logo
logo

Zdjęcie: Ewa Sądej/ Nasz Dziennik

Egzamin z człowieczeństwa

Wtorek, 12 grudnia 2023 (09:09)

Aktualizacja: Wtorek, 12 grudnia 2023 (09:27)

Polityk deklarujący się jako człowiek wierzący nie może popierać sztucznego zapłodnienia. To oszukiwanie wyborców i popadnięcie w grzech.

Deklaracja wiary jest zobowiązaniem.
330 parlamentarzystów, czyli zdecydowana większość,
bo aż 72 proc. posłów na Sejm X kadencji, składając ślubowanie, wypowiedziało formułę: „Tak mi dopomóż Bóg”. Wielu z nich, także formalnie związanych z obozem prawicy, zapowiada, że w zbliżającym się głosowaniu sejmowym w sprawie finansowania z budżetu państwa zapłodnienia in vitro poprze projekt lewicy.

– Katolik ma obowiązek zawsze stać na straży nauki Kościoła, Dekalogu i moralności. Wartości chrześcijańskie wymagają dziś obrony, a nie składania ich w ofierze politycznych interesów. Jako wierni katolicy nie godzimy się na to, ale upominamy się u naszych przedstawicieli
w parlamencie: bądźcie wierni swoim deklaracjom
i obietnicom! – wskazuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Artur Dąbrowski, prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej.

Jak mówi nam dr Piotr Guzdek z Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, polityk głosujący za ustawą legalizującą i finansującą zapłodnienie in vitro buduje trwałe społeczne struktury zła. – Obciąża swoje sumienie selekcją preimplantacyjną, wysoką śmiertelnością dzieci
w stadium embrionalnym, kriokonserwacją nadliczbowych embrionów, całym spektrum powikłań zdrowia fizycznego dzieci żywo urodzonych oraz ich matek, nie wspominając
o konsekwencjach psychologicznych, duchowych
i moralnych – ostrzega dr Piotr Guzdek.

– Masowy charakter śmierci dzieci w procedurze zapłodnienia pozaustrojowego spełnia przesłanki zaciągnięcia ekskomuniki z mocy samego prawa przez wszystkich jej uczestników, bezpośrednich i dalszych,
do których należy zaliczyć także parlamentarzystów
– podkreśla obrońca życia.

Postawa polityków, którzy wbrew zasadom katolickiej wiary zapowiadają poparcie dla ustawy gwarantującej finansowanie in vitro, dziwi, tym bardziej że nauka Kościoła na ten temat jest znana i dostępna. Powinni oni zapoznać się m.in. z instrukcjami Kongregacji Nauki Wiary „Donum vitae” z 22 lutego 1987 roku oraz z „Dignitas personae”
z 8 września 2008 roku.

Jak zauważa w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”
ks. bp Jacek Grzybowski, członek Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych, nauka Kościoła nie pozostawia wątpliwości co do oceny moralnej tego zagadnienia.
– Kościół wyraźnie mówi, że „etycznie jest nie do przyjęcia oddzielanie prokreacji od całkowicie osobistego kontekstu aktu małżeńskiego. Przekazywanie ludzkiego życia jest aktem osobistym mężczyzny i kobiety jako pary, niedopuszczającym żadnego rodzaju zastępczego działania. Zastąpienie aktu małżeńskiego procedurą techniczną
– oprócz tego, że uchybia szacunkowi, jaki należy się prokreacji, której nie można sprowadzać jedynie do wymiaru reprodukcyjnego – przyczynia się do osłabienia świadomości szacunku należnego każdej istocie ludzkiej” („Dignitas personae”, nr 16) – tłumaczy ks. bp Jacek Grzybowski.

Zwraca uwagę, że z instrukcji wynika, iż w leczeniu problemów z płodnością należy zawsze uszanować trzy podstawowe dobra: 1) prawo do życia i do integralności fizycznej każdej istoty ludzkiej od poczęcia aż do naturalnej śmierci; 2) jedność małżeństwa, pociągającą za sobą wzajemne poszanowanie prawa małżonków do stania się ojcem i matką wyłącznie dzięki sobie; 3) specyficznie ludzkie wartości płciowości, które wymagają, by przekazanie życia osobie ludzkiej nastąpiło jako owoc właściwego aktu małżeńskiego, aktu miłości między małżonkami (zob. DP, nr 12).

Nasz rozmówca podkreśla, że Kościół katolicki ocenia procedurę sztucznego zapłodnienia jako niegodziwą moralnie. – Zatem polityków deklarujących się jako katolicy (podobnie jak wszystkich pozostałych ochrzczonych katolików) obowiązują rozstrzygnięcia kościelne wydawane na poziomie Stolicy Apostolskiej (dokumenty papieskie i dokumenty Kongregacji), jakie pojawiają się w sprawach bioetycznych – wyjaśnia
ks. bp Jacek Grzybowski.

