logo
logo
zdjęcie

Zdjęcie: Jonas de Carvalho/ Licencja: CC BY-SA 2.0/ Flickr

Wspaniała Oktawia

To był najciężej wywalczony polski medal w Rio
Sobota, 20 sierpnia 2016 (11:23)

Aktualizacja: Poniedziałek, 12 września 2016 (12:38)

To był najciężej wywalczony polski medal w Rio. Oktawia Nowacka zajęła trzecie miejsce w dramatycznych zmaganiach pięcioboistek, po czym przyznała, że jest najszczęśliwszą osobą na świecie.

Polka od początku rywalizacji prezentowała się doskonale, mimo że długo nic nie wskazywało na to, że do Rio w ogóle pojedzie. Doznała kontuzji, jeszcze w marcu chodziła o kulach. Nie mogła trenować, a dokładnie wykonywać wszystkich ćwiczeń, które w efekcie miały dać jej formę i szansę walki o marzenia. Ale nie zwątpiła. Zrobiła, co mogła, i na igrzyska przyjechała, by dać z siebie wszystko.

Pierwszą pięciobojową konkurencję, szermierkę, wygrała w pięknym stylu. Potem utrzymała przewagę w pływaniu. Co prawda nie zajęła najwyższego miejsca, ale zbliżyła się do rekordu życiowego i co równie ważne, była przed najgroźniejszymi rywalkami.

Fantastycznie wypadła w jeździe konnej, co, jak potem sama przyznała, była tak zasługą jej, jak i klaczy. To najbardziej losowa i zależna od szczęścia konkurencja. Konia się bowiem losuje, można trafić na takiego, który nie zachce jechać, współpracować. Polce przypadł wspaniały, o czym świadczyło zachowanie jej trenera, który po minięciu mety zwierzę po prostu ucałował.

Przed ostatnim punktem programu, biegiem połączonym ze strzelaniem (trzeba pięciokrotnie trafić do tarczy z odległości 10 m) Nowacka była liderką. Ale trochę się obawiała, bo jej kontuzja najmocniej wpłynęła właśnie na formę biegową.

Wyruszyła na trasę z przewagą 12 sekund nad Francuzką Elodie Clouvel. Po pierwszej z czterech wizyt na strzelnicy obie zawodniczki biegły już niemal razem, ale na drugiej Nowacka wypadła fantastycznie, strzelając nie tylko celnie, ale i niezwykle szybko. Wszystko rozstrzygnęło się na czwartym strzelaniu. Widać było, że Polka traci siły, że mordercza rywalizacja ją wyczerpała. Gdy pojawiła się na swoim stanowisku, zaczęła się mylić. Clouvel po chwili też. Wykorzystała to Australijka Chloe Esposito. Bezbłędna, błyskawiczna, objęła prowadzenie, a że przy tym biegła najlżej i najlepiej z całej stawki, utrzymała je do mety i została mistrzynią olimpijską. Francuzka finiszowała jako druga, a Polka – trzecia. Niewiarygodnie zmęczona, ale i najszczęśliwsza na świecie.

– Dla mnie to wyjątkowa chwila, szczególnie gdy pamiętam o wszystkich tegorocznych przejściach. Bałam się, że na te igrzyska w ogóle nie pojadę, zwłaszcza jak kontuzja nie przechodziła. Momentami nie mogłam chodzić z bólu. Teraz też bolało, w biegu, ale wiedziałam, że olimpijski medal kosztuje bardzo dużo. Wierzyłam w siebie, że dam radę, nawet gdybym musiała paść czy zemdleć – przyznała.

Medal Nowackiej był pierwszym polskim olimpijskim krążkiem w pięcioboju zdobytym przez kobiety. Wcześniej na podium docierali wyłącznie mężczyźni.

Piotr Skrobisz

NaszDziennik.pl