Obie drużyny spotkały się ze sobą już wcześniej, w fazie grupowej turnieju w Rio de Janeiro. Wtedy wygrali Niemcy, ale liczyliśmy, że teraz będzie inaczej. Biało-Czerwoni prezentowali się bowiem ostatnio nieporównywalnie lepiej niż w pierwszej części zmagań. Wtedy do ich gry mieliśmy sporo uwag, ale od ćwierćfinału porywali. Nawet w meczu z Danią, przegranym w półfinale, nasi grali bardzo dobrze, z ogromną pasją, zaangażowaniem, pomysłem, ideą. Stąd liczyliśmy, iż pojedynek o brąz będzie zupełnie innym niż ten sprzed kilku dni. Innym – i lepszym.
Był – na początku. Po golach Karola Bieleckiego i Przemysława Krajewskiego nasi objęli prowadzenie 2:0. Co prawda szybko stracili trzy gole z rzędu, ale to nie wybiło ich z rytmu. Nadal parli do przodu, świetnie bronił Piotr Wyszomirski, szereg udanych akcji notował Krajewski i Biało-Czerwoni odskoczyli na 8:5. Wydawało się, że są na fali, że mają wszystko pod kontrolą.
Niestety – stanęli. Pogubili się. Pozwolili Niemcom przejąć inicjatywę, a sami nie potrafili przedrzeć się przez postawiony przez nich mur. Efekt? Pięć straconych bramek. Chaos i nerwy. W ciągu jedenastu długich minut Polacy zdobyli jednego gola, a błędów popełnili tak wiele, że gdyby nie Wyszomirski byliby na deskach. Nie przypominali zespołu, który w środę z Chorwacją porywał i zachwycał. Brakowało Michała Jureckiego, który w meczach, gdy nie idzie, potrafił podrywać kolegów do walki. Brakowało goli Karola Bieleckiego. Z Chorwacją trafiała raz za razem, dziś Niemcy go rozszyfrowali i zatrzymali. Na dobre.
Do przerwy Polacy przegrywali czterema golami. Liczyliśmy jeszcze, że w drugiej połowie się obudzą. Że coś zmienią. Niestety – nie wykorzystywali szans. A takowych nie brakowało. Niemcy odskoczyli na dystans siedmiu bramek (25:18), jednak i oni złapali zadyszkę i mylili się. Przez osiem minut nie potrafili zdobyć gola, nasi zbliżyli się na dystans czterech, mieli okazję, by zbliżyć się do nich jeszcze bardziej. Niestety, w tych momentach, kiedy otwierała się jeszcze jakaś nadzieja, popełniali fatalne błędy. Nie trafiali, gubili piłkę.
To nie mogło skończyć się dobrze i nie skończyło. Polacy przegrali mecz o brąz, a to oznacza, iż wyjadą z Rio bez medalu. Medalu, który po fazie grupowej wydawał się być nierealny, a po spotkaniu z Chorwacją nabrał rzeczywistych kształtów. Olimpijski turniej skończyli na czwartym miejscu. Dobrym i zarazem najgorszym dla sportowca, bo pierwszym poza podium.
Co teraz? Być może koniec pewnej epoki, bo może się zdarzyć, iż niektórych graczy, bez których nie wyobrażaliśmy sobie narodowej drużyny, już w niej nie zobaczymy.
Polska – Niemcy 25:31 (13:17). Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski – Krzysztof Lijewski 5, Mateusz Jachlewski 2, Przemysław Krajewski 5, Karol Bielecki 3, Adam Wiśniewski 1, Mariusz Jurkiewicz 3, Bartosz Jurecki 2, Kamil Syprzak 1, Michał Daszek 3, Mateusz Kus, Michał Szyba.