logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Zablokować in vitro

Poniedziałek, 11 grudnia 2023 (11:49)

Aktualizacja: Poniedziałek, 11 grudnia 2023 (12:16)

Sejm poparł ustawę o finansowaniu in vitro z budżetu państwa. Teraz wszystko w rękach prezydenta.

Ustawa trafiła właśnie do Senatu. Niestety, nie możemy
się spodziewać, że izba wyższa parlamentu, zdominowana przez przedstawicieli opozycji, odrzuci nieetyczną ustawę. Dlatego o tym, czy nowe prawo zacznie obowiązywać, zadecyduje prezydent. – Naród oczekuje, że pan prezydent nie pozwoli na takie instrumentalne traktowanie człowieka. Przecież in vitro nie dba o człowieczeństwo zarodków. Dlatego tak bardzo boli wszystkich ta decyzja Sejmu. Miejmy nadzieję, że prezydent wsłucha się w głos Polaków i nie podpisze ustawy forsowanej przez środowiska lewicowe – zaznacza w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Krzysztof Kawęcki, politolog. Zdaniem Ewy Kowalewskiej, prezes Human Life International Polska, kluczowe jest to, aby Andrzej Duda nie uległ manipulacjom, których celem jest zakrycie prawdy
o procedurze in vitro. – Lewica próbuje zakrzyczeć prawdę o tej procedurze. Eksponuje się przekaz o urodzeniu dziecka, a fakty o uśmiercaniu zarodków i o innych konsekwencjach zdrowotnych, zarówno dla urodzonych dzieci, jak i dla matek, są pomijane. Mam nadzieję,
że prezydent zapozna się z rzetelnymi ekspertyzami
w tej sprawie i podejmie właściwą decyzję.
Wszyscy na to liczymy – mówi nam Ewa Kowalewska.

Za nowelizacją ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych głosowało w środę wieczorem 268 posłów, przeciw było 118, wstrzymało się 50. Z Prawa i Sprawiedliwości 23 posłów głosowało za,
102 głosowało przeciw. Wstrzymało się 49 posłów,
a 17 nie wzięło udziału w głosowaniu. Arytmetyka sejmowa
nie pozostawiała złudzeń, że ustawa o przeznaczeniu
500 mln zł z budżetu państwa uzyska akceptację większości parlamentarzystów w Senacie. Eksperci podkreślają jednak, że mimo przeważających głosów lewicy, popierających ustawę, jej dalsze losy nie są przesądzone. – Tu naprawdę wszystko zależy od prezydenta, który może jeszcze zablokować to nieetyczne prawo – przekazuje nam dr Krzysztof Kawęcki. Zgodnie
z Konstytucją od dnia przedstawienia ustawy do podpisu prezydent ma 21 dni na jej sygnowanie. Zanim to zrobi, może wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania jej zgodności z Konstytucją. Prezydent może
też zawetować ustawę. Jest to tzw. weto ustawodawcze. Sejm może odrzucić je większością 3/5 posłów.

Doktor Krzysztof Kawęcki ubolewa, że poparcia nieetycznemu projektowi udzieliło aż 23 posłów PiS.
– Myślę, że również, a może przede wszystkim,
dla wyborców tych konkretnych posłów ich postawa
jest niemiłym zaskoczeniem – ocenia.

Zaznacza też, że samo stanowisko czołowych polityków PiS także zasługuje na zdecydowaną krytykę. W ostatnich tygodniach bowiem wielokrotnie z ich ust padały słowa poparcia metody in vitro. – Przede wszystkim należy podkreślić, że w klubie nie było zarządzonej dyscypliny głosowania przeciwko tej procedurze. A przecież to
są sprawy fundamentalne dla katolików. Dlatego jednoznaczne stanowisko partii byłoby jasnym sygnałem dla wszystkich wyborców – stwierdza dr Krzysztof Kawęcki. I przypomina, że dyscyplina partyjna była zarządzana
w sprawach o wiele mniej istotnych, np. w przypadku głosowania tzw. piątki dla zwierząt. – Wszyscy wiemy,
że ten bardzo zły projekt był z niewytłumaczalnych powodów mocno forsowany przez PiS. Determinacja,
aby ustawa została przyjęta, była tak wielka,
że zarządzono dyscyplinę. To właśnie wtedy z powodu wyłamania się z niej odszedł z partii Jan Krzysztof Ardanowski – relacjonuje politolog.

