Dlaczego wewnątrz Unii Europejskiej i właściwie w globalnej dyskusji odbywa się tak zasadniczy spór o człowieka i jego ludzkie życie indywidualne, o małżeństwo jednej kobiety z jednym mężczyzną i o rodzinę, o społeczeństwo i państwo, czyli o życie wspólnotowe? Zapewne z jednej racji głównej, a mianowicie, że na osobie ludzkiej i jej wspólnocie rozstrzygają się przecież losy całego świata, losy państw i kontynentów, losy kultury, czyli losy: nauki, sztuki, gospodarki, polityki, prawa, moralności, a także w jakiejś mierze religii w sensie pozytywnym bądź negatywnym. Ostatecznie w tej problematyce istnieją dwie wykluczające się opcje: budującego człowieka dobra albo niszczącego jego samego i dalece kosmos zła.
Wyostrzyć sumienia na „prawdziwą demokrację” jako ustroju dobrego i konstruktywnego dla życia
Europejska debata nad Polską odsłania nam istotę ustrojów demokratycznych, które można generalnie sprowadzić do „prawdziwych” i „fałszywych”. Tę pierwszą Papież Polak opisuje w ten sposób: „Ewangelia życia jest przeznaczona dla całej ludzkiej społeczności. Działać na rzecz życia znaczy przyczyniać się do odnowy społeczeństwa przez budowanie wspólnego dobra. Nie można bowiem budować wspólnego dobra, jeśli się nie uznaje i nie chroni prawa do życia, na którym się opierają i z którego wynikają wszystkie inne niezbywalne prawa człowieka. Nie może też mieć solidnych podstaw społeczeństwo, które – choć opowiada się za wartościami takimi jak godność osoby, sprawiedliwość i pokój – zaprzecza radykalnie samemu sobie, przyjmując i tolerując najrozmaitsze formy poniżania i naruszania życia ludzkiego, zwłaszcza życia ludzi słabych i zepchniętych na margines. Tylko szacunek dla życia może stanowić fundament i gwarancję najcenniejszych i najpotrzebniejszych dla społeczeństwa wartości takich jak demokracja i pokój”.
Z myśli papieskiej można wyprowadzić wniosek, iż tylko taki ustrój demokratyczny jest „prawdziwy”, który respektuje dobro życia każdego człowieka w szerokim tego słowa znaczeniu, bo przecież życie to „myślenie”, „chcenie”, „spostrzeganie”, „odżywianie się” itd., jak uczy Arystoteles. Człowiek żyje duchem i żyje materią swojego ciała i każdy typ demokracji ma służyć tak rozumianemu życiu ludzkiemu. Pointa św. Jana Pawła II jest prosta: „Nie może bowiem istnieć prawdziwa demokracja, jeżeli nie uznaje się godności każdego człowieka i nie szanuje jego praw”.
Realną podstawą niepokoju wielu Polaków jest fakt, że to „przesłuchanie” Polski na forum Parlamentu Europejskiego odbywało się bez odpowiednich podstaw prawnych i – co więcej – bez uprzednich rzetelnych dwustronnych rozmów pomiędzy Komisją i Parlamentem Europejskim a rządem RP, które mogłyby wyjaśnić obecne kierunki „myśli” polskiej, „woli” polskiej, „spostrzeżeń” polskich i żywej egzystencji nas, Polaków, w naszym państwie czy w strukturze UE. To oznacza, że najważniejsze instytucje Unii przystąpiły do rozprawy z Polską, nie szanując dobra wspólnego Polski ani naszej godności na forum Europy i świata, nie pytając nas nawet o głos, lecz oceniając nas a priori negatywnie przez Komisję Europejską, co jest istotnie prawnym i moralnym skandalem. Jeśli dodatkowo uwzględnimy kontekst Europy, w którym dochodzi do złamania prawa europejskiego w kwestii uchodźców przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel, to rozumiemy, że cała UE powinna była zająć się prawdziwym zagrożeniem dla praworządności w Europie, której przyczyną stała się polityka naszego zachodniego sąsiada. Gros mediów polskojęzycznych, których właścicielami są podmioty niemieckie i niemieckojęzyczne (ponad 80 proc. wszystkich mediów), wraz z niektórymi polskimi politykami zdradzającymi polską rację stanu przerzuciło podstępnie akcent polityki europejskiej na odbudowujące swój Naród i swoją Ojczyznę w oparciu o prawo naturalne państwo polskie. To świadczy o procesie zafałszowywania zarówno demokracji w Europie, jak i prawdziwego oblicza naszego „Narodu” jako prawego „suwerena” w Rzeczypospolitej, co pomnaża destrukcję, zamiast na fundamencie „prawdziwej demokracji” w konstruktywnej koegzystencji z państwami-sąsiadami budować dobro narodów i państw Unii.
