Jak wynika z danych Krajowej Administracji Skarbowej,
w 2022 r. z różnego rodzaju podatków: ceł, akcyz, podatków VAT, do budżetu centralnego wpłynęło 58 mld zł. To absolutny rekord. – To jest olbrzymi sukces i efekt ciężkiej pracy ostatnich lat. Od 2019 r. – wówczas dzięki portom Polska zarobiła prawie 31 mld zł – udało się nam podwoić wpływy z podatków i wszelkiego rodzaju danin.
To pokazuje dynamikę wzrostu działalności polskich portów. To jest dowód na to, jak dużą rolę polskie porty odgrywają w całej naszej gospodarce – zwraca uwagę
w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Marek Gróbarczyk, wiceminister infrastruktury, pełnomocnik rządu
ds. inwestycji w gospodarce morskiej i wodnej.
Koło zamachowe gospodarki
Według informacji przekazanych przez KAS należności celno-podatkowe z tytułu podatku VAT, cła i akcyzy naliczane w morskich oddziałach granicznych wynosiły:
w 2015 r. – 17,11 mld zł, w 2016 r. – 17,46 mld zł,
w 2017 r. – 22,53 mld zł, w 2018 r. – 27,16 mld zł,
w 2019 r. – 30,86 mld zł, w 2020 r. – 29,73 mld zł,
w 2021 r. – 44,13 mld zł i w 2022 r. – 58,34 mld zł.
– Z roku na rok bijemy rekordy. Wyjątek stanowi jedynie rok 2020, gdy światowa gospodarka została dotknięta wirusem SARS-CoV-2 i gdy doszło do blokowania granic oraz zrywania łańcuchów dostaw. Porty są więc kołem zamachowym polskiej gospodarki i naszego systemu fiskalnego – akcentuje Marek Gróbarczyk.
Jak podało Ministerstwo Finansów, dochody budżetu
w 2022 r. wyniosły 504,97 mld zł, a wydatki sięgnęły
517,4 mld zł. Z kolei za okres styczeń – wrzesień 2023 roku szacunkowe wykonanie budżetu państwa wyniosło: dochody – 418 mld zł, wydatki – 452,5 mld zł, z kolei deficyt – 34,5 mld zł. – Te pieniądze realnie zmieniają Polskę. Dzięki nim możemy realizować program Rodzina 500 Plus – w 2023 roku to 40,2 mld zł. Z kolei zapisane
w ustawie budżetowej wydatki resortu obrony to prawie
97 mld zł. Żeby realizować ambitne projekty, potrzebne
są pieniądze. A porty dają szansę na ich pozyskanie
– zwraca uwagę wiceminister infrastruktury.
Czy uda się zachować tendencję zwyżkową i każdego kolejnego roku odnotowywać rekordowe wpływy do budżetu z tytułu podatku i danin? – Trudno udzielić na
to pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Wymagałoby to kontynuacji polityki inwestycji rządu premiera Mateusza Morawieckiego. Dlatego podkreślamy znaczenie budowy terminala kontenerowego w Świnoujściu czy dalszego rozwoju portów w Gdańsku i Gdyni – stwierdza Marek Gróbarczyk. Jak dodaje, jeżeli Mateuszowi Morawieckiemu nie uda się zbudować większości w Sejmie, a przyszły rząd zaniecha dalszych inwestycji, to polskiemu Wybrzeżu
nie można prognozować nic dobrego.
Katalog inwestycji, które mają zostać przeprowadzone
na Wybrzeżu, jest naprawdę obszerny. Zarząd Morskiego Portu Gdańsk jeszcze w tym roku planuje ogłosić przetarg na dzierżawę terenu w porcie zewnętrznym przy Pirsie Rudowym. Jego powierzchnia to ok. 20 ha. Wszystko
po to, aby Polska zyskała port zbożowy. Porty mają także odegrać kluczową rolę w budowie morskich farm wiatrowych. W Świnoujściu oficjalnie rozpoczęto budowę portu instalacyjnego. Z kolei w Gdańsku ma powstać na potrzeby budowy farm wiatrowych offshore wybrzeże T5.