W jego ocenie to głosowanie można zdecydowanie potraktować jako papierek lakmusowy, czyli sprawdzian, na ile politycy PiS są nadal, nie tylko w zakresie deklaracji, ale też w praktyce, gotowi bronić wartości chrześcijańskich. – Możemy się przecież spodziewać, że lewica będzie jeszcze niejednokrotnie próbowała przeforsować swoje nieetyczne pomysły. Czy wtedy ci posłowie PiS, którzy
dziś jasno opowiedzieli się przeciwko wartościom,
będą ich bronić? – pyta nasz rozmówca.

Nieetyczne uniki

Bardzo niepokoi go również fakt, że aż 49 posłów PiS wstrzymało się od głosu. – Katolik, a przecież posłowie tej partii zapewniali niejednokrotnie o swoim przywiązaniu do wiary, nie może unikać zabierania głosu w takich ważnych sprawach. To szokujące, że tak duża grupa bała się jednoznacznie wyrazić swoje zdanie na ten temat – oburza się politolog. I przewiduje, że jeszcze nieraz lewica wysunie w publicznej debacie pomysły uderzające
w godność człowieka. – To dopiero zapowiedź tego,
co może się dziać za kilka miesięcy. Widzimy, że właśnie takie sprawy, związane z etyką, moralnością, a w zasadzie z deptaniem etyki i deptaniem wartości, lewica chce jak najszybciej załatwić. Czy również wtedy posłowie PiS, którzy dziś się wstrzymali, zdezerterują z obrony fundamentów naszego człowieczeństwa? – zastanawia
się dr Krzysztof Kawęcki.

Wątpliwości wobec tak niejednoznacznej postawy
swoich kolegów ma prof. Przemysław Czarnek. On sam zdecydowanie sprzeciwił się projektowi. – Metoda in vitro budzi poważne zastrzeżenia etyczne. Metoda, a nie człowiek poczęty tą metodą, bo każdy człowiek jest równy w godności osoby ludzkiej. Niemniej jednak ona sama
jest nieetyczna. Dlatego głosowałem przeciwko jej finansowaniu z budżetu państwa – wyjaśnia nam polityk PiS. Przyznaje też, że nie wie, jakie pobudki kierowały jego partyjnymi kolegami, którzy zagłosowali za przyjęciem projektu.

Potrzeba rzetelnej wiedzy

Zdaniem Ewy Kowalewskiej wciąż brakuje wiedzy,
czym faktycznie jest zapłodnienie na szkle. – Ten projekt nie jest zgodny z interesem społecznym i ekonomicznym Rzeczypospolitej Polskiej i pokazuje ogromne braki dotyczące rzetelnych informacji na temat zagrożeń, skutków społecznych i zdrowotnych, rzeczywistych kosztów oraz dylematów etycznych. Doskonale widzimy, że dziś słychać tylko pokrzykiwania lewicy w tej sprawie. Głosy ekspertów, którzy mówią prawdę o tej procedurze,
są marginalizowane. Przez to mamy do czynienia
z ogromnym szumem medialnym, który nie sprzyja merytorycznej dyskusji. To mogło wpłynąć w pewnym stopniu na decyzję 23 polityków PiS – ocenia Ewa Kowalewska.

Nasza rozmówczyni nie ma też żadnych wątpliwości,
że oprócz argumentów etycznych, które jednoznacznie każą odrzucić projekt, są jeszcze ważne argumenty medyczne. – Przecież w ramach proponowanego programu już na tym etapie potencjalni beneficjenci oraz senatorowie powinni zostać poinformowani o możliwych negatywnych konsekwencjach i powikłaniach procedury in vitro, a takie informacje w sposób obiektywny powinny być szeroko udostępniane. Nie mówi się np., że najczęstszym powikłaniem procedury zapłodnienia pozaustrojowego
jest nieprawidłowa odpowiedź jajników na stymulację hormonalną. Ten zespół powikłań dotyczy w postaci łagodnej nawet 23 proc. pacjentek. Występuje też
w postaci umiarkowanej, a w 5 proc. przypadków może skończyć się śmiercią kobiet – ostrzega prezes HLI Polska.

Przekazuje także, że posłowie lewicy nie dość, że z wielką zaciętością forsują niebezpieczne rozwiązanie, to również przemilczają fakt, że in vitro nie jest leczeniem niepłodności. – A przecież w dobie kryzysu demograficznego to właśnie terapie faktycznie wspierające dzietność, jak np. naprotechnologia, powinny być w centrum zainteresowania każdego myślącego o rozwoju państwa i jego decydentów – zaznacza Ewa Kowalewska.
I podkreśla, że wszystkie kwestie związane z in vitro powinny zostać jak najszybciej zaprezentowane prezydentowi. – Oprócz etyki są także fakty naukowe.
A te nie pozostawiają wątpliwości, że in vitro należy odrzucić – podsumowuje.

Urszula Wróbel, „Nasz Dziennik”

Nasz Dziennik