logo
logo

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Region bez aborcji

Sobota, 10 sierpnia 2019 (02:35)

Tylko na Podkarpaciu w 2018 r. nie wykonano ani jednej aborcji

Ministerstwo Zdrowia ujawniło dane dotyczące aborcyjnego procederu za rok 2018. Obraz, jaki się z nich wyłania, jest wstrząsający. W tym okresie w majestacie prawa uśmiercono w polskich szpitalach 1076 dzieci. To więcej niż w 2017 roku (1061 aborcji).

Najwięcej dzieci zginąło w województwie mazowieckim – 287. Następne jest województwo małopolskie – 106, łódzkie – 105, śląskie – 105 i pomorskie – 101. W województwie lubuskim dokonano 18 aborcji, świętokrzyskim – 17 i lubelskim – 11. Wolne od aborcji było tylko jedno województwo – podkarpackie. I to drugi rok z rzędu.

– To, że dzisiaj możemy się cieszyć województwem wolnym od aborcji, to wymodliło i wywalczyło wiele osób dobrej woli. Dzisiaj każdy dyrektor szpitala na Podkarpaciu wie, że jeżeli wykona się u niego chociaż jedną aborcję, to natychmiast pod gmachem prowadzonej przez niego placówki pojawią się pikiety, a każdy mieszkaniec województwa dowie się, jak tam traktuje się najsłabszych i najmłodszych ludzi – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Jacek Kotula, radny Sejmiku Województwa Podkarpackiego. – Czasy, w których żyjemy, to jest okres ciężkiej walki o przyszłość naszego Narodu. „Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości” – uczył nas św. Jan Paweł II. Nie można być letnim. Trzeba się jasno opowiadać po stronie życia – stwierdza Jacek Kotula.

Spośród wszystkich aborcji przeprowadzonych w ubiegłym roku aż 1050 to te, do których doszło z powołaniem się na tzw. przesłankę eugeniczną. Odnosi się ona do przypadków, w których lekarz uzna, że na podstawie badań prenatalnych lub innych przesłanek medycznych istnieje prawdopodobieństwo poważnej choroby dziecka.

– Ta przesłanka powinna jak najszybciej zniknąć z polskiego prawa – stwierdza poseł Anna Sobecka (PiS), członek Parlamentarnego Zespołu na rzecz Prawa do Życia.

Aborcyjna przesłanka eugeniczna wyrządza wiele zła. – W dokumentacji medycznej lekarze wpisują, że przyczyną aborcji była „wada” dziecka. Jaka wada? To krótkie zdanie ma być powodem do zabicia człowieka? Przecież od razu widać, że otwiera to pole do nadużyć – podnosi poseł Anna Sobecka.

Na karygodne błędy ustawowe wskazują także lekarze. – Diagnostyka prenatalna dysponuje narzędziami, za pomocą których można dość precyzyjnie określić to, czy dziecko jest chore, czy też nie. Nie można jednak wykluczyć pomyłki. Ale należy zwrócić uwagę, że prawo w Polsce za przesłankę do zabicia dziecka uznaje samo podejrzenie o chorobę. Tak szeroko otworzono drzwi – podkreśla prof. Bogdan Chazan, ginekolog-położnik. Jak zaznacza, luk w polskim prawie jest dużo więcej. Za choroby, które mogą być powodem do zabicia dziecka, uznaje się także te, z którymi człowiek może żyć i funkcjonować w społeczeństwie. – Tak jest chociażby z zespołem Downa. Osoby, które cierpią na tę chorobę, są wśród nas, żyją dłużej niż kiedyś, są w stanie pokonać wiele barier. Wady serca, które mu towarzyszą, są operowane. Ta choroba nie spełnia kryterium ciężkiej choroby zagrażającej życiu i w naszym systemie prawnym nie powinna być powodem do zabicia człowieka – stwierdza lekarz. Matkom, które noszą dziecko pod sercem, oferuje się możliwość skorzystania z programu profilaktyki wad rozwojowych. W ocenie prof. Chazana, szpitale namawiają kobiety do przebadania swojego dziecka, gdyż program ten stwarza możliwość dodatkowych dochodów dla szpitala. – Jednak nie ma on nic wspólnego z profilaktyką. Szpital jest zadowolony, bo dostaje za to pieniądze, a lekarze z reguły sugerują rodzicom aborcję. Dlaczego? Bo boją się, że w przypadku, gdyby urodziło się chore dziecko, mogliby mieć proces. Jest to tzw. odpowiedzialność za złe urodzenie – tłumaczy nasz rozmówca. – Jeżeli już chcemy pomagać rodzicom, których nienarodzone dziecko cierpi na poważną chorobę, to powinniśmy postawić na rozbudowę sieci hospicjów perinatalnych. To jest najlepsze rozwiązanie w tego typu trudnych sytuacjach – stwierdza lekarz. Aby ocalić tysiące istnień ludzkich, do Sejmu został wniesiony obywatelski projekt ustawy „Zatrzymaj aborcję”. Jego sednem jest prawny zakaz uśmiercania dzieci poczętych podejrzewanych o chorobę lub niepełnosprawność. Jednak ponad półtora roku temu ustawa trafiła do sejmowej zamrażarki.

