logo
logo

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Frankowa pułapka

Środa, 21 stycznia 2015 (16:39)

Aktualizacja: Środa, 21 stycznia 2015 (19:50)

Z Januszem Szewczakiem, głównym ekonomistą Kasy Krajowej SKOK, rozmawia Marta Milczarska

Podczas wczorajszego posiedzenia Komitetu Stabilności Finansowej minister finansów Mateusz Szczurek oświadczył, że banki będą uwzględniać ujemny LIBOR w przypadku kredytów we franku szwajcarskim. Czy rzeczywiście banki po tej deklaracji są zobowiązane do takiego działania na korzyść kredytobiorców?

– Ta deklaracja to nic innego jak Niderlandy Zagłoby. Minister finansów obiecał coś, co w gruncie rzeczy zależy tylko i wyłącznie od banku. Jeden bank może zastosować się do tych propozycji, zaś drugi bank wcale nie musi, gdyż nie ma żadnego aktu prawnego, który by to regulował. Całe wczorajsze posiedzenie Komitetu Stabilności Finansowej było dość dziwnym wydarzeniem. Otóż spotkali się przedstawiciele banków oraz – teoretycznie – ich nadzór czyli minister finansów i prezes Narodowego Banku Polskiego i ci drudzy pokornie pytali  o zdanie banków. To kuriozum.

Decyzja o obcięciu stóp procentowych przez banki skompensuje wzrost kursu franka?

– Tak naprawdę, uwzględnianie przez banki ujemnego LIBOR nie rozwiązuje problemów frankowiczów. Problem nie leży w stopie procentowej LIBOR, której wartość także budzi pewne kontrowersje, ale w rosnącym kursie franka. Umacniający się frank powoduje, że mimo spłat dokonywanych przez kredytobiorców, powiększa się wartość kredytu pozostającego do spłaty, co więcej spada wartość kupionego za niego mieszkania. Jak zwykle koalicyjny rząd PO - PSL trudną do rozwiązania sprawę chce wziąć na tak zwane przeczekanie. A wszystkie zaproponowane do tej pory przez instytucje finansowe rozwiązania nic nie wnoszą. Same dywagacje nad stopą LIBOR bez podjęcia odpowiednich ustaw są nic niewarte.

Dlaczego uważa Pan, że kredyty frankowe to w istocie „umowy pozorne”?

– Klienci nie dostawali franków do ręki ani na konto, otrzymywali natomiast złote polskie przeliczone po kursie dnia. Tym samym banki na tej operacji – w mojej ocenie – zarobiły od 40-50 mld złotych dlatego też, w tym momencie powinny odpuścić ze swojego zysku i wspólnie ze stroną rządową podjąć konkretne kroki zmierzające do ułatwienia spłaty kredytów frankowych.

Węgrzy już przed uwolnieniem kursu franka ustrzegły swoich obywateli przed tak dramatyczną sytuacją poprzez uchwalenie ustawy, na podstawie której doszło do przewalutowania kredytów walutowych. Chorwacja zdecydowała się wprowadzić roczne zamrożenie kursu franka. Czy takie rozwiązania można byłoby wprowadzić w Polsce?

– Oczywiście. Co więcej, z tego co mi wiadomo strona polska wystosowała do rządu węgierskiego zapytanie, jak poradzili sobie z kredytami we franku szwajcarskim. Niestety polski rząd nie wykazał się minimum dobrej woli i nie wprowadził sprawdzonych już przez Węgrów rozwiązań. Co więcej, wydawałoby się, że nasz rząd powinien działać w interesie swoich obywateli, a nie banków działających na naszym rynku. Sprawę bardzo trudnej sytuacji frankowiczów można rozwiązać, są narzędzia i mechanizmy, które może wykorzystać polski rząd. Państwo, aby ulżyć wszystkim kredytobiorcom powinno obniżyć jedną z najwyższych w Europie stopę procentową do poziomu krajów sąsiednich.

Wątpliwości budzi także procedura udzielania przez banki kredytów we frankach. Kredytobiorcy byli informowani, że nie mają zdolności kredytowej, jeśli chcą wziąć kredyt w złotówkach, ale mają taką zdolność jeśli wezmą kredyt walutowy...

– To była świetnie przygotowana przez banki pułapka. Banki stworzyły  takie mechanizmy oprocentowania, aby kredyt w złotówkach był bardzo drogi, a tańszy bo obciążony większym ryzykiem był kredyt walutowy. Już wtedy banki i finansiści zdawali sobie sprawę, że niski kurs franka spowodowany jest spekulacjami i w dłuższej perspektywie czasu z pewnością to się zmieni. Nie był to przypadek, że kredyty walutowe były proponowane Polakom. Szkoda tylko, że instytucje nadzoru finansowego nie zajmują się takimi sprawami, aby chronić swoich obywateli przed niesprawiedliwymi działaniami banków.  

Dziękuję za rozmowę. 

Marta Milczarska

NaszDziennik.pl