Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że prawo unijne nie stoi na przeszkodzie unieważnienia umów dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich. Co oznacza ten wyrok?
– Jest to wyrok bardzo korzystny dla kredytobiorców, co bardzo ważne, podkreśla on tezy, które zostały wcześniej postawione przez rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w polskiej sprawie państwa Dziubak, którzy w 2008 roku zaciągnęli kredyt przeliczany na franki szwajcarskie. Unijny trybunał potwierdził drugą, trzecią i czwartą tezę, zaś pierwsza została przedstawione w nieco innym brzmieniu. Bardzo ważne jest też to, co płynie z tego orzeczenia, mianowicie, że wyrok jest bardzo prokonsumencki. Nieprawdą jest też to, że w wypadku sektora bankowego ziści się apokaliptyczna wizja, bo jak poinformowała również Komisja Nadzoru Finansowego, sektor bankowy w Polsce jest dobrze skapitalizowany i bezpieczny, a zatem orzeczenie TSUE w żadnym stopniu nie wywoła żadnych problemów finansowych po stronie banków.
Niejako zaprzeczając tej retoryce banków, że rozstrzygnięcia korzystne dla konsumentów mogą zawalić system bankowy, wypowiedział się także prezes NBP, który jeszcze przed orzeczeniem mówił, że wyrok TSUE nie będzie zagrożeniem dla banków, dla sektora bankowego…
– Dokładnie. Prezes NBP Adam Glapiński jasno stwierdził, że banki są dobrze dokapitalizowane, że sektor bankowy jest bezpieczny, więc żadne apokaliptyczne wizje odnośnie do upadku tego sektora się nie ziszczą. Wręcz przeciwnie, banki zarobią, z tym, że mniej, ale zgodnie z prawem. Jest to zatem bardzo ważne. Natomiast zastanawiające do tej pory było również to, że banki, które złamały prawo, teraz stawiały się w roli ofiary, podczas gdy prawda jest zgoła inna. Jak widać, ochrona konsumenta w naszym systemie prawnym, także w myśl orzeczenia TSUE, jest bardzo ważna w przedmiocie dalszego funkcjonowania sektora bankowo-finansowego, który na bieżąco oferuje różne produkty finansowe. Co także znamienne, wyrok Trybunału w Luksemburgu, który dotyczył kredytu złotowego indeksowanego do waluty – franka szwajcarskiego, jest niewątpliwie nowym orężem do walki z bankiem i szansą dla kredytobiorców, którzy do tej pory takiej walki jeszcze nie podjęli. Jeśli zatem komuś brakuje potwierdzenia – pomimo bardzo korzystnych orzeczeń Sądu Najwyższego, pomimo prokonsumenckiego stanowiska Rzecznika Finansowego, stanowiska Najwyższej Izby Kontroli, a także prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, brakuje jakiegoś argumentu, to orzeczenie płynące wprost z TSUE jest takim potwierdzeniem.
Co w tym momencie powinien zrobić tzw. frankowicz, żeby odzyskać swoje pieniądze?
– Żeby otrzymać swoje nadpłacone pieniądze, bardzo ważne jest przede wszystkim to, żeby skorzystać z usług profesjonalnego pełnomocnika. Zgodnie z informacją, jaką podał prezes UOKiK, koniecznym jest, żeby pozyskać dokumenty z banku, dzięki którym będzie możliwe oszacowanie wartości przedmiotu sporu, jaką będzie się chciało rościć od banku. Jest to dość trudne zadanie, dlatego bardzo ważne jest, żeby skorzystać z usług pełnomocnika, który w tej materii ma doświadczenie i wie, w jaki sposób to wykonać.
Ile tego typu spraw obecnie Państwo prowadzą?
