Permanentna i systematyczna praca nad sumieniem naszego katolickiego Narodu w Polsce jest niezwykle aktualna, co najwyraźniej uwidacznia kształt debaty w Kościele i w Państwie Polskim oraz w mediach, a nawet wewnątrz naszych rodzin nad „pełną ochroną prawną życia”. Okazuje się, że problematyczna w sumieniach wielu Polaków niewierzących, a także wierzących po katolicku stała się nie tylko ocena prawno-moralna samego życia ludzkiego, lecz także kwestia oceny prawno-moralnej zabójstwa dziecka poczętego i nienarodzonego.
Ponownie z pomocą nauki moralnej spieszy nam, Polakom, Następca św. Piotra, Papież Franciszek, który podczas ostatniej audiencji generalnej w dniu 20 kwietnia 2016 r. powtórzył nauczanie Magisterium Kościoła, że dzieciom Bożym nie wolno zawierać „żadnego kompromisu z grzechem”. Czy nasze pokolenia stać na takie męstwo chrześcijańskie, aby wypowiedzieć w naszych indywidualnych sumieniach oraz w sumieniu Narodu świadomą i wolną walkę przeciwko każdemu grzechowi śmiertelnemu i jego ostatecznemu sprawcy, czyli szatanowi? Czyż koncentracja naszego narodowego wysiłku w trosce o życie ludzkie w Polsce na „karalności” lub „niekaralności” śmiertelnego grzechu dzieciobójstwa, podlegającemu przecież według Kodeksu Prawa Kanonicznego, podpisanemu przez naszego Papieża-Polaka Jana Pawła II, spontanicznej ekskomunice jako sprawiedliwej karze, nie jest przypadkiem zasadniczo błędnym kierunkiem dla zapewnienia wszystkim dzieciom nienarodzonym w Matkach-Polkach prawa do życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci? Czyż w samym centrum debat nie powinno stać w sensie pozytywnym życie ludzkie jako nietykalne w swojej godności, w swoich prawach, a w szczególności pierwszego w porządku natury prawa do życia, zaś w sensie negatywnym dramat zbrodni, czyli grzechu najcięższego względem dziecka poczętego, bo pozbawiającego go życia, i zarazem dziecka niewinnego w świetle prawa stanowionego w prawie polskim? Czyż Prawodawca Polski może być określony jako prawy, sprawiedliwy czy miłosierny, jeżeli swawolnie będzie selekcjonował ludzi na zdrowych, pięknych fizycznie czy biologicznie oraz poczętych w godnych jego osobowego jestestwa warunkach, tzn. poczęty bez gwałtu? Czymże istotnie różni się taka argumentacja oraz nabudowana na niej postawa prawno-moralna od koncpecji selekcji ludzi w komunistycznym Związku Sowieckim i Trzeciej Rzeszy Niemieckiej?
Dlaczego św. Jan Paweł II naucza, że „sam Duch
Święty-Pocieszyciel ’przekonywa o grzechu’ zawsze w relacji do Chrystusowego Krzyża”?
„Krzyż” Jezusa Chrystusa jest dowodem na to, że Syn Boży i zarazem Syn Człowieczy, narodzony z Niepokalanej Matki Bożej Maryi, dokonał ze swojej nieskończonej Sprawiedliwości i Miłosiernej Miłości Bożej aktu wyzwolenia nas od naszych grzechów i ich skutków. Czymże są nasze grzechy? One są świadomymi i dobrowolnymi aktami przekroczenia prawa Boga Najwyższego, czyli złamania porządku życia, które od Boga Stwórcy pochodzi i tylko w Nim może być ukształtowane w Sprawiedliwości i Miłości Boga oraz miłości bliźniego, aby zasłużyć na życie wieczne.
Rzeczywistość grzechu obejmuje zatem dwa wymiary: wymiar zaciągniętej winy grzechowej i połączony z nim wymiar sprawiedliwej kary jako naturalnego skutku złamania prawa Bożego istniejącego w każdym sumieniu ludzkim jako ludzkim. Jezus z Nazaretu jako Zbawiciel i jako Odkupiciel jest jedynym prawdziwym Wyzwolicielem zarówno od winy, jak i od kary za nasze ludzkie grzechy. Próba zatem relatywizacji kary dla sprawcy zła (świadomie odstępuję od sprawcy jako wyłącznie „matki”, ponieważ uważam ten kontekst za ideologicznie usytuowany w obecnej szeroko pojętej debacie w Polsce), np. grzechu dzieciobójstwa w łonie matki, jest de facto próbą relatywizacji św. Krzyża naszego Ukrzyżowanego Pana, ponieważ wtedy Jezus – częściowo – umarłby nadaremnie. Rozumienie grzechu jako tylko „ściągającego” na sprawcę winę, ale bez sprawiedliwej kary, jest niestety jednostronne i wymaga istotnego poszerzenie o realny i sprawiedliwy, owszem, pełen miłości miłosiernej, ale nie poniżający sprawiedliwości wymiar kary.
