Nasze aktualne rozprawy nad koncepcją sumienia w nauczaniu Papieża Polaka natrafiają na zasadnicze spory wokół „demokratyczności” „państwa prawa” w Polsce, na forum Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego oraz na forum wewnętrznym naszej państwowości w środowisku skrajnej lewicy polskiej o kształcie neomarksistowskim i zarazem skrajnego liberalizmu polskiego skupionych głównie w partiach Platforma Obywatelska i Nowoczesna, które zainicjowały KOD jako narzędzie anarchizowania i uniemożliwiania dążenia Polski jako suwerennego Państwa do pełnej podmiotowości. To głębokie zideologizowanie i zdeformowanie rozumu niektórych w aspekcie podmiotowości prawnej Narodu i Państwa Polskiego oraz ich najważniejszych przedstawicieli: Prezydenta, Sejmu i Senatu, reprezentują też niektórzy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, podważając wraz z wieloma politykami opozycji fundamenty egzystencji Narodu i Społeczeństwa oraz Rzeczypospolitej Polskiej.
Sumienie prawe – podstawą dla „demokracji” jako wyłącznie „środka do celu, a nie celu”
Niezależnie od ustroju państwa, czy jest nim np. „monarchia”, „demokracja” czy jeszcze inny ustrój państwowy, należy pamiętać, iż jest to tylko „środek”, tzn. narzędzie sprawowanej władzy w państwie. Natomiast podstawą dla każdego typu ustroju jest powszechne, obiektywne i wszystkich bez wyjątku w sumieniu wiążące prawo naturalne, podarowane przez Boga Stwórcę każdemu człowiekowi. Z tej racji św. Jan Paweł II naucza: „W rzeczywistości demokracji nie można przeceniać, czyniąc z niej namiastkę moralności lub ’cudowny środek’ na niemoralność. Jest ona zasadniczo ’porządkiem’ i jako taka środkiem do celu, a nie celem. Charakter ’moralny’ demokracji nie ujawnia się samoczynnie, ale zależy od jej zgodności z prawem moralnym, któremu musi być podporządkowana podobnie jak każda inna działalność ludzka: zależy zatem od moralności celów, do których zmierza, i środków, jakimi się posługuje, jeśli wartość demokracji jest dziś prawie powszechnie uznawana, to należy w tym widzieć pozytywny ’znak czasów’, co również stwierdził wielokrotnie Urząd Nauczycielski Kościoła”. Zarówno neokomunistyczno-neoliberalistyczny Komitet Obrony Demokracji w Polsce, jak też większość europosłów na czele z przewodniczącym i wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, popełnia kardynalny błąd w rozumieniu demokracji, nie odwołując się w ogóle do „prawego rozumu” (Cyceron) i do „sumienia” „zgodnego z prawem moralnym” (Jan Paweł II), traktując ją jako „cel”, a nie jako tylko i wyłącznie „środek” nie tylko dla Państwa Polskiego, lecz także dla UE i wszystkich państw świata. Stąd słuszna jest teza, iż zdeprawowane sumienie, czyli sumienie prawnie i moralnie złe, jest siłą złą, tzn. wprowadzającą chaos, destrukcyjną i ostatecznie niszczącą. Nie ma demokracji czy monarchii samej przez się złej, lecz obiektywna wartość pozytywna typu ustroju zależy od wartości prawno-moralnej jej reprezentantów, czyli od konkretnej wartości prawno-moralnej ludzi. Prawy i dobry moralnie człowiek wykorzystuje ustrój np. demokracji do myślenia, wypowiedzenia i czynienia dobra, natomiast człowiek moralnie zły wykorzystuje ustrój w państwie do czynienia zła, czyli staje się przez to przeciwnikiem dobra narodu i państwa. Dlaczego?
