logo
logo
zdjęcie

Dr Marian Szołucha

Złudne nadzieje w konsumpcji

Poniedziałek, 9 marca 2015 (14:45)

Narodowy Bank Polski opublikował „Raport o inflacji”. Wynika z niego, że „wzrost gospodarczy bazować będzie w dużym stopniu na rosnących wydatkach konsumpcyjnych i inwestycyjnych krajowego sektora prywatnego”.

Informacje banku centralnego odnośnie do fundamentu wzrostu gospodarczego Polski w najbliższych latach tylko w niewielkiej części mogę uznać za wiarygodne. Jeżeli chodzi o inwestycje, to rzeczywiście mógłbym się zgodzić z analitykami NBP, że one są bardzo ważnym elementem, który napędza koniunkturę. W naszym przypadku, ważniejszym nawet, jak wynika z wszelkich badań, niż fundusze europejskie, co należy wyraźnie podkreślić. To inwestycje prywatne są w Polsce ważniejsze, ponieważ są lepiej lokowane i do tego w bardziej optymalny sposób. Przynoszą więc większy zysk całemu społeczeństwu. I tyle w kwestii zgody.

Nie mogę się jednak zgodzić co do rosnących wydatków konsumpcyjnych. Dlatego że popyt zewnętrzny w Polsce nie będzie rósł w najbliższych latach tak dynamicznie jak ostatnio. A nawet nie powinien rosnąć, jeśli sytuacja gospodarcza się nie zmieni. Popyt ten w Polsce jest głównie oparty na zadłużaniu się Polaków, na niewielkie kwoty, krótki termin, ale na wysoki procent i na coraz większą skalę.  

Polacy są społeczeństwem, którego dług zaciągnięty na cele konsumpcyjne, z roku na rok, w odniesieniu do ogólnego PKB jest coraz większy. Wspinamy się w tym niechlubnym zestawieniu na coraz wyższe miejsca w Unii Europejskiej. Co roku zadłużamy się na kolejne miliardy. Jeżeli dodamy do tego rosnące w bardzo szybkim tempie zadłużenie publiczne, to mamy do czynienia z sytuacją, która może się dla nas skończyć tragicznie. Co najmniej tak źle jak skończyła się dla Grecji.

W ostatnich miesiącach publikowano na temat zadłużenia się Polaków na cele konsumpcyjne, a nie inwestycyjne czy mieszkaniowe, bardzo wiele raportów. Z badań Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że aż 53 proc. Polaków nie jest w stanie pokryć niespodziewanego i nagłego wydatku rzędu 1 tys. złotych! To świadczy o tym, że żyjemy z dnia na dzień i w coraz większym stopniu na kredyt. Musimy na to zwracać uwagę, bo gdy konsumpcja Polaków ma być wśród głównych motorów napędzających nasz wzrost gospodarczy i stanowić jego filar, no to musi być stabilna. A stabilna nigdy nie będzie, skoro ma być oparta głównie na zadłużeniu i w coraz większym stopniu.    

Dr Marian Szołucha

Autor jest doktorem nauk ekonomicznych.

NaszDziennik.pl