Duch Święty wprowadza nas w cały wymiar dramatu zła grzechowego i ukazuje go jako winę i karę. Uwielbiajmy Krzyż Pański, adorujmy Pana na Nim Ukrzyżowanego, pielęgnujmy nabożeństwo Drogi Krzyżowej, jeśli nie chcemy zagubić prawdy o Chrystusie Ukrzyżowanym i Jego zbawiennej Zasłudze dla naszego osobistego zbawienia i odkupienia od każdej winy i każdej kary grzechu życia ziemskiego. Ocalenie katolickiego rozumienia winy i kary jest paradoskem ocalenia depozytu wiary Kościoła założonego właśnie przez Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana, czyli wiary „jednej, świętej, katolickiej i apostolskiej” (Credo). Czy w obliczu głębokiego kryzysu postaw moralnych wielu współczesnych, w tym także niekiedy znacznego kryzysu samej teologii katolickiej na świecie, a także relatywizacji faktu grzechu i jego skutków Polska katolicka może przyczyniać się do ocalenia tego dziedzictwa prawno-moralnego nauczania Magisterium Kościoła w Polsce i poza Jej granicami?
Sobór Watykański II „słusznie widzi grzech jako
czynnik rozbicia” (Jan Paweł II) i dopiero jego przezwyciężenie w sensie winy i kary stanowi uzasadnioną nadzieję na ponowne zjednoczenie się Polaków z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym w Chrystusie Zmartwychwstałym
Naród katolicki w naszej Ojczyźnie może wraz z Episkopatem Polski wygrać to wielkie zmaganie, nieoszczędzające także najnowszych dziejów Polski po II wojnie światowej, kiedy mamy na sumieniu polskim miliony przypadków dzieciobójstwa w sercach matek, czego obecny stan demograficzny jest głównym skutkiem. Zwycięstwo Polski jest jednak uwarunkowane naszym „Polonia semper fidelis” oraz naszą prawością w tej najdelikatniejszej materii „pełnej ochrony prawnej życia”. Kościół od początku swojego istnienia, a także na ostatnim Soborze przypomniał nam, katolikom, prozaiczną prawdę o konieczności zmagania ze złem w stanie łaski uświęcającej, bo tylko ona jest gwarantem naszego prawno-moralnego zwycięstwa.
Papież z Polski całym sercem zatroskany o nasze moralne zwycięstwo, bazując na nauczaniu Kościoła i naszych wielkich Mężów Bożych jak np. Sługa Boży Prymas Stefan kard. Wyszyński, naucza o eklezjalnej drodze ku szczęściu ziemskiemu i wiecznemu: „’Ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta, zaczęta ongiś u początku świata, trwać będzie do ostatniego dnia, według słów Pana’ – uczy Sobór. Jednakże ’sam Pan przyszedł, aby człowieka uwolnić i umocnić’. Człowiek więc, ’wplątany’ w tę walkę, w zmaganie się z grzechem w oparciu o głos własnego sumienia, ’wciąż musi się trudzić, aby trwać w dobrym i nie będzie mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski Bożej osiągnąć jedności w samym sobie’. Sobór słusznie widzi grzech jako czynnik rozbicia, który ciąży zarówno nad życiem osobistym, jak i społecznym człowieka. Równocześnie zaś niestrudzenie przypomina możliwość zwycięstwa”.
Jeżeli Prawodawca Polski zezwoli w majestacie prawa polskiego na pozbawienie życia choćby jednego niewinnego człowieka w łonie matki poprzez tolerowanie aborcji czy udostępnianie „pigułki” wczesnoporonnej, to niestety, nie tylko zaciąga osobistą winę prawno-moralną, ale co więcej, mówiąc w duchu Soboru i Papieża Jana Pawła II, „rozbija” stabilność i bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej u samych podstaw, czyli w samym sercu Narodu. Wszystkie inne przecież wielokrotnie podejmowane cenne wysiłki będą miały, obiektywnie patrząc, drugorzędne znaczenie i nie utworzą wielkiej Polski, a tym samym nie wzmocnią Unii Europejskiej – pogrążonej w głębokim kryzysie ducha, ponieważ przez takie fundamentalne nadużycie prawa każdego człowieka do życia zabiorą jej wewnętrzną moc istnienia. A przecież przed zaledwie kilkoma dniami Episkopat, Prezydent RP, Przedstawiciele Rządu, Sejmu i Senatu wraz z naszym Narodem ponownie wyznali wolę przynależności do Boga w Trójcy Świętej Jedynego oraz wyrzekli się w narodowym credo szatana i wszystkich spraw jego, czyli wszelkiego zła grzechowego. Czyż w obliczu 1050. rocznicy Chrztu Polski nie nadszedł czas na zerwanie z wszelkimi zbrodniami na naszej polskiej Ziemi, aby spełnić śluby Króla Jana Kazimierza i Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego autorstwa Prymasa Tysiąclecia?
