logo
logo

Zdjęcie: / Nasz Dziennik

Taylor na dłużej

Poniedziałek, 4 listopada 2019 (21:56)

Aktualizacja: Czwartek, 27 stycznia 2022 (12:34)

Na tę wiadomość czekało liczne grono sympatyków koszykówki w naszym kraju – Amerykanin Mike Taylor przedłużył kontrakt na prowadzenie reprezentacji Polski i zostanie z nią co najmniej do grudnia 2021 roku.

– Nie wyobrażam sobie innego trenera niż Mike – przyznał dziś prezes Polskiego Związku Koszykówki Radosław Piesiewicz. Taylor z Biało-Czerwonymi pracuje już długo, bo od stycznia 2014 roku. To wtedy, po słabych mistrzostwach Europy, zastąpił Niemca Dirka Bauermanna. Urodzony w sierpniu 1972 roku Amerykanin fachu uczył się na uczelniach Indiana University of Pennsylvania oraz Pittsburg State University. Pierwszą samodzielną pracę zaczął w Niemczech, kiedy to w roku 2001 objął występujący w Regionallidze BV Chemnitz 99. Za naszą zachodnią granicą trenował przez kilka kolejnych lat, a w 2010 roku został asystentem selekcjonera reprezentacji Czech. Gdy otrzymał ofertę z Polski, prowadził występującą w lidze NBDL, czyli na zapleczu NBA, drużynę Mainer Red Claws, współpracującą z Boston Celtics.

Już pod wodzą Taylora Biało-Czerwoni dwukrotnie awansowali do mistrzostw Europy. Gdy w 2017 roku zajęli w nich 18. miejsce, zastanawiano się nad przyszłością selekcjonera. Utrzymał posadę i jego przykład może teraz służyć jako potwierdzenie słuszności tezy, iż cierpliwość popłaca. Z każdym rokiem narodowa drużyna pod wodzą Amerykanina rosła, podobnie jak rósł on – jako trener. Dokształcał się, doskonalił warsztat. W końcu dokonał niemożliwego – wprowadził reprezentację na finały mistrzostw świata, po raz drugi w historii naszego basketu. I na tym nie poprzestał, bo w Chinach Polacy dokonali kolejnych rzeczy o randze dziejowej. Pokonali Wenezuelę, po fantastycznym widowisku Chiny, wygrali z Wybrzeżem Kości Słoniowej, a gdy po kolejnym genialnym występie okazali się lepsi od Rosji – mieli już w kieszeni awans do ćwierćfinału. Coś, co wydawało się nierealne. W nim stoczyli piękny bój z przyszłymi mistrzami świata – Hiszpanami. Ostatecznie zakończyli turniej na ósmej pozycji, po porażce z USA, ale z podniesionymi głowami i poczuciu znakomicie wykonanej roboty.

– Wszyscy nadal żyjemy tymi mistrzostwami i sukcesem, jakim było ósme miejsce. Polska koszykówka czekała na takiego człowieka jak Mike i od razu po zakończeniu mistrzostw naszym priorytetem stało się przedłużenie z nim umowy. Trener Taylor ma znakomity warsztat, ale posiada też cechę, która go wyróżnia – umiejętność motywacji. Niewielu fachowców potrafi tak podnosić morale drużyny, jak on. Jestem pewien, że wspólnie będziemy cieszyć się z kolejnych sukcesów – podkreślił Piesiewicz, dodając jednocześnie, że przed Taylorem i reprezentacją zostały też postawione konkretne cele. Jednym z nich, jednak niewiarygodnie ciężkim do wykonania, będzie awans na igrzyska olimpijskie w Tokio. Polska dzięki ósmemu miejscu na mundialu wywalczyła prawo występu w jednym z turniejów kwalifikacyjnych i w czerwcu w nim zagra. Z kim i gdzie – jeszcze nie wiadomo.

– Dziękuję za zaufanie. Jestem podekscytowany i gotowy na nowe wyzwania – przyznał Taylor, który prócz pracy z naszą narodową drużyną prowadzi też obecnie beniaminka niemieckiej ekstraklasy Hamburg Towers. W sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski nadal znajdować się będą Marcin Woźniak, Arkadiusz Miłoszewski i Marek Popiołek, ale pojawi się też jedna nowa twarz – trener Astorii Bydgoszcz Artur Gronek. 

Piotr Skrobisz

NaszDziennik.pl