logo
logo

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Nie godzimy się na zabijanie

Środa, 13 grudnia 2023 (09:12)

Panie Prezydencie, prosimy o zawetowanie ustawy o in vitro. Jej podpisanie to zmuszenie nas do finansowania nieetycznej procedury

Środowiska lewicowe naciskają na Andrzeja Dudę, aby podpisał projekt ustawy, która przewiduje, że każdego roku z pieniędzy podatników państwo będzie wykładać 500 mln zł na procedurę sztucznego zapłodnienia. – Zabieg jest nie tylko nieetyczny, ponieważ wiąże się z uśmiercaniem ludzkich zarodków – czyli rodzeństwa dzieci mających się urodzić – lecz także stwarza ogromne zagrożenie dla zdrowia zarówno matek, jak i samych dzieci, a także przyszłych pokoleń. Te dwa podstawowe argumenty powinny jednoznacznie wpłynąć na negatywną decyzję prezydenta. Apeluje o to tysiące Polaków. Apelujemy my – katolicy. Czy Andrzej Duda wsłucha się w nasz głos? Czy wsłucha się w przedstawiane mu argumenty i zawetuje ustawę? – zastanawia się dr Krzysztof Kawęcki, politolog.

Przypomnijmy, że dokładnie rok temu prezydent zawetował tzw. lex Czarnek, bo – jak tłumaczył – otrzymał 133 listy protestacyjne w tej sprawie. – Mimo tego, że prace nad ustawą prowadzone były długo, niestety nie udało się osiągnąć czegoś, co ja bym nazwał społecznym kompromisem – tłumaczył wtedy Andrzej Duda. Ogromny sprzeciw, jaki w katolikach wzbudza projekt o finansowaniu in vitro, również – a nawet dużo bardziej – świadczy o tym, że w tej kwestii społecznego konsensusu nie ma. Nikt nie ma wątpliwości, że prezydent doskonale o tym wie. – Prezydent powinien uwzględnić głos osób, które tej nieetycznej metodzie się sprzeciwiają. W krótkim czasie kilkadziesiąt tysięcy osób w różnych petycjach zwróciło się do pana prezydenta z prośbą o weto w tej sprawie i ta grupa ciągle rośnie. Jakiekolwiek przyczynianie się do rozszerzania nieetycznej metody jest nie do pogodzenia z zasadami Ewangelii. Liczę na to, że prezydent posłucha głosu sumienia i zawetuje finansowanie in vitro z budżetu państwa – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.

Tego typu wypowiedzi płyną z ust milionów Polaków katolików, dla których – podobnie jak dla prezydenta – wartości chrześcijańskie stanowią fundament życia i którzy nie chcą współuczestniczyć w nieetycznej procedurze. A do tego zmuszałaby ich de facto ta ustawa. – My, katolicy, mówimy głośno o tym, że ten projekt jest z gruntu zły. A ponieważ prezydent też jest katolikiem, dlatego mamy nadzieję, że nas wysłucha. Stanowczo prosimy, aby ją zawetował. Nie zgadzamy się na to, aby nasze podatki były przeznaczane na procedury niezgodne z naszymi wartościami. To łamanie naszych sumień – alarmuje Radosław Brzózka, ekspert ds. edukacji, członek organizacji Realitas.pl, wspierającej działania pro-life, były szef gabinetu politycznego prof. Przemysława Czarnka.

Mimo że ustawa „lex Czarnek”, regulująca m.in. zasady obecności organizacji pozarządowych w szkołach, była odpowiedzią na oczekiwania tysięcy rodziców zaniepokojonych działaniami tęczowych aktywistów, to jednak prezydent Andrzej Duda posłuchał głosu tych, którzy często zmanipulowani lewicowym przekazem nie chcieli tej zmiany. Dwukrotnie zawetował projekt trafiający na jego biurko. Druga wersja ustawy, tzw. lex Czarnek 2.0, była nawet z nim wielokrotnie konsultowana, o czym mówił ówczesny minister edukacji i nauki prof. Przemysław Czarnek. Ostatecznie Andrzej Duda odmówił podpisania dokumentu. Tłumaczył, że ustawa nie zapewnia tego, na czym mu zależy, czyli spokoju. – Mamy dzisiaj wojnę. Podkreślałem to już wielokrotnie w ciągu ostatnich miesięcy. Mamy dzisiaj wojnę za naszą wschodnią granicą. Mamy dzisiaj, niestety, dodatkowo także kryzys gospodarczy, związany także i z tą wojną, wzrostem cen energii, olbrzymi niepokój. Mamy bardzo, bardzo kosztowne kredyty, które powodują ogromny wzrost kosztów codziennego utrzymania rodzin. Ludzie są niespokojni. Nie potrzebujemy dzisiaj w Polsce dodatkowych napięć. W związku z powyższym podjąłem decyzję, że nie podpiszę tej ustawy – mówił wtedy.