Troska o prawdziwą „praworządność” sumień troską o „bycie” „ideału demokratycznego”
W kwestii pojęcia „praworządność” należy też podkreślić, że może być ono prawdziwe albo fałszywe. Prawdziwa jest „praworządność” wtedy, gdy prawo artykułuje tylko dobro Boga i ludzi oraz gwarantuje tym samym porządek realizowania się sprawiedliwości w państwie i ochrania go odpowiednimi środkami. Istnieje także „praworządność” fałszywa, która z różnych racji po prostu zatraca te treści, które zostały nadmienione, czyli dobro i sprawiedliwość, a poprzez to rujnuje wszystkie struktury godnie zorganizowanych ludzi.
Papież Polak dostrzega ten problem i poddaje go gruntownej krytyce: „Można odnieść wrażenie, że wszystko odbywa się z pełnym poszanowaniem praworządności, przynajmniej w tych przypadkach, gdy prawa dopuszczające przerywanie ciąży lub eutanazję zostają przegłosowane zgodnie z tak zwanymi zasadami demokratycznymi. W rzeczywistości mamy tu jednak do czynienia jedynie z tragicznym pozorem praworządności, zaś ideał demokratyczny – który zasługuje na to miano tylko wówczas, gdy uznaje i chroni godność każdej osoby – zostaje zdradzony u samych podstaw: ’Czyż można mówić o godności każdej osoby, kiedy pozwala się na zabijanie tej najsłabszej i najbardziej niewinnej? W imię jakiej sprawiedliwości poddaje się osoby najbardziej niesprawiedliwej dyskryminacji, uznając niektóre z nich za godne obrony, a odmawiając tej godności innym?’. Pojawienie się takich sytuacji oznacza, że działają już mechanizmy, które prowadzą do zaniku prawdziwego ludzkiego współżycia i do rozpadu samego organizmu państwowego”. Faktycznie, skutkiem działania upozorowanej „praworządności” jest destrukcja i rozpad ludzkich relacji oraz tworzonych przez nie instytucji. Tylko prawdziwa „praworządność” chroni człowieka i wszystkie jego wspólnoty. A zatem rzetelna troska o praworządność godną osoby ludzkiej jest również wspieraniem „ideału demokracji”. W przeciwnym razie, pomimo zapewnień o praworządności, zostaje on – jak zaznacza Papież – „zdradzony u samych podstaw”, czego niestety smutną ilustracją jest w szczególności postawa niektórych europosłów z Niemiec.
Bytowy priorytet prawego sumienia przed prawem cywilnym
Z czego wynika pierwszorzędność ludzkiego sumienia przed prawem stanowionym? Z faktu, iż w widzialnym kosmosie nie byłoby prawa, gdyby nie istniał człowiek jako jego podmiot, czyli ten, dzięki któremu prawo stanowione zawdzięcza swe realne istnienie. To znaczy prawo cywilne jest wtórne względem osoby ludzkiej i jest ze względu na jej dobro, a nie odwrotnie, jak chcieliby tego np. pozytywiści prawni czy legaliści, nie mówiąc już o socjalistach czy komunistach, dla których priorytetem jest najczęściej materia, względnie państwo komunistyczne. Dlatego też Jan Paweł II zajął stanowisko względem tych zawirowań ideologicznych przedkładających prawo stanowione nad człowieka: „Nie ulega wątpliwości, że zadanie prawa cywilnego jest inne niż prawa moralnego, a zakres jego oddziaływania węższy. Jednak ’w żadnej dziedzinie życia prawo cywilne nie może zastąpić sumienia ani narzucać norm, które przekraczają jego kompetencje’, do których należy ochrona wspólnego dobra osób poprzez uznanie i obronę ich podstawowych praw, umacnianie pokoju i moralności publicznej. Zadaniem prawa cywilnego jest bowiem ochrona ładu społecznego opartego na prawdziwej sprawiedliwości, tak abyśmy ’mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością’ (1 Tm 2,2)”. Prawo cywilne jest po to, aby ułatwić osobie ludzkiej regulację jej relacji w celu osiągnięcia jakiejś pełni życia indywidualnego i społecznego, do której sam Bóg Stwórca powołał każdego. A zatem prawo cywilne jest „ze względu” i „dla” życia ludzkiego jako życia, nigdy nie może go ono osłabiać, a tym bardziej mu szkodzić.
