzie bardzo dobra okazja do tego, żeby pokazali, jak szerokie spektrum patrzenia mają. Jeżeli w naszym państwie promują ideologię lgbt, to niech przyjdą też na marsz obrony małżeństwa i rodziny.
Drogi Czytelniku,
cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.
Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym