logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Zamach na życie bezbronnych

Wtorek, 12 grudnia 2023 (08:01)

Aktualizacja: Wtorek, 12 grudnia 2023 (08:20)

W Sejmie odbyło się wczoraj pierwsze czytanie ustawy wprowadzającej finansowanie nieetycznej metody in vitro.

Większość klubów popiera dalsze prace nad projektem finansowania in vitro z budżetu państwa. Podczas debaty sejmowej z ust polityków lewicy padały argumenty podyktowane emocjami, pojawiała się również krytyka dotychczasowego programu „Za życiem”, który w dużej mierze obejmował diagnostykę niepłodności i wspieranie naprotechnologii. Podnoszone były absurdalne tezy, jakoby finansowanie in vitro z publicznych pieniędzy miało przyczynić się do wzrostu demograficznego i rozwiązania problemu niskiej dzietności.

O skrajnie nieetycznym wymiarze tej technologii i niskiej jej skuteczności mówiła w Sejmie poseł Suwerennej Polski Maria Kurowska. – Cel nie uświęca środków. W metodzie
in vitro przeraża mnie niska skuteczność i procedura,
w której tworzy się sześć zarodków, z których średnio
cztery rozwijają się prawidłowo, jeden lub dwa transferuje się, a reszta ginie. Jeżeli uznamy, że wszystkie zarodki są osobami ludzkimi, to życie jednego dziecka okupione jest śmiercią sześciu jego braci lub sióstr. Większość z nich jest zamrażanych, po rozmrożeniu większość jest martwa. Finansowanie sprawi, że jeszcze więcej dzieci umrze – ostrzegała z mównicy sejmowej poseł Maria Kurowska, która została po chwili brutalnie zaatakowana i wyśmiana przez posła Cezarego Tomczyka z KO. Z jego strony nie padł jednak żaden argument. – Czy to była debata? Debata polega na tym, że rozmawiamy o projekcie ustawy. Natomiast ci, którzy zbierali podpisy i je wnieśli do Sejmu, cały czas mówili o wszystkim, ale nie o istocie tego projektu – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” poseł Maria Kurowska.

Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina wskazuje
na związek in vitro z aborcją. – Jasno trzeba stwierdzić,
że in vitro jest nierozłącznie związane z aborcją, zarówno tą wczesną, która dotyczy zarodków, jak i tą późną – czyli eugeniczną. Lewica odpowiada na oczekiwania swojego nielicznego elektoratu. Fakt, że nikt się nie przejmuje na lewicy tym, że in vitro jest szkodliwe dla dzieci, kobiet
i całego społeczeństwa, wpisuje się w lewicowy program – oni nie wprowadzają korzystnych zmian. Działają na rzecz wielkich biznesów i wmawiają ludziom, że właśnie tych rzeczy potrzebują i że są one dobre – podnosi nasz rozmówca.

Wystąpienia posłów sprzeciwiających się finansowaniu niegodziwej metody in vitro spotkały się z agresywną reakcją sejmowej większości.

– Po zabraniu mojego głosu spotkał mnie atak furii ze strony posła Koalicji Obywatelskiej. A ja nie powiedziałam nic, co by nie było prawdą. Chciałabym, żeby każda para, która idzie do kliniki in vitro, miała wyjaśnione, na czym
to wszystko polega – wskazuje poseł Maria Kurowska. Jak dodaje, małżeństwa bardzo często nie mają świadomości, co się dzieje z zarodkami, czyli z już istniejącymi osobami ludzkimi. – Dużo emocji, mało argumentów. Odpowiedzią na argumenty były wrzaski. Gdzie ta nowa jakość, która była tak szumnie zapowiadana przez opozycję? – pyta nasza rozmówczyni.

Czesław Hoc (PiS) z kolei pytał, jaka jest logika w tym,
że zwolennicy in vitro w uzasadnieniu powołują się na katastrofalną demografię, ale jednocześnie propagują aborcję, nieskrępowaną dostępność do antykoncepcji
i pigułki dzień po, które w kumulacji mogą powodować niepłodność. Akcentował jednocześnie, że pojawia się szereg pytań w związku z tym projektem, m.in.: jakie podjęto działania zabezpieczające przed surogacją, która
w Polsce jest nielegalna?, co z zarodkami zamrożonymi
po upływie 5 lat?, co z handlem embrionami?

Konstytucja po stronie życia

Posłowie opozycji próbowali również zakrzyczeć posła Dariusza Mateckiego, który wprost mówił o tym, że ocena moralna przerywania ciąży dotyczy również nowych form zabiegów dokonywanych na embrionach ludzkich, które chociaż zmierzają do celów godziwych, to prowadzą nieuchronnie do zabicia embrionów, a ich wykorzystywanie jako przedmiotu eksperymentu jest przestępstwem przeciw godności istot ludzkich, które mają prawo do takiego samego szacunku jak dziecko już urodzone. – Życie trzeba chronić, musicie pamiętać, że życie broni Konstytucja, będziemy wam to cały czas przypominać, nie damy wam „opiłować katolików”, katolicy w Polsce mają swoje prawa, żeby ich głos był słyszany w Sejmie – zwracał się do polityków opozycji poseł Matecki.

Większość klubów parlamentarnych deklarowała poparcie dla projektu i dla jego dalszego procedowania. W klubie Prawa i Sprawiedliwości zapadła decyzja o braku dyscypliny w głosowaniu nad tą ustawą.

Uderzenie w godność człowieka

Poseł Andrzej Gawron z PiS podczas swojego wystąpienia zauważył, że in vitro może budzić wątpliwości natury etycznej. – Nie doczytałem w uzasadnieniu projektu, że ta metoda wiąże się z selekcją, niszczeniem czy zamrażaniem powstałych już zarodków. Godność każdej istoty ludzkiej, nawet w tym najwcześniejszym etapie rozwoju, wpisana jest w jej naturę. Nie powinna być naruszana. Państwo powinno wspierać rodziny borykające się z niepłodnością, ale narzędzie nie powinno być celem. Zwalczajmy główne powody niepłodności, edukujmy, promujmy dobry model rodziny, nowoczesne metody diagnostyczne, naprotechnologię. Godność każdego życia ludzkiego, zdrowie matki, dziecka, szczęście rodziny są zbyt cenne, by iść na skróty – akcentował poseł PiS.

O tym, jak zmanipulowana jest obecnie debata na temat
in vitro, wskazuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prof. Andrzej Kochański, genetyk. – Mamy do czynienia obecnie z pewnym rozdwojeniem. Z jednej strony mówi się wiele o profilaktyce chorób, uruchamiane są programy profilaktyczne po 40., 50. roku życia, mówi się o profilaktyce chorób cywilizacyjnych, chorób rzadkich –
i na to kierowane są ogromne środki. Z drugiej strony pojawiła się wola polityczna, aby z budżetu państwa finansować i promować technologię in vitro, o której dziś już wiemy z całą pewnością (mówi nam o tym bogata literatura naukowa i medyczna), że wiąże się ona
z ogromnym ryzykiem i szeregiem bardzo poważnych skutków medycznych zarówno u dzieci, jak i u matek.
Jest to brak konsekwencji – podkreśla genetyk.

Jak zauważa ekspert, jeszcze 10-15 lat temu badaniom
na temat długofalowych skutków metody in vitro zarzucono, że prowadzone są na niewielkich grupach,
że są niedoskonałe metodologicznie. Obecnie mówimy
o badaniach prowadzonych na ogromnej liczbie dzieci
i pokazują one, że wśród nich wzrasta częstość nowotworów, że pojawiają się problemy metaboliczne, kardiologiczne. – Finasowanie tej procedury z pieniędzy państwowych, chociażby z uwagi na te najnowsze badania, nie jest działaniem prozdrowotnym. Jest to zgoda, aby
w bardzo krótkim czasie wzrosła u małych dzieci liczba chorób i np. problemów kardiologicznych już w życiu płodowym. Tych wyników badań już nikt dzisiaj nie kwestionuje. Rodzi się w tym miejscu pytanie, w jakim kierunku ma podążać medycyna. Jeżeli pojawia się zamiar finansowania takiej procedury, to należy powiedzieć pacjentom, z czym ona się wiąże, a także mówić
o ryzyku i o tym, czym ta procedura jest w istocie. Mówienie o in vitro w kategoriach prozdrowotnych
jest przemilczeniem faktów, które można znaleźć
w piśmiennictwie naukowym – zwraca uwagę
prof. Andrzej Kochański.

Nasz rozmówca dodaje, że jeśli chodzi o wymiar etyczny, to nie mówi się głośno o nim w ogóle. – To jest największy problem, że ludzie są nieświadomi. Duża część społeczeństwa nie dociera do rzetelnych informacji
na temat zapłodnienia pozaustrojowego. Promocja in vitro jest dzisiaj traktowana jako promocja zdrowia, a przecież nią nie jest. Pojawia się również problem z dotrzymaniem zasady „primum non nocere”. Nic w medycynie nie może się dziać bez świadomej zgody pacjenta. W tym wypadku pacjent nie otrzymuje pełnej informacji na temat procedury i ryzyka, jakie się z nią wiąże – podsumowuje genetyk. Należy pamiętać, że nie ma programu in vitro bez śmierci istnienia ludzkiego na etapie rozwoju zarodkowego. W wyniku procedury in vitro rodzi się dziecko, któremu przysługuje godność osoby ludzkiej.

Szef gabinetu prezydenta poinformował, że Andrzej Duda „nie będzie blokował” projektu ustawy o in vitro. Te słowa mogą niepokoić wyborców PiS. – Oświadczenie,
że prezydent Andrzej Duda nie zawetuje projektu szkodliwego, jest zupełnie nie do przyjęcia z punktu widzenia moralności, jest zdradą elektoratu, który mu zaufał, zaufał jego wielokrotnym deklaracjom pro-life. Czyny są ważniejsze niż słowa – zauważa Krzysztof Kasprzak.

Paulina Gajkowska, „Nasz Dziennik”

Nasz Dziennik