Papież kontynuuje swój wykład, kładąc nacisk na najważniejsze prawo życia: „Właśnie dlatego prawo cywilne musi zapewnić wszystkim członkom społeczeństwa poszanowanie pewnych podstawowych praw, które należą do natury osoby i które musi uznać i chronić każde prawo stanowione. Wśród nich pierwszym i podstawowym jest nienaruszalne prawo do życia każdej niewinnej ludzkiej istoty. Chociaż władza państwowa może niekiedy powstrzymać się od zakazania czegoś, co – gdyby zostało zabronione – spowodowałoby jeszcze poważniejsze szkody, nigdy jednak nie może uznać, że jest prawem jednostek – nawet jeśli stanowiłyby one większość społeczeństwa – znieważanie innych osób przez łamanie ich tak podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia. Prawna tolerancja przerywania ciąży lub eutanazji nie może więc w żadnym przypadku powoływać się na szacunek dla sumienia innych właśnie dlatego, że społeczeństwo ma prawo i obowiązek bronić się przed nadużyciami dokonywanymi w imię sumienia i pod pretekstem wolności”. Jeżeli prawodawca nie broni podmiotu prawa, któremu prawo zawdzięcza swoje istnienie, to zdradza zarówno samego człowieka, jak i naturę prawa jako bytu dla osoby ludzkiej, a ostatecznie swoją bytowość prawodawcy, czyli obrońcy słusznego porządku życia człowieka. Wtedy właśnie, gdy osoba ludzka jest krzywdzona, można i należy mówić o łamaniu prawa i łamaniu praworządności, ale nie wtedy, gdy np. polski prawodawca szuka prawych sposobów na wzmocnienie prawa i praworządności w naszym państwie.
Protesty większości obecnej opozycji politycznej, która w ostatnich latach setki razy złamała porządek prawny w Polsce, są nie tylko merytorycznie nieuzasadnione, lecz – co więcej – są wołaniem o kontynuację nieładu i chaosu w polskim prawie, aby określone lobby krajowe czy zagraniczne mogło dalej nadużywać polskości do realizowania swoich nieprawości. Jakaż wielka szkoda, że część instytucji europejskich oparła się w swoich opiniach o aktualnym stanie prawnym państwa polskiego na tak fałszywych manipulacjach polityczno-medialnych.
Sprzeciw prawego sumienia przeciw ideologii nienawiści i traktowania drugiego jako „wroga”
Nasze ludzkie sumienie jest prawidłowo ukształtowane, gdy staje się dla człowieka niejako filtrem dla jego prawych decyzji rozumu oraz dla prawych aktów i postaw naszej wolnej woli, czyli gdy stoi na straży prawdy i miłości jako gwarantów prawości i praworządności, co eo ipso oznacza odrzucenie wszelkiego fałszu i kłamstwa oraz wszelkiej nienawiści, nawet do politycznych konkurentów czy obiektywnych nieprzyjaciół naszego jestestwa, ponieważ one są siłami zła i niszczenia, a nie dobra.
Papież Polak od dziecięcych lat wychowywany w wysokiej kulturze katolickiej wolności jako „wolności do” prawdy, dobra i piękna dostrzega konieczność prawego sumienia dla kształtowania się prawych relacji międzyludzkich i negatywnie osądza fałszywe rozumienie rozumu czy wolności postrzegające człowieka jako „wroga”: „Ta koncepcja wolności prowadzi do głębokiego zniekształcenia życia społecznego. Jeżeli promocja własnego ’ja’ jest pojmowana w kategoriach absolutnej autonomii, prowadzi nieuchronnie do negacji drugiego człowieka; jest on postrzegany jako wróg, przed którym trzeba się bronić. W ten sposób społeczeństwo staje się zbiorowością jednostek żyjących obok siebie, ale niepołączonych wzajemnymi więzami: każdy pragnie zrealizować swoje cele niezależnie od innych czy wręcz dąży do własnych korzyści kosztem innych. Jednakże fakt, że także inni mają podobne dążenia, zmusza do poszukiwania jakiejś formy kompromisu, jeżeli społeczeństwo ma zagwarantować każdemu możliwie jak najwięcej wolności. W ten sposób zanika wszelkie odniesienie do wspólnych wartości i do prawdy absolutnej uznawanej przez wszystkich: życie społeczne zostaje wystawione na ryzyko całkowitego relatywizmu. ’Wszystko staje się wówczas przedmiotem umowy i negocjacji’; także owo pierwsze z podstawowych praw, jakim jest prawo do życia”, czego jesteśmy świadkami w postawie obecnej opozycji politycznej w Polsce, która po dokonaniu tak olbrzymich nadużyć wszelkiego rodzaju, a nade wszystko po prawie totalnym uprzedmiotowieniu człowieka jako obywatela i „suwerena”, czyli naszego „Narodu”, ma jeszcze „honor” występować na forum Sejmu czy Senatu RP oraz instytucji unijnych w Europie jako „obrończyni demokracji”.
Cyprian Norwid ma trafne określenie dla takiej postawy zaprogramowanej nienawiści do Polaków i traktowania ich jako „wrogów”. Nazywa ją plagą „gałgaństwa” zwalczającego rząd RP i państwo polskie, a nie „prawdziwą demokracją” czyniącą wszelkie dobro dla drugiego jako „bliźniego”. Dla prawego sumienia każdy drugi: przyjaciel czy nieprzyjaciel, jest naszym „bliźnim”. Takich sumień potrzebuje Polska i Europy i tylko na takich sumieniach można ocalić, względnie zbudować Polskę i Europę jako krainy prawdziwej „miłości Boga” i prawdziwej „miłości bliźniego”.