logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Nie ma dyspensy w sprawie in vitro

Poniedziałek, 11 grudnia 2023 (13:51)

Aktualizacja: Poniedziałek, 11 grudnia 2023 (14:16)

Zapłodnienie pozaustrojowe nie da się pogodzić z prawym katolickim sumieniem.

Politycy Zjednoczonej Prawicy deklarujący swój związek z Kościołem na różne sposoby próbują usprawiedliwiać swoje wstrzymanie się od głosu lub poparcie dla przegłosowanej przez lewicową większość w Sejmie ustawy gwarantującej finansowanie z budżetu państwa procedury in vitro w Polsce. Pojawiło się nawet kuriozalne stwierdzenie, że Watykan udziela „dyspensy na in vitro”.

Tymczasem prawda jest taka, że zapłodnienie pozaustrojowe nie da się pogodzić z prawym katolickim sumieniem.

Trudno powiedzieć, czy powielanie fałszywych informacji na temat jednoznacznie potępiającego nauczania Kościoła katolickiego dotyczącego nieetycznej procedury in vitro to wynik złej woli czy raczej braku wiedzy niektórych polityków. W jednym z wywiadów np. poseł PiS Kacper Płażyński mówił o rzekomym udzielaniu przez Stolicę Apostolską dyspensy w odniesieniu do procedury in vitro, jeśli dotyczy ona tylko jednego zarodka i wyczerpane zostały inne możliwości poczęcia dziecka.

Argumentacja mająca usprawiedliwiać popieranie in vitro przez polityków coraz częściej posługuje się twierdzeniem, że pozaustrojowe zapłodnienie nie będzie niemoralne, jeśli nie powstaną podczas niego niewykorzystane zarodki. Nie jest to prawda. Niemoralne z punktu katolickiego nauczania jest już samo oddzielanie prokreacji od aktu małżeńskiego, nie mówiąc już o kosztach zdrowotnych dla matek i dzieci oraz ogromnych skutkach społecznych z groźbą redefinicji ojcostwa, macierzyństwa czy wierności małżeńskiej.

Procedura in vitro jest więc niemoralna zawsze, i to na każdym etapie jej trwania. „Kościół katolicki naucza, że oddzielenie prokreacji od aktu małżeńskiego, jak również zgoda na unicestwianie ”nadliczbowych„ zarodków, jest z punktu widzenia moralnego nie do przyjęcia” – czytamy w oświadczeniu Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski z 9 lipca 2015 r. W tym też roku 10 lipca Prezydium KEP pod przewodnictwem ks. abp. Stanisława Gądeckiego oświadczyło: „Osoby wierzące w Chrystusa nie mogą – pod żadnym pozorem – popierać godzącej w życie ludzkie ustawy o ’in vitro’, jeżeli chcą pozostać w pełnej wspólnocie wiary. Zwracamy na to raz jeszcze uwagę, aby nikt nie zasłaniał się niewiedzą czy niezrozumieniem co do konsekwencji podejmowanych decyzji, które zaprzeczają godności i wartości życia ludzkiego”.

Potrzeba nawrócenia i wiedzy

Jak zauważa w rozmowie z nami dr Artur Dąbrowski z częstochowskiej Akcji Katolickiej, poparcie procedury in vitro przez prawicowych polityków jest świadectwem nieznajomości nauki Kościoła lub ignorowania ich wierzących wyborców.

– Tym ruchem Zjednoczona Prawica wykonuje krok w kierunku liberalno-lewicowych partii. Czym będzie się różnić prawica od lewicy, jeśli obie strony polityczne mają to samo stanowisko wobec procedury in vitro? Z całą pewnością katolicy nie dadzą się oszukać i nie zrezygnują z katolickiego stanowiska respektującego moralne nauczanie Kościoła w tej materii – zaznacza dr Artur Dąbrowski. – Można odnieść wrażenie, że wierzący wyborcy są obecnie opuszczeni przez niektórych polityków, którzy deklarowali swój związek z nauczaniem społecznym Kościoła. Nie jest to dobre posunięcie i niestety w przyszłości przyniesie oczywiste konsekwencje. Uniemożliwi ono oddanie głosu w kolejnych wyborach na tych, którzy tylko deklaratywnie są katolikami, a w praktyce politycznych głosowań niestety już nie. Stwierdzenie „jestem katolikiem” obliguje do głosowania zgodnie z nauczaniem moralnym Kościoła. Bycie katolikiem nie da się oddzielić od bycia parlamentarzystą – podkreśla.

Akcentuje też, że aktualne w polityce pozostaje pytanie: „Kim jesteś, jeżeli nie staniesz w obronie tego, w co wierzysz?”.

Fake news o dyspensie

Tymczasem okazuje się, że politycy usprawiedliwiający swoje poparcie dla finansowania in vitro odwołują się także do powielanych w mediach fake newsów, jakoby Stolica Apostolska mogła udzielić dyspensy w celu przeprowadzania procedury pozaustrojowego zapłodnienia.

– Publiczne mówienie o możliwości udzielenia dyspensy przez Stolicę Apostolską, aby można było przeprowadzić procedurę pozaustrojowego zapłodnienia, mija się z prawdą. Takich przypadków nigdy nie było i nigdy być nie może. Watykan i Papież nie jest w możności zmieniać doktryny. Nie może również udzielić dyspensy w celu przeprowadzenia in vitro. Jest to twierdzenie, które nie ma oparcia w faktach, a tym bardziej w oficjalnym nauczaniu Kościoła. Takie wypowiedzi parlamentarzysty mogą wprowadzić w błąd odbiorców i niestety osłabiać społeczną wrażliwość na niemoralne stosowanie procedury in vitro – ostrzega dr Artur Dąbrowski.

Prawnik i kanonista ks. prof. Wojciech Góralski tłumaczy, że dyspensa nie może być akceptacją czynów niemoralnych. – Dyspensa jest aktem administracyjnym, przez który uprawniony przełożony kościelny mający władzę wykonawczą zwalnia od zachowania w danym przypadku ustawy czysto kościelnej dla słusznej (a niekiedy poważnej) przyczyny. Akt ten ma na celu przyjście z pomocą danej osobie (czy grupie osób), dla której zachowanie danego przepisu prawnego staje się w danej sytuacji szczególnie uciążliwe (np. uczestniczenie we Mszy św. niedzielnej lub w święto tzw. nakazane czy zachowanie postu ścisłego w Środę Popielcową lub w Wielki Piątek, czekanie na ukończenie 25 lat przez diakona, który pragnie wcześniej przyjąć świecenia prezbiteratu, gdyż zachodzi taka potrzeba duszpasterska) lub wręcz niemożliwe (np. zawarcie małżeństwa przez spokrewnionych ze sobą narzeczonych, m.in. tzw. kuzynów /brat ,,cioteczny/stryjeczny„ z siostrą ,,cioteczną/stryjeczną”) – wyjaśnia nasz rozmówca.

Wskazuje też, że „dyspensa w celu poddania się procedurze in vitro nie wchodzi absolutnie w grę, od prawa moralnego bowiem nie ma dyspensy”. – Co więcej, w takim przypadku wchodzi w grę prawo Boże (Stwórca ustanowił inną formę urzeczywistniania prokreacji), co oznacza, że nawet Ojciec Święty nie może komukolwiek zezwolić na tego rodzaju proceder – konkluduje ks. prof. Wojciech Góralski.

Krzysztof Gajkowski, Nasz Dziennik

Nasz Dziennik