Polsko, nasza umiłowana Ojczyzno – bądź katolicką
w swoim sumieniu i odrzuć wszelki grzech zbrodni na niewinnych Polakach: „poczętych wskutek gwałtu”, „niepełnosprawnych”, „zagrażających życiu i zdrowiu matki” i unicestwianych w pierwszych dniach wskutek aplikacji śmiercionośnej „pigułki”, bo tylko wtedy będziesz Polską na miarę Boga, Krzyża Chrystusowego, Kościoła św. i swojej pierwotnej oraz od samego Stwórczego Ducha Boskiego otrzymanej godności
Nauczanie papieskie zmierza w tym kierunku, aby uświadomić nam, że jakakolwiek relatywizacja grzechu ma u swoich podstaw relatywizację wiary w Boga oraz Jego Słowa, Przykazania i Sakramentu św. Stąd należy wykorzenić z naszych umysłów wszelkie naleciałości ideologicznych oddziaływań na naszą polską duchowość i katolickość. One nie umożliwiają nam, katolikom, przyjęcia światła Ducha Świętego, który jako Jedyny ukazuje nam pełnię dramatu zła moralnego, degradującego zawsze jednostki i społeczności. Zło nigdy nie jest konstruktywne. Nikt nie buduje swojej tożsamości indywidualnej czy narodowej na złu, ponieważ grzech niszczy, destruuje, a nawet zabija. Czyż śmierć naszego ciała jako kara za grzech pierworodny jest dla nas jeszcze zbyt małym ostrzeżeniem, aby nie deformować prawdziwej nauki Magisterium Kościoła, że kara obiektywna za każdy grzech istnieje i że nikomu nie wolno jej lekceważyć i jej relatywizować, ponieważ zagraża to pełnemu życiu łaski w nas, dzieciach Bożych? Czyż wciąż nie rozumiemy, że Pan Bóg osobiście zesłał kary, aby okazać nam swoje nieskończone miłosierdzie? Wszystko bowiem, co od Boga pochodzi, jest święte. Czemu opieramy się działaniu Jezusa Miłosiernego na naszej Polskiej Ziemi, który wciąż na nowo mówi nam, że Jego kary są wyrazem Jego Miłosiernej Miłości?
Święty Jan Paweł II głosi z wielką mocą swojej osobistej wiary Piotrowej: „Działalność Ducha Prawdy, zmierzająca do zbawczego ’przekonywania o grzechu’, spotyka się w ten sposób z wewnętrznym oporem człowieka, jakby nieprzenikliwością sumienia, ze stanem duszy, która jakby utwierdziła się w wolnym wyborze: Pismo Święte zwykło nazywać to ’zatwardziałością serca’. Takiemu nastawieniu umysłu i serca odpowiada poniekąd w naszej epoce utrata poczucia grzechu, której szereg swych kart poświęca Adhortacja Apostolska ’Reconciliatio et paenitentia’. Już Papież Pius XII stwierdził, iż ’grzechem tego wieku jest utrata poczucia grzechu’. Idzie ona w parze z ’utratą poczucia Boga’. Czytamy w Adhortacji: ’W rzeczywistości Bóg jest początkiem i ostatecznym celem człowieka, który nosi w sobie Boże ziarno. Dlatego właśnie rzeczywistość Boga odsłania i rozjaśnia tajemnicę człowieka. Nie można zatem spodziewać się, że umocni się poczucie grzechu w odniesieniu do człowieka i wartości ludzkich, jeśli zabraknie poczucia obrazy wyrządzonej Bogu, czyli prawdziwego poczucia grzechu’”. Przedziwnym zbiegiem okoliczności dziejowych Polska staje dzisiaj przed alternatywą przyjęcia pełnej albo dalece zredukowanej nauki o zbawieniu świata przez Jezusa Chrystusa, a także przed alternatywą pełnej nauki Boga i Kościoła św. o prawie i moralności albo dalece zredukowanej, co będzie mieć dokładnie adekwatne skutki świętości i wspaniałości albo nędzy i upadku wielu Polaków. Wybór należy do nas, Polaków i w większości katolików. W tym akcie rozumności i wolności polskiej nikt nas nie wyręczy. Wydaje się jednak czymś pewnym, że bezsprzecznie polską racją stanu po 1050 latach istnienia jako katolicki Naród i dalece na katolickich zasadach utworzone na nim Państwo Polskie jest totalne przyjęcie i wprowadzenie – bez żadnych oporów serc polskich – w Kościele i Państwie w Rzeczypospolitej Polskiej nauki samego Boga i zarazem nauki Magisterium Kościoła św., bo tylko ta nauka zasługuje na miano „doctrina sacra” i gwarantuje Polsce pełne Błogosławieństwo.