– My jako Grup Kapitałowa VOTUM S.A. prowadzimy aktualnie ponad 10 tysięcy postępowań w związku z kredytami frankowymi, z czego ponad 1800 jest już na etapie postępowania sądowego. Średnia wartość roszczenia w sprawie kredytu indeksowanego wynosi ponad 70 tysięcy złotych. Dlatego bardzo ważne jest – z uwagi na to, jaka jest wartość naszego roszczenia – żeby skorzystać z usług pełnomocnika, który ma bardzo bogate doświadczenie w tego typu sprawach. I to wynika z dwóch powodów: po pierwsze, nie wszystkie umowy kredytowe są kredytami indeksowanymi, bo mamy również konstrukcję umowy kredytu denominowanego, gdzie jest możliwa walka o stwierdzenie nieważności umowy kredytowej. Natomiast są też umowy indeksowane, gdzie walczymy głównie o tzw. odfrankowienie umowy. Natomiast w kontekście orzeczenia unijnego Trybunału Sprawiedliwości na pytanie, czy warto skorzystać z usług profesjonalnego pełnomocnika, może odpowiedzieć informacja, że w jednej ze spraw prowadzonych przez VOTUM np. przeciwko bankowi w Warszawie rozstrzygnięcie w stosunku do wysuwanego przez nas pozwu zapadło w rekordowym czasie – mianowicie po 107 dniach od wytoczenia powództwa. 19 marca tego roku zostało wysłane powództwo, a już 4 lipca otrzymaliśmy wyrok pierwszej instancji, który był w pełni korzystny dla kredytobiorcy. Sąd zasądził nadpłacone raty, zwrot opłaconych składek na ubezpieczenie niskiego wkładu własnego, a także odsetki ustawowe oraz koszty zastępstwa procesowego, czyli koszty procesowe pełnomocnika kredytobiorcy. Są to zatem argumenty, które przemawiają za tym, żeby skorzystać z usług w pełni profesjonalnego pełnomocnika, który dokładnie przeprowadzi przez ścieżkę i wszystkie meandry prawne każdego kredytobiorcę, który będzie chciał dochodzić swoich praw w sądzie, który będzie chciał, żeby stan jego umowy kredytowej z bankiem po prostu został uregulowany.
Kto może dochodzić swoich roszczeń przed sądem?
– Frankowiczami określani są kredytobiorcy, którzy mają udzielone umowy kredytów w złotych polskich, które są przeliczane do waluty obcej. Konstrukcja umów indeksowanyc, czy też denominowanych do franka szwajcarskiego polega na tym, że został udzielony kredyt w złotych polskich, kwota kapitału, jaka została wypłacona, była również w złotych polskich, i od samego początku te kredyty są spłacane również w polskiej walucie. Do umów tych została włączona klauzula przeliczeniowa do franka szwajcarskiego – zgodnie z kursami, które były kształtowane wyłącznie przez decyzje banków. I właśnie ta praktyka została uznana przez sądy jako niedozwolona, jako taka, która rażąco narusza interesy konsumentów. Nie było to zatem nic innego, jak przerzucenie pełnego ryzyka na konsumenta. Powiem więcej, że od 2010 roku było jasne, że zapisy waloryzacyjne były niezgodne z prawem, co stwierdził wielokrotnie Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Od tamtej pory banki nie zrobiły nic z tym, aby zaspokoić słuszne roszczenia swoich klientów, gdzie – jak wspomniałem wcześniej – średnia wartość sprawy wynosi ponad 70 tysięcy złotych. W tej chwili kilka banków ma wpisane klauzule niedozwolone. Mam na myśli klauzule indeksacyjne.
Jakie to banki?
– Przykładami takich banków mogą być chociażby mBank czy Bank Millenium. I właśnie wspomniane rejestry odnoszą się do klauzul udzielonych w złotych polskich, które są indeksowane, przeliczane do waluty franka szwajcarskiego.
Czy z roszczeniami wobec banków mogą występować również osoby, które spłaciły już swoje kredyty?
– Oczywiście, jak najbardziej tak. W takich sprawach te roszczenia są znacznie większe niż 70 tysięcy złotych, ponieważ w tych przypadkach został już rozliczony kapitał. Termin przedawnienia w stosunku do każdej nadpłaconej raty to jest do 10 lat wstecz od dnia zgłoszenia roszczenia. Dlatego jest bardzo ważne, żeby przeprowadzić tam postępowanie sądowe, zawezwanie do próby ugodowej, które przerywa bieg przedawnienia. Natomiast istotnym jest tutaj też pięcioletni termin od dnia spłaty kredytu.
Co to oznacza?
– To znaczy, że bank ma ustawowy termin do pięciu lat od dnia spłaty kredytu na archiwizację dokumentów. Po tym okresie może być trudne pozyskanie od banku dokumentacji. Mam tutaj na myśli głównie harmonogram spłat zarejestrowanych, który jest niezbędny do oszacowania przedmiotu sporu, to jest kwoty nadpłaconych rat roszczenia, z którym zamierza się wystąpić przeciwko bankowi. Mogę tylko nadmienić, że w ubiegłym roku zostało spłaconych około 27 tysięcy kredytów frankowych i ci kredytobiorcy – zwłaszcza po korzystnym orzeczeniu Trybunału w Luksemburgu – jak najbardziej powinni wziąć sprawy w swoje ręce.