logo
logo

Zdjęcie: / Inne

Plecaki dla dzieci z Syrii

Piątek, 11 kwietnia 2025 (10:44)

Aktualizacja: Piątek, 11 kwietnia 2025 (10:53)

Ksiądz prof. Waldemar Cisło z Libanu podkreślił,
że Polacy nie zapominają o dzieciach z Syrii
pozostających w obozach dla uchodźców.

Radość, ekscytacja i nadzieja, której już dawno w sobie
nie miały. To wszystko maluje się na twarzach syryjskich dzieci z obozów dla uchodźców w Libanie. Dzięki kolejnej transzy pomocy z Polski, która dotarła na miejsce za pośrednictwem Fundacji „Przyjaciel Misji”, 4 tysiące dzieci uzyskało dostęp do edukacji. To dowód pamięci Polaków
i  gest solidarności z najbardziej poszkodowanymi
w niemal 14-letniej wojnie domowej.

Dzięki hojnemu wsparciu darczyńców w ramach wielkopostnej akcji „Książka zamiast karabinu” Fundacja przekazała 4 tysiące plecaków szkolnych z pełnym wyposażeniem: książkami, zeszytami, kolorowankami, przyborami i wszystkim, co niezbędne do nauki. Dodatkowo w plecakach znalazły się też pojemniki śniadaniowe i butelki na wodę. 

„Jeśli my nie damy im do ręki książki, nie umożliwimy tym dzieciom dostępu do edukacji, szybko znajdzie się ktoś, kto da im do ręki karabin. Kto wykorzysta dziecięcą naiwność do szerzenia niekończącej się spirali przemocy. Nie możemy być obojętni, bo los już i tak bardzo doświadczył te dzieci. Zmieniamy ich przyszłość,
by one zmieniły przyszłość Syrii” – zaznaczył
ks. prof. Waldemar Cisło. 

150 zł to szacowany koszt rocznej wyprawki szkolnej
dla jednego dziecka, która daje mu szansę na naukę
i rozwój. Wyposażenie zostało uzgodnione z nauczycielami, którzy na co dzień pracują w prowizorycznych szkołach, funkcjonujących w obozach dla uchodźców na pograniczu libańsko-syryjskim. Produkty zostały kupione w Libanie,
co dodatkowo wsparło bardzo trudną sytuację ekonomiczną kraju. Edukacja to najpotężniejszy oręż
w walce o lepszą przyszłość tutejszych dzieci. To też ogromne wsparcie dla syryjskich rodzin, których często 
nie stać na posłanie dzieci do szkoły i zaspokojenie ich podstawowych potrzeb.

„Nazywam się Esme, jestem w tym obozie od 4 lat.
Lubię chodzić do szkoły, ale nie zawsze mogłam.
Nigdy nie miałam ani plecaka, ani tylu przyborów szkolnych” – powiedziała  Esme, mieszkanka
obozu Sadnayel w Libanie.

Niepewna sytuacja sprawia, że tylko nieliczni decydują
się na powrót do Syrii z obozów dla uchodźców w Libanie. Choć tutejsza rzeczywistość daleka jest od normalności,
to w Syrii nie mają w tej chwili nic – ani domu, ani pracy, ani perspektyw.

„Jesteśmy w obozie dla uchodźców Sadnayel. Niektóre dzieci żyją tu od kilku lat. Wiele z nich tutaj się urodziło. Dostęp do edukacji i możliwość uczęszczania do szkoły
to luksus. Do niedawna dni tych dzieci upływały na ulicy. Dzięki tej bardzo konkretnej pomocy to się zmienia” 
– zauważył Abdo Hadad Fundacja ICARE w Libanie.

Po niemal 14 latach wojny domowej dramat Syrii nadal trwa. Po przewrocie i odsunięciu od władzy Baszszara
al-Assada rosną obawy przed ponowną eskalacją konfliktu, ponieważ w praktyce jeden reżim został zastąpiony drugim. Pojawiają się informacje o masowych egzekucjach osób powiązanych z poprzednikami i mniejszościami religijnymi. Pod koniec marca doszło do powołania 
stałego rządu w miejsce tymczasowego, jednak bez międzynarodowej pomocy szanse na stabilność pozostają bardzo odległe.

Zespół Prasowy Fundacji „Przyjaciel Misji”

NaszDziennik.pl