Po przegranych wyborach prezydenckich przez kandydata Platformy Bronisława Komorowskiego do świadomości czołowych polityków tej partii chyba już doszło, że straszenie PiS-em i jego czołowymi politykami nie jest i nie będzie w kampanii parlamentarnej ani trochę skuteczne.
Notowania Prawa i Sprawiedliwości w kolejnych badaniach opinii publicznej, i to wszystkich ośrodków badawczych, zdecydowanie przekraczają 30 proc., podczas gdy Platformy oscylują w granicach 20 proc.
Stąd − jak się wydaje − główni PR-owcy Platformy doszli do wniosku, że straszenie PiS-em trzeba połączyć z jakimś dziejącym się na naszych oczach dramatem, i tak padło na Grecję.
Zdaniem PR-owców Platformy i jej czołowych polityków, straszenie − jak to „zgrabnie” ujęto − „pisowską Grecją” jest jak najbardziej uprawnione, ponieważ zarówno prezydent elekt Andrzej Duda, jak i PiS w swoich programach wyborczych mają jakoby zapisane ogromne dodatkowe wydatki budżetowe (posługują się nie bardzo wiadomo przez kogo policzoną kwotą ponad 300 mld zł związanych z realizacją obietnic wyborczych).
Rzeczywiście, zarówno prezydent elekt Andrzej Duda, jak i Prawo i Sprawiedliwość mają zapisane w swoich programach przedsięwzięcia, które będą wymagały dodatkowych wydatków budżetowych, ale będą one realizowane równolegle do wzrostu dochodów budżetowych w związku z poprawą tzw. wydajności podatkowej.
Taki sposób działania jest konieczny, ponieważ to właśnie 8-letnie rządy Platformy i PSL-u spowodowały sytuację, w której finanse publiczne naszego kraju znalazły się na skraju przepaści.
Przypomnijmy tylko najważniejsze „osiągnięcia” rządu Platformy i PSL-u w tym zakresie:
– Gigantyczny przyrost długu publicznego w latach 2007-2013, wyniósł on blisko 450 mld zł (dług wzrósł z 520 mld zł na koniec 2007 roku do 970 mld zł na koniec 2013 roku), tj. do blisko 58 proc. PKB. Na koniec 2014 r. dług ten zmniejszył wprawdzie o blisko 150 mld zł, ale tylko dzięki tzw. skokowi na OFE, z którego przejęto obligacje skarbowe na 150 mld zł (o taką sumę powiększą się jednak zobowiązania ZUS wobec przyszłych emerytów).
– Oprócz tego w latach 2007-2014, rząd Tuska spowodował powstanie około 100 mld zł długu ukrytego (w samym FUS jest 45 mld zł niespłaconych kredytów budżetowych, zobowiązania wobec funduszu pracy, funduszu gwarantowanych świadczeń pracowniczych wynoszą kolejne kilkanaście miliardów złotych, zobowiązania w ochronie zdrowia – długi szpitali, kolejne kilkanaście miliardów złotych).
– Ciągłe podwyżki podatków, w tym w szczególności stawek podatku VAT najpierw na 3 lata, później na kolejne 3 lata do roku 2016 włącznie (każdy rok obowiązywania podwyższonych stawek do około 6 mld zł wyjętych z kieszeni konsumentów). Szczególnie drastyczna i antyrodzinna była podwyżka stawek podatku VAT na odzież i obuwie dziecięce z 8 do 23 proc. i jednocześnie odrzucenie ustawy PiS o zwrocie nadpłaconych kwot tego podatku dla rodzin z dziećmi.
– Coroczne podwyżki akcyzy (paliwo, tytoń alkohol), daleko wyprzedzające zobowiązania Polski wynikające z prawa europejskiego.
– Podwyżki obciążeń podatkiem PIT, poprzez likwidację ulg podatkowych (między innymi dla rodzin z 1 dzieckiem osiągających określony poziom dochodów, internetowej czy brak waloryzacji progów podatkowych, co powodowało wzrost obciążeń tym podatkiem w związku z przesuwaniem podatników z opodatkowania 18-proc. stawką podatkową do opodatkowania 32-proc. stawką).
– Swoiste „pożyczanie” środków z Funduszu Pracy na finansowanie deficytu sektora finansów publicznych (chodzi o kwotę około 6-7 mld zł), przy dramatycznej sytuacji na rynku pracy, stopie bezrobocia sięgającej 14 proc., a wśród ludzi młodych do 34. roku życia stopie bezrobocia bliskiej 40 proc.
– Rozszczelnienie systemu podatkowego (na skutek bardzo częstych nowelizacji prawa podatkowego i w konsekwencji przyzwolenie na wyłudzenia, szczególnie w podatku VAT), co skutkowało znacznym obniżeniem wydajności podatkowej z 4 głównych podatków (VAT, akcyza, PIT i CIT). Na koniec 2007 roku wydajność ta wynosiła 17,5 proc. PKB, w roku 2014 miała wynieść tylko 14,3 proc. PKB). Ta różnica 3,2 proc. PKB to około 55 mld zł (w warunkach roku 2014) i o tyle mniej podatków wpłynie do budżetu tylko w tym roku. Przez 7 lat obniżania wydajności podatkowej straty budżetu z tytułu niezebranych podatków sięgają przynajmniej 300 mld zł.
Należy także przypomnieć, że to rząd Jarosława Kaczyńskiego wyprowadził Polskę z procedury nadmiernego deficytu (KE podjęła decyzję w 2008 roku, ale na postawie danych dotyczących sektora finansów publicznych na koniec 2007 roku oraz projekt budżetu na 2008 rok przygotowany przez ten rząd), natomiast rząd Tuska już po roku swojego działania wprowadził Polskę na powrót do tej procedury, a ta znowu została zdjęta dopiero w 2015 roku, głównie w wyniku przejęcia przez rząd 150 mld zł z OFE.
„Grecję” zafundowały nam więc 8-letnie rządy Platformy i PSL-u. I tylko przejęcie 150 mld zł z OFE załagodziło tę sytuację na 2-3 najbliższe lata.