– Niemcy dążą do budowy jednego, europejskiego państwa. Jeżeli im się to uda, to nasza gospodarka będzie zmarginalizowana. Już teraz nasze porty wypracowują gigantyczne pieniądze. Jesteśmy znaczącym konkurentem Niemiec. I jesteśmy z nimi na równi. Jeżeli Berlin doprowadzi do budowy jednego państwa, to potencjał Świnoujścia przejmie Hamburg. To bardzo poważne zagrożenie – wskazuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista
Szkoły Głównej Handlowej.
Łączymy Wschód z Zachodem
Z punktu widzenia politycznego położenie geograficzne Polski jest bardzo trudne: znajdujemy się między Niemcami a Ukrainą i Rosją. Z kolei pod względem ekonomicznym to, co jest obciążeniem w polityce
w relacjach gospodarczych, jest błogosławieństwem.
– Łączymy Wschód z Zachodem. Jesteśmy punktem łączącym Europę z Azją – i szerzej – Azję ze Stanami Zjednoczonymi. Jeżeli tylko rozwiniemy sieci dróg, porty, linie kolejowe i połączenia samolotowe cargo, to będziemy kluczowym dla Europy hubem transportowym. Nie tylko
od nas będzie zależeć transport towarów, ale też będziemy pobierać z tego tytułu olbrzymie sumy w podatkach i cłach – zwraca uwagę ekonomista. Jak dodaje, marginalizowanie roli naszego kraju w Unii Europejskiej przez Niemców ma także – a może przede wszystkim – podłoże gospodarcze
i ekonomiczne. – Ciężką pracą przesunęliśmy potoki towarowe, które lądują w polskich portach, a nie tych położonych w Europie Zachodniej. Jesteśmy już silnym punktem na morskiej mapie świata – akcentuje Marek Gróbarczyk. To wiąże się też z pewnymi niebezpieczeństwami. – Gdy wyniki polskich portów z roku na rok są coraz większe, to w niemieckich spadają. Niemców znamy bardzo dobrze. Będą wywierać presję na Warszawę, aby odstąpiła od rozwoju portów. I – obawiam się – że rząd Donalda Tuska im ulegnie. Tak zaprzepaścimy niepowtarzalną szansę na gospodarcze zdominowanie Europy Środkowej i Wschodniej, a potem i jej kolejnych części – podnosi wiceminister infrastruktury.
Wykorzystajmy potencjał
Gigantyczne zyski może przynieść też Centralny Port Komunikacyjny. – Ideą jego powstania nie jest to, aby Polacy mogli wygodnie latać na wakacje po świecie
– chociaż jest to również bardzo ważne – ale aby odbudować ruch cargo w lotnictwie. Nie wykorzystujemy swojego potencjału. Każdy rok opóźnień to miliardy złotych, które trafiają do budżetu nie naszego, ale niemieckiego itd. – wskazuje prof. Zbigniew Krysiak.
Mamy ogromny potencjał w rozwoju transportu lotniczego cargo. Eurostat w swoich danych pokazuje, że lotnisko Fryderyka Chopina w Warszawie w okresie od kwietnia
do czerwca 2023 roku obsługiwało ponad 9 tys. ton cargo co miesiąc. W marcu było to nawet ponad 10 tys. ton ładunku. – Polska jest czwartą najbardziej rozwijającą się gospodarką w Unii Europejskiej. Już w 2032 r., mając PKB per capita (PSN) na poziomie 49,7 tys. dol., wyprzedzimy Włochy i Hiszpanię, a także będziemy naciskać na Wielką Brytanię. Tymczasem nasz udział w lotniczym transporcie cargo w UE to raptem 1 proc. – wyjaśnia Marek Gróbarczyk.
Jak wyliczyła firma doradcza EY, do 2060 r. Centralny Port Komunikacyjny wygeneruje prawie 200 mld zł wpływów
z przeładunków towarów. – CPK przewróciłby dotychczasowy układ sił gospodarczych w Europie.
To jest wielka szansa, która stoi przed nami otworem
– podsumowuje Marek Gróbarczyk.