Dobro wspólne – „celem” prawego sumienia i demokracji
Niektórzy mawiają: „Powiedz mi, jaki masz cel życia, a ja ci powiem, kim jesteś”. Jest to teza słuszna, ponieważ cel jest w porządku poznania, języka i czynu czymś najważniejszym. Skoro Papież z Polski sądzi, że „demokracja” jest „tylko środkiem”, to co jest jej celem? Święty Jan Paweł II odpowiada: „…wartość demokracji rodzi się albo zanika wraz z wartościami, które ona wyraża i popiera: do wartości podstawowych i koniecznych należy z pewnością godność każdej ludzkiej osoby, poszanowanie jej nienaruszalnych i niezbywalnych praw, a także uznanie ’dobra wspólnego’ za cel i kryterium rządzące życiem politycznym”. Wzbudzającym głęboki szacunek do Osoby i dzieła politycznego Premier Rządu Polskiego Beaty Szydło jest permanentne wskazywanie w jej przemówieniach, także w tym z Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, na „dobro” jako cel, czego nie można powiedzieć ani o wielu politykach opozycji polskiej, ani, co jest jeszcze większym zaskoczeniem, o wielu parlamentarzystach w Strasburgu na czele z kierownictwem Parlamentu, nie mówiąc o szefie frakcji liberałów, który pod adresem Premier Rządu RP pokazał skandaliczny gest zaciśniętej pięści, nawiązując tym samym do gestów najbardziej skompromitowanych zbrodniczych systemów komunistycznej i nazistowskiej walki klas i ras, które za cel obrały zło walki z Bogiem, Kościołem, Narodami oraz zło walki z prawem naturalnym i innymi ideałami chrześcijańskimi. Nie kto inny jak Karol Marks obrał zwalczenie Jezusa Chrystusa i Jego dzieł jako najważniejszy cel jego „państwa demokratycznego” i zarazem „ateistycznego”. Co stoi u podstaw obecnego kryzysu w kulturze prawnej i politycznej demokracji europejskiej w kontekście polskiej racji stanu, dążącej do „dobra wspólnego” Polski i Europy?
„Relatywizm etyczny” jako „korzeń” (Jan Paweł II) kryzysu wielu sumień ludzkich i demokracji
Papież Polak nie ma wątpliwości, iż „wspólnym korzeniem wszystkich tych tendencji jest relatywizm etyczny, cechujący znaczną część współczesnej kultury. Można się spotkać z poglądem, że relatywizm ten jest warunkiem demokracji, jako że tylko on miałby gwarantować tolerancję, wzajemny szacunek między ludźmi i uznanie decyzji większości, podczas gdy normy moralne uważane za obiektywne i wiążące prowadziłyby rzekomo do autorytaryzmu i nietolerancji”. Tę diagnozę potwierdziła debata w Parlamencie Europejskim na temat Polski, podczas której przede wszystkim europosłowie z Niemiec, które do dzisiaj nie do końca przezwyciężyły ideologię nazizmu, marksizmu i neokomunizmu globalnego, jednoznacznie kwestionowali dążenie Polski do upodmiotowienia, samostanowienia i samopanowania w sensie prawno-moralnym z „obawy” przed nowym totalitaryzmem w sensie komunizmu wschodniego. Jakże zbrakowaną pamięcią charakteryzują się ci europosłowie z Niemiec, których kanclerz Gerhard Schroeder, zaraz po ustąpieniu z urzędu, stał się członkiem zarządu rosyjskiego Gazpromu i podjął współpracę gospodarczą z Rosją, czyli to same Niemcy dokonały największej „putinizacji” gospodarki i polityki Unii Europejskiej, a dzisiaj szukają w Polsce kozła ofiarnego, aby manipulować światową opinią społeczną. Nie mówiąc już o tym, że także ideologiczne przyczyny współczesnego relatywizmu prawno-moralnego, a tym samym politycznego, tkwią swymi korzeniami głównie w Niemczech, bo przecież to Hegel, Marks i Engels dostarczyli Leninowi idelogii, a niektóre niemieckie koncerny finansów dla przeprowadzenia komunistycznej rewolucji bolszewickiej, którą jako zbyt „mało radykalną” określili neokomuniści ze Szkoły Frankfurckiej i opracowali „plan” skomunizowania całego globu, odrzucając wszelką prawdę, wszelkie dobro, wszelkie prawo i wszelką moralność – nawet tę marksizmu-leninizmu. Ten neokomunizm stoi u podstaw kryzysu Europy i świata i on jest ideologiczną przyczyną przeciwników i sceptyków obecnej Polski, słusznie artykułującej i broniącej swojej podmiotowości narodowej, państwowej, prawno-moralnej, politycznej i finansowo-gospodarczej. Jakże cenną w tym kontekście ideologicznym jest m.in. linia polityczna Państwa Polskiego dążącego do odzyskania fundamentów prawa naturalnego dla dalszego rozwoju subsydiarności, sprawiedliwości, solidarności, a tym samym praworządności w Polsce i Europie.