Samo wykreślenie przesłanki eugenicznej z polskiego prawa sprawiłoby, że legalnie wykonywane aborcje byłyby rzadkością. Według danych resortu zdrowia, w 2018 roku w 25 przypadkach zdecydowano się na zabicie dziecka, ponieważ ciąża miała zagrażać życiu lub zdrowiu kobiety. Natomiast jedno dziecko straciło życie, ponieważ do jego poczęcia doszło w wyniku czynu zabronionego.

Szpital ma być bezpieczny

Resort podaje także, że najczęściej decyzję o zabiciu własnego dziecka podejmowały kobiety w wieku 35 i więcej lat – jest to aż 409 takich przypadków. Na ten krok zdecydowały się też 283 kobiety w wieku 30-34 lata. Na dzieciach nastolatek wykonano aborcję 57 razy, a u tych, które wkraczają w dorosłość (18-20 lat) – 48 razy.

Do dzisiaj w polskich szpitalach nie otacza się kobiety oczekującej narodzin dziecka należytym wsparciem i pomocą. Rodzice, do których dociera informacja, że ich dziecko może być chore, często słyszą jedynie o możliwości wykonania aborcji. – To jest ogromny błąd. W trudnych sytuacjach potrzebujemy miłości i drugiego człowieka. Szpital w pierwszej kolejności powinien zadbać o to, aby ta kobieta czuła, że nie jest sama. Gdyby o to zadbać, wielu tragedii udałoby się uniknąć – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prof. Urszula Dudziak, psycholog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Zauważa przy tym, że wiele kobiet zmaga się przez lata ze skutkami aborcji.

– Nie tylko matki przechodzą traumy związane z aborcją. Poważne problemy mają też osoby, które w niej uczestniczą – personel medyczny, lekarze i położne. Znane są przypadki ciężkiego stresu po szpitalnych aborcjach, zwłaszcza wówczas, kiedy dziecko rodzi się po zabiegu żywe i potem umiera. Wiele aborcji, a mamy ich ponad 1000 w ciągu roku, oznacza konflikty sumienia u pracowników oddziałów ginekologicznych, potem zmniejszenie empatii, pogorszenie relacji z pacjentami, wypalenie zawodowe i pogorszenie poziomu usług medycznych – akcentuje prof. Bogdan Chazan.

Walka o każde życie

Politolog Paweł Kubala zwraca uwagę, że najświeższe dane pokazują, że rząd Zjednoczonej Prawicy poniósł wielką porażkę w kwestii otoczenia życia ludzkiego należytą ochroną. – Jeszcze 10 lat temu z powodu podejrzenia poważnej niepełnosprawności zabijano około pół tysiąca dzieci poczętych w Polsce. Teraz, mimo wprowadzenia rządowego programu „Za życiem”, ginie ponad tysiąc osób. Jest to ważna przesłanka dla tezy, że program w tym aspekcie okazał się porażką – stwierdza nasz rozmówca.

Z kolei prof. Urszula Dudziak podnosi, że brak należytego prawa chroniącego życie człowieka od momentu poczęcia ani funkcjonowanie trzech „wyjątków” nie może uspokajać sumień Polaków. – O życie każdego człowieka powinniśmy walczyć od samego początku procesu wychowawczego dziecka. Najmłodsi muszą być wychowywani do miłości. Muszą wiedzieć, że w życiu pojawiają się trudności, ale wtedy mogą liczyć na całą rodzinę. Trzeba zmienić myślenie. Wszyscy mamy wpływ na to, czy w Polsce dalej będzie się wykonywać aborcję – stwierdza prof. Dudziak.

– Rząd od 2016 r. nie zrealizował swojej zapowiedzi – przeprowadzenia kompleksowej, szeroko zakrojonej akcji informacyjnej, społecznej, wspierającej i promującej ochronę życia. Wobec braku wyraźnego spadku ilości dokonywanych w polskich szpitalach dzieciobójstw prenatalnych to zaniechanie jest szczególnie bulwersujące – zauważa Paweł Kubala.

Rafał Stefaniuk

Nasz Dziennik