logo
logo

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Uzdrowieni chcą pracować w Winnicy Pana

Niedziela, 11 maja 2014 (10:10)

Aktualizacja: Niedziela, 11 maja 2014 (15:38)

Pod patronatem „Naszego Dziennika”

Przed nami czwarty – ostatni dzień rekolekcji z o. Jamesem Manjackalem. Wczoraj, trzeci dzień, modlitewnego spotkania minął w rodzinnej atmosferze.

Obok rekolektantów siedzących w rzędach, na hali obecnych było bardzo dużo młodych małżeństw wraz z dziećmi. Rodzice rozkładali łóżeczka turystyczne, materace, koce, a na nich zabawki dla swych pociech. Dzieci spędzały czas na zabawie, której towarzyszyła modlitwa. Wczoraj zabrała głos Gaby Landauro – Peruwianka, uleczona ze stwardnienia rozsianego. Kobieta zaczęła pracę w Winnicy Pana w dowód wdzięczności za otrzymane łaski. Po ujrzeniu cudu nawrócił się również syn Gaby i jest obecnie przykładnym mężem i ojcem. Peruwianka opowiedziała o swoim doświadczeniu na drodze życia konsekrowanego we Wspólnocie Przymierza Charis Marian. Osoby pragnące przystąpić do tej wspólnoty składają nie śluby, lecz obietnicę, że będą codziennie uczestniczyć we Mszy Świętej, codziennie modlić się modlitwą osobistą i stawiać Chrystusa na pierwszym miejscu. Po rozpoczęciu życia konsekrowanego Gaby odczuła nową jakość wszystkiego, co dotychczas czyniła, codzienność stała się pełna pokoju. Ten pokój nie opuszczał jej nawet wtedy, gdy o. James leżał sparaliżowany, a lekarze nie dawali mu nadziei na wyzdrowienie. Gaby wyznała, że usłyszała obietnicę Chrystusa, że wszystko będzie dobrze, i temu głosowi zawierzyła. 

Uczestnicy rekolekcji mogli składać wczoraj w kopertach listy z intencjami modlitewnymi, które o. James zabierze ze sobą. Będzie się starał omodlić każdą sprawę i odpisać na listy w miarę możliwości zdrowotnych. Wśród rekolektantów byli tacy, którzy zadeklarowali pomoc w przetłumaczeniu listów z języka polskiego na angielski. Wszystkie sprawy, które rekolektanci chcieli przekazać przez ręce o. Manjackala Chrystusowi, zostały złożone w specjalnych pudłach.

– Jeśli jednak jakiś list pozostanie nieprzetłumaczony, nie martwcie się tym, Bóg widzi ich zawartość. Otworzę kopertę, położę ręce i będę się modlił – wyjaśnił o. James. Prosił jednak, aby nie stawiać go na piedestale.  Jestem tylko osiołkiem, na którym wjeżdża Jezus do świątyni, którą jesteście wy. Dlatego dzieląc się świadectwami o cudownych uzdrowieniach, jakie w was się dokonały, nie mówcie proszę, że to dzięki rekolekcjom o. Manjackala. Nie wymieniajcie mego nazwiska, gdyż jestem tylko rodzajem osiołka – prosił o. James zgromadzonych. Ojciec Manjackal podzielił się także swoimi spostrzeżeniami odnośnie do Polski.  Jesteście mi bliscy, bo modlicie się podobnie jak katolicy w moim kraju – Eucharystia, litanie, nabożeństwa. Mamy wiele wspólnego na płaszczyźnie duchowej – mówił o. James. Charyzmatyk opowiadał dalej, że ma bardzo liczną rodzinę, na dorocznych zjazdach rodzinnych pojawia się 500-600 osób, a przyjeżdżają z całego świata. Tam, skąd pochodzi o. James, rodzina ma bardzo duże znaczenie, a brak księdza w rodzinie oznacza hańbę. Ksiądz to dla rodziny łaska, błogosławieństwo i wyróżnienie. Ojciec James dzielił się spostrzeżeniami co do powodów coraz bardziej rozszerzającego się cierpienia i chorób w obecnej Europie. Jego zdaniem, Europa potrzebuje nawrócenia, a cierpienie jest rodzajem pokuty, która pozwala przybliżyć się do nawrócenia. Prosił także o modlitwę za przodków  w każdej rodzinie niektóre osoby mogły umrzeć w grzechu. Jako ich potomkowie możemy zadość uczynić za ich grzechy i prosić Boga w ich imieniu o wybaczenie.