Sumienie prawno-naturalne – przyjacielem, a nie wrogiem człowieka i wspólnoty Narodów w Europie
Trwanie i rozwój Europy zależy od zasad, prawd i dóbr, na których Unia Europejska pragnie budować swoją bytowość, na których wybór Europejczycy zdecydują się w swoich sumieniach. Rada św. Jana Pawła II jest opatrznościowa: „Podstawą tych wartości nie mogą być tymczasowe i zmienne ’większości’”, a dzisiaj warto dodać, że także „mniejszości” „opinii publicznej, ale wyłącznie uznanie obiektywnego prawa moralnego, które jako ’prawo naturalne’, wpisane w serce człowieka, jest normatywnym punktem odniesienia także dla prawa cywilnego. Gdyby na skutek tragicznego zagłuszenia sumienia zbiorowego sceptycyzm podał w wątpliwość nawet fundamentalne zasady prawa moralnego, zachwiałoby to samymi podstawami ładu demokratycznego, tak że stałby się on jedynie mechanizmem empirycznej regulacji różnych i przeciwstawnych dążeń” i na dłuższą metę byłby nie do utrzymania, jak przecież zilustrowały to systemy totalitarne liberalistyczno-socjalistyczno-komunistyczne. Praworządność w państwie mierzy się m.in. miarą sprawiedliwości społecznej, czy obywatele i podmioty w nim działające stają się dobrymi, sprawiedliwymi i praktykującymi miłość Boga i miłość człowieka, do czego zachęcał wielki Robert Schuman, pierwszy przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Czyż Polska, która tyle milionów córek i synów poświęciła dla odzyskania wolności „naszej i waszej” – także dla wolności współczesnych pokoleń Niemców, walcząc przeciwko totalitarnej Trzeciej Rzeszy Niemieckiej i do upadku komunistycznego Muru Berlińskiego, nie ma prawa i obowiązku dzisiaj do stanowienia prawa, którego skutkiem powinna być sprawiedliwość, solidarność, subsydiarność? Przecież te pojęcia figurują we wszystkich traktatach Unii Europejskiej, ale z racji nadmienionych i oddziałujących na Europę ideologii nie są one względem wszystkich Narodów i Państw UE stosowane, co godzi w podstawową zasadę prawa unijnego „równości wszystkich przed prawem”. Gdyby Komisja i Parlament Europejski szanowały choćby zasadę subsydiarności, ratyfikowaną przez UE np. w Traktacie Lizbońskim, to nie mogłaby ona wkraczać w wewnętrzne sprawy Polski, jak to niestety bez żadnych podstaw prawnych, co więcej – na podstawie moralnie złych donosów niektórych polskich obywateli, uczyniła, pogrążając swoje struktury unijne w jeszcze większym nieładzie prawno-moralnym. Szefowie tych instytucji unijnych powinni przeprosić Polaków za ich polonofobię. Wołanie o powrót do sumienia opatego na prawie, sprawiedliwości i miłości społecznej w wymiarze narodowym i międzynarodowym jest aktualnie czymś priorytetowym dla godnej osób ludzkich koegzystencji na Starym Kontynencie. Czy dojdzie do tego przebudzenia duchowego oraz do rozumowej refleksji w umysłach wielu jak też do „wczucia się” (św. Edyta Stein) w serca drugich jako „bliźnich”, a nie jako nieprzyjaciół?
Demokracja „bez obiektywnej moralności” – „pustym słowem”
Jakże warto skupić się nam na nauczaniu papieskim – i apelować do wszystkich, a w szczególności do eurokratów znad Renu – które uwrażliwia nasze sumienia do kierowania się w naszym życiu i działaniu prawdziwą moralnością, tzn. także słusznym prawem i praworządnością, prawdziwą sprawiedliwością i miłością do drugich, aby nie rozminąć się z życiem i nie popaść w pustkę bezprawia i nihilizmu oraz do tragicznych podziałów pomiędzy ludźmi w narodach i państwach naszego kontynentu: „Mógłby ktoś pomyśleć, że również… funkcja demokracji, z braku czegoś lepszego, ma swoją wartość, jako że służy pokojowi społecznemu. Nawet uznając pewien element prawdy w takiej ocenie, trudno nie zauważyć, iż bez zakorzenienia w obiektywnej moralności nawet demokracja nie może zapewnić trwałego pokoju, tym bardziej że pokój, jeśli jego miarą nie są wartości takie jak godność każdego człowieka i solidarność wszystkich ludzi, nierzadko okazuje się pozorny. W systemach władzy opartych na zasadzie uczestnictwa regulowanie interesów odbywa się często na korzyść silniejszych, gdy potrafią oni skuteczniej sterować nie tylko mechanizmami władzy, ale także procesem kształtowania się zgodnej opinii. W takiej sytuacji demokracja łatwo staje się pustym słowem”. Dałby Bóg, aby ta życiodajna nauka św. Jana Pawła II o sumieniu i jego ważności dla demokracji UE wraz z tą pełną troski o cały glob przestrogą znalazła świadomą i wolną akceptację u wszystkich Polaków i wszystkich Europejczyków, bo tylko na tym gruncie Unia Europejska nie będzie wątpić w praworządną Polskę, a Polska będzie – bez żadnych przeszkód – stanowić niepowtarzalne, nietykalne w swojej godności narodowej i już ponadtysiącletnie bogactwo Europy.