Dodał, że do jego kancelarii wpłynęły 133 listy protestacyjne, które przekonały go do podjęcia tej decyzji.

Doktor Krzysztof Kawęcki nie ma wątpliwości, że argumenty, na które powoływał się prezydent w przypadku „lex Czarnek”, są aktualne również dzisiaj. – Podpisanie dokumentu na pewno nie zapewni spokoju społecznego. Pominięcie tego argumentu dziś, kiedy jeszcze rok temu ten fakt wysuwał na plan pierwszy, świadczyłoby o jego kompletnej ignorancji, kompletnym zlekceważeniu katolików, którzy mu zaufali, właśnie przez wzgląd na jego przywiązanie do wiary katolickiej. To byłoby bolesne rozczarowanie dla milionów Polaków. Przypomnijmy także, że wiele samorządów kierowanych przez lewicę już współfinansuje in vitro. Dlaczego dodatkowe środki na ten cel mają iść także z budżetu centralnego? – zaznacza nasz rozmówca. I dodaje, że do Kancelarii Prezydenta dotarło już wiele apeli różnych środowisk o zawetowanie ustawy. Mimo że kancelaria milczy na temat liczby otrzymanych głosów w tej sprawie (nadal czekamy na udzielenie nam odpowiedzi), to wiemy, że jest ich bardzo dużo. – Aktywność przeciwników „lex Czarnek” przekonała rok temu Andrzeja Dudę. Ufam, że obecna aktywność Polaków również nie pozostanie mu obojętna. Jeśli prezydent zawetuje ustawę, to zachowa się neutralnie. Jeśli jednak ją podpisze, to będzie jasny sygnał, że opowie się po jednej ze stron – zwraca uwagę dr Krzysztof Kawęcki.

Argumenty naukowe

Jak podkreślają eksperci, prezydent przy podejmowaniu decyzji powinien uznać nie tylko względy etyczne, lecz także argumenty naukowe, które jednoznacznie wskazują na odrzucenie projektu. – Pamiętajmy, że procedura in vitro stwarza ogromne zagrożenie – zarówno indywidualne, dla dziecka i kobiety, jak i społeczne. Z in vitro wiążą się powikłania, które będą narastać w kolejnych pokoleniach. Rozumiem i szanuję tęsknotę par za dzieckiem. Jednak posiadanie dziecka nie może odbywać się za wszelką cenę. Kobieta naraża własne zdrowie i życie, poddając się bardzo inwazyjnej procedurze in vitro: hormonalnej hiperstymulacji wiodącej do mnogich owulacji oraz nakłuwania jajników w celu pobrania komórek jajowych. To zwiększa u tych kobiet ryzyko raka jajnika, raka piersi i wcześniejszej menopauzy. O powikłaniach tej procedury kobiety na ogół nie są informowane – relacjonuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Grażyna Rybak, specjalista pediatrii, prezes Oddziału Mazowieckiego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. W jej ocenie relacje w małżeństwie również mogą zostać zaburzone.

Lekarz zwraca szczególną uwagę na konsekwencje zdrowotne procedury. – In vitro zagraża zdrowiu poczętych tą metodą dzieci ze względu na wyższe ryzyko wcześniactwa, niskiej masy urodzeniowej, ciąży mnogiej i wyższy wskaźnik umieralności okołoporodowej. Częściej dochodzi u nich do zaburzeń rozwoju i wrodzonych wad genetycznych – wylicza.