W części świadectw i dziękczynienia zabrali głos rekolektanci: Bożena z Sokołowa Podlaskiego kilka lat temu była na rekolekcjach w Toruniu i wówczas bardzo bolał ją kręgosłup w dolnym odcinku. Nawet trudno było jej się skupić, ponieważ cały czas odczuwała ból, aż w pewnym momencie podczas modlitwy o uzdrowienie usłyszała prztyknięcie i słowa o. Jamesa: „Bożena, jesteś uzdrowiona”. Wróciła już bez bólu kręgosłupa. Teraz woła: „Chwała Panu!”. Paweł przyjechał z okolic Poznania. Sześć lat temu zdiagnozowano u niego zwyrodnienie stawów biodrowych. Pięć lat temu, w czasie modlitwy, podczas rekolekcji w Elblągu, poczuł jakby kulę ognia przemieszczającą się od jednej ręki do drugiej. Ból przypominający ból zębów zniknął gwałtownie i trwale. W ciągu trzech miesięcy ocieranie kości o kość ustępowało coraz bardziej, aż zniknęło całkowicie. Teraz woła: „Chwała Jezusowi!”. Darek z Grudziądza chorował na łuszczycę i epilepsję. Przed kilkoma laty był na rekolekcjach w Oborach, podczas modlitwy poczuł ciepło. Po powrocie do domu zauważył, że wszystkie placki na ciele zniknęły. Łuszczyca minęła i napady epilepsji również, tak jakby tego nigdy nie było. Teraz woła: „Alleluja!”. Kolejka do mikrofonu uzdrowionych, którzy chcieli podzielić się swą radością, była tak długa, że nie wszyscy zdążyli powiedzieć o swoim powrocie do zdrowia publicznie. Mogą jednak przesłać świadectwo e-mailem i będzie ono opublikowane na oficjalnej stronie o. Jamesa. Ojciec James podkreślił, że istnieją dwa rodzaje uzdrowień: nagłe i natychmiastowe oraz stopniowe, odbywające się w dłuższym procesie.
Uderzające jest to, że osoby uzdrowione za przyczyną obecności na rekolekcjach charyzmatycznych z o. Jamesem w poprzednich latach w dowód wdzięczności angażują się w wolontariat, aby posługując, dać możliwość innym pełnego przeżycia obecnych rekolekcji. Jedna z wolontariuszek wybrała najmniej wdzięczną pracę przy utrzymywaniu czystości toalet, wyznając, że chętnie wzięłaby na siebie nawet najmniej wdzięczne zadania, gdyż i tak nigdy nie uda się jej w pełni wyrazić wdzięczności za cud uzdrowienia z raka trzustki. Inna wolontariuszka, należąca do wspólnoty Woda Życia, z kościoła św. Jakuba Apostoła w Warszawie, wyznaje, iż zmęczenie podczas pracy jako porządkowej przy wielotysięcznym tłumie rekolektantów jest wyjątkowo duże, jednak owocne rekolekcje są warte każdego trudu.
Dzisiaj nastąpi uroczyste zakończenie czterodniowych rekolekcji, lecz w sercach rekolekcje nadal będą trwać – tak długo, jak długo w uczestnikach pozostanie żywa pamięć o cudach uczynionych przez Dobrego Pana Jezusa Chrystusa.

Agnieszka Paprocka-Waszkiewicz

NaszDziennik.pl