Dokonał Pan analizy polskiego rynku gazu ziemnego. Już w tytule opracowania pisze Pan o zimowym kryzysie. Będzie aż tak źle?
– Polsce i Europie grozi największy kryzys energetyczny od 1973 r. – wtedy mieliśmy do czynienia z kryzysem naftowym, a teraz grozi nam kryzys gazowy. Europa potrzebuje około 510 mld m3, z czego rynek niemiecki około 90 mld m3. Berlin swego czasu postawił na gaz i bardzo uzależnił się od dostaw rosyjskich. Wystarczy tylko, żeby prezydent Władimir Putin zakręcił kurek, i niemiecka gospodarka znajdzie się w sytuacji krytycznej, a wraz z nią inne gospodarki, w tym polska. Wówczas gazu zabraknie w całej Unii Europejskiej. Rocznie UE importowała z Rosji około 150 mld m3 gazu. Przesył Nord Streamem 1 jest ograniczony o połowę, z kolei NS 2 jest w zawieszeniu, gazociąg jamalski jest już historią. Z kolei gazociąg „Braterstwo” biegnący przez Ukrainę pracuje obecnie na mniej więcej 10 proc. swoich zdolności, a więc nie gwarantuje bezpieczeństwa Słowakom czy Czechom. Z kolei TurkStream pracuje w 25 proc. Jedynym wyjściem jest powrót do węgla. Gazu z pewnością będzie brakować.
Drogi Czytelniku,
cały artykuł jest dostępny w wersji elektronicznej „Naszego Dziennika”.
Zapraszamy do zakupu w sklepie elektronicznym