– Nauczanie Kościoła nie pozostawia nam wątpliwości,
że pozaustrojowe zapłodnienie in vitro jest nieetyczne. Politycy, deklarujący się jako katolicy, popierający finansowanie w Polsce in vitro tak naprawdę odrzucają część nauczania Kościoła. Nie da się jednak być katolikiem tylko częściowo, nie da się czytać Ewangelii na wyrywki
– zauważa dr Artur Dąbrowski.

Odrzucić grzech

W rozmowie z nami ks. prof. Jan Machniak wyjaśnia szczegółowo, że pozaustrojowa metoda zapłodnienia
in vitro jest doprowadzeniem do powstania życia poza ciałem matki. – Zapłodnienie dokonuje się w warunkach laboratoryjnych. Wiąże się ona z selekcją powstałych
już zarodków i niszczeniem lub zamrażaniem tych „niepotrzebnych”. Jest to praktyka niedopuszczalna
z punktu widzenia moralnego. Udział w takim procederze, jego popieranie i wspieranie legalizacji na poziomie ustawodawczym to grzech, z którego należy się spowiadać – akcentuje teolog duchowości, rektor Międzynarodowej Akademii Bożego Miłosierdzia w Krakowie.

Kodeks prawa kanonicznego w kanonie 915 stwierdza,
że „do Komunii św. nie należy dopuszczać ekskomunikowanych lub podlegających interdyktowi,
po wymierzeniu lub deklaracji kary, jak również innych osób trwających z uporem w jawnym grzechu ciężkim”. Aby uniknąć grzechu i móc przystępować do Komunii św., wystarczy oddać głos przeciw finansowaniu in vitro.

– Kościół w sumieniu zobowiązuje wszystkich katolików, również polityków, i tych, którzy dokonują wyboru, głosując na konkretnego polityka, aby przestrzegali zasad katolickiej moralności. Każdy wyborca ma więc prawo przypomnieć politykowi, którego poparł w wyborach,
o tym, jakie jest stanowisko Kościoła i jakiego wyboru powinien on teraz dokonać w związku z propozycją finansowania in vitro – zaznacza ks. prof. Jan Machniak.

Uprzedmiotowienie dziecka

Rektor Międzynarodowej Akademii Bożego Miłosierdzia
w Krakowie zauważa także, że w debacie na temat in vitro, jak i w samej metodzie ma miejsce uprzedmiotowienie osoby ludzkiej, którą jest poczęte dziecko.

– Dziecko jest źródłem szczęścia dla rodziców, nie może być jednak postrzegane jako przedmiot potrzebny do tego, by mężczyzna i kobieta byli szczęśliwi. Wówczas bowiem zostaje ono sprowadzone do przedmiotowej roli źródła jakiegoś wymarzonego stanu szczęśliwości. Metoda in vitro, niestety, traktuje dziecko przedmiotowo i dodatkowo jeszcze dąży do jego poczęcia przy użyciu niegodziwych środków. Cel, nawet jeśli jest dobry, nigdy nie usprawiedliwia użycia złych metod – przestrzega ks. prof. Jan Machniak.

Nauka katolicka wyraża troskę o godność wszystkich ludzi
i powinna być uwzględniana w państwowym prawodawstwie.

– Żadna organizacja katolicka nie domaga się przywilejów dla Kościoła. My usilnie prosimy o poszanowanie uniwersalnych wartości. Dlatego apelujemy o odrzucenie lewicowych postulatów i nieuleganie ideologiom uderzającym w godność ludzkiego życia – mówi dr Artur Dąbrowski.

Leczenie zamiast in vitro

Właściwą alternatywą dla in vitro, której finansowanie
jest nie tylko godziwe, ale też potrzebne, jest naprotechnologia. – Dziecko poczyna się w sposób godziwy w wyniku miłości mężczyzny i kobiety w sakramentalnym małżeństwie. Ten naturalny sposób pochodzi z aktu stwórczego samego Pana Boga. Człowiek poprzez dostępne metody medyczne może ten proces wspierać, ale nigdy
nie może go zastępować działaniami laboratoryjnymi. Naprotechnologia jest wsparciem metod naturalnych i nie budzi zastrzeżeń moralnych – konkluduje ks. prof. Jan Machniak.

Decyzje polityczne z najbliższych dni będą dla nas znakiem, czy możemy poważnie traktować przywiązanie
do wiary tych, na których oddaliśmy głos w wyborach parlamentarnych.

– Politycy idący do wyborów z głośnymi hasłami wierności nauce Kościoła, jeśli teraz od niej odstępują, oszukują swoich wyborców. Katolik nie może odkładać na bok moralnego nauczania Kościoła dla budowania aliansu
z lewicowymi partiami oraz ich ideologiami – podkreśla prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Częstochowskiej.

Lewa strona sceny politycznej ma jednoznaczne postulaty poparcia dla in vitro, aborcji czy związków jednopłciowych. – Jeśli teraz politycy tzw. prawicy decydują się na kompromis w związku z zapłodnieniem in vitro, skąd mamy wiedzieć, czy nie będą zwolennikami kolejnych złych kompromisów? – pyta retorycznie dr Artur Dąbrowski.

Krzysztof Gajkowski, „Nasz Dziennik”

Nasz Dziennik