Prawda o in vitro

Nasza rozmówczyni przyznaje, że zagorzali zwolennicy oraz przeciwnicy tej metody są zarówno w społeczeństwie, jak i wśród lekarzy. Ci ostatni mają dostęp do badań klinicznych. Przywołuje przykład dr. n. med. Tadeusza Wasilewskiego, który przez czternaście lat uczestniczył w programie in vitro, by pomagać niepłodnym parom, aż uświadomił sobie, że to, co robił, było nieetyczne, narażało zarodki na śmierć, godziło w małżeństwo i narażało zdrowie kobiety. – Stanął w obronie najmłodszych pacjentów. Kliniki in vitro często nie wykonują rzetelnie diagnostyki i nakłaniają do procedury kobiety, które mają czasową niepłodność. Uważam, że obecnie powinniśmy z dużą uwagą słuchać takich lekarzy jak dr Wasilewski, który aktualnie leczy niepłodność przy pomocy naprotechnologii. Nie jest on jedynym, który mówi prawdę o in vitro – zaznacza dr Grażyna Rybak. I dodaje, że presja środowisk lobbujących finansowanie in vitro na prezydenta jest olbrzymia. – Społeczeństwo jest podzielone, ale za odrzuceniem ustawy przemawia wiele racjonalnych argumentów: nieetyczność procedury, fakt, że in vitro nie leczy niepłodności, pozwala jedynie uzyskać dziecko obciążone większym ryzykiem wad, realnie zagraża zdrowiu matki i dziecka – podnosi. Zauważa, że decyzja o współfinansowaniu in vitro z budżetu państwa jest zmuszeniem katolików do współuczestnictwa w czymś, co jest niezgodne z ich systemem wartości. – Nie ma współfinansowania opracowanej przez prof. Hilgersa metody leczenia niepłodności, czyli naprotechnologii. Jednocześnie państwo współfinansuje, refunduje antykoncepcję tabletkową, hormonalną, która jest jednym z ważnych czynników niepłodności kobiet. Antykoncepcja powoduje ścieńczenie śluzówki macicy, co utrudnia zagnieżdżenie się poczętego dziecka, a także jego donoszenie – ostrzega. Lekarz ubolewa, że taka wiedza nie dociera do społeczeństwa. – O tym, że wieloletnia antykoncepcja zaburza płodność, w ogóle się nie mówi. Większość kobiet, które przyjmują antykoncepcję, nie ma świadomości, że po kilku latach ich płodność jest znacznie obniżona. Zamiast edukować i zapobiegać niepłodności, jesteśmy bombardowani kolejnym biznesem, tym razem in vitro. Komu obecnie tak naprawdę zależy na zdrowiu kobiety, jej dziecka i rodziny? Czy liczy się tylko zysk? – zastanawia się dr Grażyna Rybak.

O tym, że nie można zmuszać katolików do finansowania procedury sztucznego zapłodnienia, mówi też Radosław Brzózka. – Katolicy, którzy znają naukę moralną Kościoła, nie mogą się godzić na tę metodę. Ona wiąże się z uśmiercaniem zarodków ludzkich. To jest niezaprzeczalny fakt. Dlatego o ile prezydent nie podejmuje dziś decyzji o zakazie stosowania tej procedury w kraju, o tyle ma obowiązek obronić katolików przed zmuszaniem ich do finansowania czegoś, co jest niezgodne z ich systemem wartości – podnosi.

Potwierdza to Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, psycholog, prawnik i prezes Fundacji Grupa Proelio, która zwraca uwagę, że in vitro jest też niezgodne z systemem wartości Andrzeja Dudy. – Prezydent powinien zawetować finansowanie in vitro z budżetu państwa z powodów etycznych i społecznych, a także jako konsekwencję własnej postawy, w której okazywał przynależność do Kościoła. In vitro nie jest metodą etyczną m.in. ze względu na to, że człowiek jest w niej traktowany przedmiotowo, a tworzone nadliczbowe zarodki są zamrażane lub niszczone – stwierdza i ubolewa nad tym, że mimo 8 lat rządów PiS, które deklarowało przywiązanie do chrześcijańskich wartości, ustawa o in vitro nie została zmieniona. – To smutny fakt pokazujący, że ciągle za mało jest w polityce osób mających odwagę walczyć o godność człowieka, która jest naruszana w procedurze in vitro. Miejmy nadzieję, że dziś Andrzej Duda wykaże się taką odwagą – konkluduje Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.

Urszula Wróbel, „Nasz Dziennik”

Nasz Dziennik